quattordicesimo • she's the one

26 2 1
                                    

Oparłem swoją obolałą, cholernie ociężałą głowę o zimne, rozbudzające wręcz kafelki prysznica, gdy lodowata woda oblewała moje ciało, które wcześniej cuchnęło alkoholem i fajkami na kilometr. Wolałem lodowate kąpiele. Dziś wyjątkowo takiej potrzebowałem, gdyż bez niej byłbym całkowicie nieprzytomny. Obudziłem się w południe, uświadamiając sobie, że to jednak nie był sen. Naprawdę wczoraj potraktowałem Cindy jak zwykłe gówno, naprawdę ona wczoraj zażądała, byśmy zrobili sobie przerwę i naprawdę wróciłem do domu, zatapiając się w alkoholu, i narkotykach. Naprawdę nie pamiętam połowy nocy, którą wykorzystałem na używki, które kosztowały fortunę.

Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić w takiej sytuacji. Co robi normalny chłopak, gdy jego dziewczyna, która nie jest mu obojętna, mówi, żeby od siebie odpoczęli, a dodatkowo nie odbiera połączeń, gdy do niej dzwoni i chce naprawić sytuację? Ma próbować bardziej, a może dać jej ten cholerny czas? Potrzebowałem rady, ale nie leżało to w mojej naturze, by zadzwonić do jakiegoś kumpla i prosić o pomoc. Byłem samowystarczalny i nigdy nie potrzebowałem niczyjego słowa pocieszenia. Uważałem to za żałosne, gdy ludzie nie potrafili sobie sami poradzić ze swoimi problemami i mieszali w to innych. Nie byłem taki, a więc pozostało mi spędzenie kolejnego dnia na rozmyślaniu i męczeniu swojego organizmu używkami.

Pozostawiając po sobie mokre ślady stóp na podłodze w drodze od łazienki do swojej sypialni, ruszyłem całkowicie nagi, w stronę telefonu, którego dźwięk rozbrzmiał po całym apartamencie. Nie będę ukrywał - drobna część mnie miała głupią nadzieję, że to Cindy próbuje się ze mną skontaktować. Jednak nadzieja jest matką głupich. Nie mogę uwierzyć, że tym razem ja byłem tym głupcem. To nie była Cindy - to byłoby zbyt dobre.

Dzwonił Peter. Zacisnąłem szczękę i z głośnym warknięciem, odebrałem niechętnie od razu naciskając przycisk głośnomówiący, by podczas jego ględzenia ubrać coś na siebie.

"Naprawdę nie mam ochoty dziś słuchać jakichkolwiek bzdur, więc lepiej, by to było coś ważnego." Oznajmiłem na starcie krótko i dosadnie, sięgając wolną ręką po świeże bokserki od Calvina Kleina, które zwinnym ruchem wsunąłem na swoje wciąż wilgotne ciało.

"Dzwonię, bo myślałem, że może wpadniesz do nas, bo mamy zajebistą akcję, która z pewnością ci się spodoba."

Przewróciłem boleśnie oczami, gdyż znów wszystko mnie po prostu drażniło. Tak było na co dzień, ale kac nie pomagał w tej sytuacji. Byłem wykończony, mimo że nie zrobiłem niczego produktywnego. Głowa mnie ostro napierdalała, a dodatkowo nie mogłem przestać myśleć o tej pieprzonej blondynce. Chciałem się z nią zobaczyć, chciałem... kurwa, kogo obchodziło to, czego ja chciałem.

"Dajcie mi, kurwa, spokój dziś i przez najbliższy czas. Już mam to wszystkiego w dupie." Syknąłem ostro z wyraźnym brakiem cierpliwości i chęci do jakichkolwiek dyskusji, a tym bardziej spotkań, marszcząc mocno brwi i słysząc, że Peter chciał coś powiedzieć, jednak nie pozwoliłem mu na to, ponieważ się rozłączyłem, drgając jednym ramieniem w geście obojętności.

Nie miałem głowy do żałosnych gadek na temat kolejnej, zwyczajnej akcji, gdy jedyne na czym potrafiłbym się skupić to Cindy. Tylko ona się teraz liczyła, nieważne jak bardzo chciałem to wyciszyć. To wszystko sprawiało, że czułem się jakiś przeklęty, jakby ona była czarownicą, która mnie zaczarowała. Nigdy nie sądziłem, że pozwolę komuś mieć taką kontrolę nade mną. To ja całe życie miałem kontrolę nad innymi i w tym byłem dobry. To była moja robota. Nie umiałem się przyzwyczaić do faktu, iż jakaś kobieta psuła mi całą rutynę dnia i przejęła wszystkie moje myśli.

Rozmyślanie moje przerwał jednak kolejny dźwięk, ponownie wydobywający się z telefonu, na który wziąłem gwałtowny wdech i zazgrzytałem zębami. Widok imienia Petera drażnił mnie z sekundy na sekundę, jednak postanowiłem odebrać.

complicated • justin bieber✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz