primo • our new start

175 12 8
                                    

*Cindy's POV*

W końcu, dom.

Z Justinem.

Lepiej bym sobie tego nie potrafiła wyobrazić. Wydawać by się mogło, że teraz wszystko będzie z górki. Ja i mój chłopak, szczęśliwi w Nowym Jorku. Uratował mnie przed koszmarem mojego życia i przeżyliśmy skok z wysokości, a przed nim powiedział, że jestem jedyną dziewczyną, dla której by umarł.

Wszystko pięknie ładnie, ale z tyłu mojej głowy wciąż żyła myśl, że to tak naprawdę dopiero początek nowego bałaganu. Rick, szef Justina, na pewno nie odpuści i nie pozwoli nam tak po prostu żyć, nie płacąc za swój wybryk. O ile można nazwać to, co zrobiliśmy wybrykiem. Jednak wiedziałam jedno - chciałam być z Justinem niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość.

"Bella, żyjesz?" Usłyszałam zachrypnięty głos Justina, kiedy ten dotknął swoją chłodną, ale miękką dłonią mojego uda.

Momentalnie ocknęłam się, odrywając wzrok od szyby, która od kilku minut była dla mnie najciekawszym z widoków, i wbijając go w oczy chłopaka. Na moje usta wkradł się mimo mojej woli nieśmiały uśmiech.

Dla jasności, nie zmieniłam imienia na Bella. Gdy leżeliśmy na trawie, jeszcze w Toronto, Justin postanowił, że będzie tak na mnie mówić, gdyż jak on to powiedział, słowo piękna nie oddaje mojej urody tak dobitnie jak Bella.

Dość urzekające. Nawet nie był świadomy tego, jak uroczy potrafił być, nawet gdy się nie starał. Jednak gdy tylko mu to mówię, on się irytuje. Jestem seksowny, nie uroczy. Cokolwiek powiesz, Panie Uroczy.

"Zamyśliłaś się nad tym, jaki seksowny jestem? Powinnaś patrzeć w takim razie na mnie." Nie mógł powstrzymać swojego znanego mi już prowokatorskiego uśmiechu. Przewróciłam szybko oczami, na co on automatycznie spoważniał.

To było nieco przerażające. Jednak z nim, do wszystkiego dało się przyzwyczaić. Dla mnie, to była już normalka. Ale nieważne jak trudno było mi zrozumieć jego charakter, chciałam się go uczyć. Byłam na to gotowa.

"Co?" Zmarszczyłam brwi, oblizując wargi i prostując się na siedzeniu.

"Zapomniałaś, co Ci mówiłem na temat przewracania oczami, Grande?" I już wiedziałam, że był zły. Nigdy nie używał wyłącznie mojego nazwiska, tylko gdy chciał wygłosić mi kazanie, "To jest cholernie aroganckie."

"Ty cały jesteś arogancki. Mam kazać Ci przestać być sobą?" Uniosłam pewnie brew, posyłając mu chamskie spojrzenie.

Nie mogłam mu pozwolić myśleć, że miał jakiekolwiek prawo zabraniać mi robienia czegokolwiek. Nie byłam już jedną z jego suk, które wykonywały każde jego polecenie.

Spodziewałam się oczywiście początku kolejnej kłótni, jednak do moich uszu dotarło coś totalnie innego, niż zapowiedź sprzeczki. Jego śmiech. Kto by pomyślał, że możnaby było obrazić Pana Biebera, a on by się zaśmiał...

"Naprawdę masz szczęście, że jesteś kurewsko seksowna, gdy mi pyskujesz."

Nie umiałam powstrzymać zadziornego uśmiechu, gdy przesuwając zmysłowym ruchem języka z jednego kącika ust do drugiego, poprawiałam włosy. Ułożyłam dłoń na jego dłoni, która trzymała moje udo. Gdy zaparkował pod swoim domem, westchnęłam cicho i zacisnęłam wargi.

To miejsce było zbiorem okrutnych wspomnień, które gdybym tylko mogła, wymazałabym ze swej pamięci. To tutaj pierwszy raz spędzałam kiedyś czas z Justinem, zakochując się w kimś, kogo przede mną udawał tylko po to, by mnie następnie wykorzystać. To tutaj Ryan, jego kumpel, mnie uderzył, to tutaj musiałam oglądać Justina i jego obrzydliwe łóżkowe przygody. To tutaj Justin był największym sukinsynem, jakiego można było poznać.

complicated • justin bieber✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz