Wkurzona wybiegłam z pomieszczenia tak szybko jak mogłam. O ile można nazwać biegiem poruszanie się na szpilkach na tyle wysokich, że stopa jest niemal pionowa. Potrzebowałam świeżego powietrza. Chciałam coś rozbić. W coś uderzyć. Wyżyć się. Ale oczywiście nie wolno mi takich rzeczy. W końcu udało mi się dotrzeć do mojego pokoju. Krążyłam od ściany do ściany. Z każdym dniem czuję się jakby krata oddzielająca moje więzienie od reszty świata była coraz grubsza. Jeszcze chwila, a nigdzie nie będę mogła wychodzić.
Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi. Zdziwiona zatrzymałam się w pół kroku.
- Proszę.
Drzwi od służby otworzyły się i stanął w nich Mofis.
- Co ty tutaj robisz?
- Nie wzywałaś mnie?
- Nie.
- Przyjechał po mnie taki miły staruszek i poprosił, abym do ciebie przyjechał.
Mimochodem uśmiechnęłam się delikatnie. Nic nie ujdzie jego uwadze. Szybko się zorientował jak wielką władzę nad moimi emocjami miał Mofis.
- Nie wzywałam cię.
- Czy to znaczy, że mam już sobie iść?
- Nie musisz. Po prostu ostrzegam, że mogę krzyczeć bez powodu.
- Miło z twojej strony, że ostrzegasz. Normalnie tego nie robisz, tylko od razu zaczynasz od wyżywania się na innych.
- Nie przeginaj.
- Oczywiście.
Mofis podszedł do mojego łóżka i położył się na nim. Dalej wściekła ponowiłam nerwowy spacer po pokoju. Podniósł się delikatnie, aby opierać się na łokciach i obserwował mnie z uwagą.
- Powiesz co się stało?
- Nie.
- Jesteś wściekła. Na tyle, że twoja służba sama z siebie mnie wezwała.
- Tak, jestem wściekła.
- To się wygadaj. To pomaga.
- Nie muszę się nikomu wygadywać. To są moje problemy.
- A czy ktoś mówi, że ci je zabiorę?
- To po co chcesz o nich słuchać?
- Abyś miała możliwość ułożenia myśli. Może uda mi się też powiedzieć coś wystarczająco mądrego, aby dać ci pomysł na to co dalej.
- Miałabym ci zaufać?
- A masz coś do stracenia?
- Tak, mógłbyś wszystkim wszystko opowiedzieć.
- A kto mi uwierzy? Chociaż gorzej jak ktoś uwierzy, bo obawiam się, że wtedy twój ojciec wydałby na mnie wyrok śmierci.
- Byłby do tego zdolny.
- No to skoro już wiesz, że nikomu niczego nie wygadam to możesz zacząć mówić.
Zatrzymałam się patrząc w dużym zamyśleniu na niego.
- Nawet nie wiem od czego zacząć.
- Proponuję od początku.
- Początku czego?
- Problemu przez który się tak denerwujesz.
- Chodzi o mojego ojca.
- Dużo dzieci nie dogaduje się ze swoimi rodzicami.
CZYTASZ
Wybrani
FantasyGdy przychodzą mroczne czasy. Dni wojennej zawieruchy. Kiedy chwilowy rozejm wisi na włosku. Właśnie wtedy i tylko wtedy zaczyna się ujawniać proroctwo. Każdy jego element nie ma najmniejszego sensu. Dopiero gdy przepowiednia będzie kompletna, będ...