- Weź ją, bo CHYBA się wzruszyłem, gdy ją na tobie zobaczyłem. Bo ma sentyment. I wyglądasz w niej jak milion dolarów. I weź ją, bo jest moja - zbliżył się do nadal patrzącego prosto w jego oczy Aleca i wziął skórzaną kurtkę. Uniósł ręce chłopaka i zaczął ją na niego nakładać. - I na serio nie stać was na lepsze ciuchy. Bynajmniej ciebie, panie wieczny sweter. Nie macie forsy czy nie umiecie wybierać?
- Ty się chyba nigdy nie zmienisz - powiedział ze śmiechem Alexander, poprawiając na sobie kurtkę, którą Magnus mu nałożył. Dumny z siebie azjata uśmiechnął się.
- Cnie? Biedna twoja rodzina.
- Mhm, a ja to jestem najmniej poszkodowany, bo spędzam z tobą najmniej czasu, cnie?
- Nie umiesz być sarkastyczny.
- Bardzo mi przykro - parsknął śmiechem Alec, przybliżając się wolno do Magnusa. Ręce azjaty pomknęły do bioder Aleca.
- Może po prostu się zamkniemy? - spytał Magnus i potarł ich nosy o siebie, chuchnął na usta Aleca, które kusząco się rozwarły.
- Ty pierwszy... - szepnął chłopak.
- Skoro mi każesz...
Oboje nagle i szybko przylgnęli do siebie, aż uderzyli w drzwi.
Od razu zaczęli się szybko i namiętnie całować, jakby zaraz ktoś miał bez ostrzeżenie wpaść do środka i ich przyłapać, przerwać im. Ręce Aleca jeździły po ramionach i szyi Magnusa, palcami zahaczając o wisiorki i kolczyki. Dłonie azjaty, do tej pory mocno ściskające biodra Alexandra, zaczęły wędrówkę w górę, a potem coraz bardziej w dół.
Magnus poczuł podniecający go ogień w środku, kiedy pomruki Aleca stawały się głośniejsze, a usta uległe, ale wciąż szybkie i entuzjastyczne. Przygryzł wargę Aleca, a kiedy ten znowu zamruczał, Bane odepchnął się od drzwi. Napierał na Aleca, tyłem kierując go do sypialni.
Zjechał dłońmi na pośladki Aleca. Ścisnął je i aż uśmiechnął się w ich tańcu warg. Jednak Alexander w tej chwili zatrzymał się i emitował betonowy słup, co zmusiło azjatę do zatrzymania się. Usta rozłączyły się z mlaśnięciem.
- Nie dzisiaj... - szepnął cicho Alec, lekko chichocząc, kiedy Magnus posłał mu spojrzenie zbitego szczeniaka.
- Co? Dlaczego? - spytał i wygiął usta w smutną podkówkę. Rozpaczliwie znowu ścisnął pośladki Aleca.
- Po prostu nie mam ochoty.
- Na mnie nie można nie mieć ochoty... - wymamrotał urażony Magnus i zwiesił głowę, opierając ją o ramię Aleca. Lightwood uniósł swoje ręce i objął Magnusa w uścisku, znowu się śmiejąc.
- Racja, ale po całym dniu siedzenia na tych twardych ławkach boli tyłek...
- Wydaje mi się, że wszystko z nim w porządku - stwierdził Bane, masując pośladki Aleca. Przekręcił trochę głowę i musnął ustami jego szyję, przez co usłyszał mruknięcie.
- Właśnie, wydaje ci się - zaśmiał się Alec i wtulił się w Magnusa w zwyczajnym, ciasnym przytulasie.
- Jak sobie chcesz, panienko. Jutro ciebie wykorzystam.
CZYTASZ
𝕀 𝕎𝕚𝕝𝕝 ℝ𝕦𝕚𝕟 𝕐𝕠𝕦
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Alexander Lightwood to miły, uczynny i pobożny nastolatek. Wiedzie szczęśliwe życie i dąży do tego, by takie właśnie zostało. Magnus Bane jest jego kompletnym przeciwieństwem. Świat nastolatka opiera się na narkotykach, kłam...