Rozdział 3 - Stanine

37 2 0
                                    

- Panienko Stanine?

- Czego on znowu ode mnie chce? - Spytałam mężczyznę, irytując się na samą myśl o tym od kogo został on do mnie wysłany.

- Mam dla Panienki wiadomość.

- Streszczaj się, nie mam całego dnia.

- Prosił, aby Panience przekazać, że przygotowania zostały rozpoczęte. Poinformował już starszyznę wszystkich rodów.

- Przecież mu mówiłam, że się nie zgadzam!

- Przekazuje również, że wieczorem ma się odbyć uczta. Prosił abyś była stosownie ubrana, ponieważ starszyzna przyprowadzi swoich synów na wydaniu.

- Co on sobie myśli? Może jeszcze chcesz mi powiedzieć, że już wybrał dla mnie idealnego kandydata? Aż tak bardzo mu przeszkadza, że do tej pory żadnemu imbecylowi ręki nie oddałam?

- Jestem tylko posłańcem.

- W dupie mam to kim jesteś. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć na oczy. A jemu przekaż żeby przestał mi rozkazywać, bo któregoś dnia zniknę i więcej mnie nie zobaczy.

Okręciłam się na pięcie przerzucając swoje długie blond włosy na plecy. Wyprostowałam się dumnie i z wysoko uniesioną głową ruszyłam w stronę kogmanu. Ludzie mojego ojca otwierali przede mną wszystkie drzwi, łącznie z tymi do pojazdu. Wsiadłam do środka i od razu zwierzęta ruszyły do przodu.

- Gdzie dziś jedziemy Panienko?

Uśmiechnął się do mnie serdecznie starszy człowiek, który kierował moim pojazdem.

- Na zakupy. Muszę kupić strój na wieczór.

- Oczywiście. Tam gdzie zwykle panienka sobie życzy?

- Tam gdzie zwykle. - Potwierdziłam i pogrążyłam się w myślach patrząc na okolice. Nasz dwór był ogromny, ale nie ma co się dziwić biorąc pod uwagę kim on był. Ponad połowa okolicznego miasteczka pracowała u nas jako służba. Co łączyło się z tym, że mało z kim mogłam utrzymywać kontakt. Nie wolno mi tworzyć jakichkolwiek relacji z kimś nieznaczącym.

Zanim zdążyłam się zorientować to staruszek zatrzymał się przed moim ulubionym sklepem i otworzył mi drzwi powozu. Obsługa na mój widok zbladła i zginając się wpół otworzyła mi drzwi. Długo nie musiałam czekać gdy zobaczyłam główną kierowniczkę tego pierdzielnika na kółkach.

- W czym możemy dzisiaj Panience pomóc?

- A jak myślisz? Przyszłam do sklepu z ciuchami, więc czego mogę chcieć? - Prychnęłam pogardliwie patrząc na idiotkę, która przede mną stała.

- Naturalnie. Jaka okazja się szykuje?

- Dzisiaj wieczorem odbywa się u mnie uczta. Będzie zaproszona starszyzna. Mam wyglądać przyzwoicie. Chcę w stroju czuć się pewnie i elegancko. Jednocześnie chcę wyróżniać się w tłumie i pasować do niego. Nie chcę by strój był zbyt ładny czy wyzywający, bo nie chcę, by któryś z tych młodych imbecyli wpadł na szalony pomysł, że mógłby mnie poprosić o rękę. Mam ich onieśmielić na tyle, by bali się do mnie podejść. Ale gdybym chciała się szybko ulotnić, to żeby strój nie zatrzymywał mnie zbyt bardzo.

- Brzmi jak wyzwanie. Pokażemy Panience co mamy na stanie. Zadzwonię po nasza krawcową, więc przyjedzie tak szybko jak będzie mogła aby móc przerobić suknię na tę okazję.

- Dobrze, byle szybko. Nie chce marnować tutaj całego dnia.

- Oczywiście, zapraszam za mną.

Właścicielka zaprowadziła mnie do jednego z prywatnych pokoi z uśmiechem tak serdecznym jakbym kiedykolwiek była dla niej miła. Prychnęłam w myślach z pogardą na to ile ludzie są skłonni zrobić, aby więcej zarobić. Już po chwili przyszły dwie dziewczyny o podobnej do mnie posturze z całym wieszakiem pełnym ubrań.

WybraniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz