secondo • you'd choose me, right?

58 9 3
                                    

*Justin's POV*

"A powinienem?" Mruknąłem obojętnym tonem, przewracając już nieco zirytowany oczami i odrywając leniwie, i niechętnie swoje usta od szyi Cindy.

Wtedy moje oczy spotkały się z oczami obcej mi dziewczyny.

"Nie pamiętasz? Czyli było nas aż tak wiele?"

O czym ta laska, do kurwy nędzy, mówiła?

Carly, Carly, Carly.

Coś mi to mówiło, ale co? Patrząc na jej twarz, nic nie mogłem sobie przypomnieć. Nie oceniajcie mnie! Tych dziewczyn było tyle na świecie... Nie miałem głowy do zapamiętania ich wszystkich. Przez całe życie poznałem zapewne wiele takich Carly. Cindy była moją pierwszą dziewczyną, gdyż przed nią tylko się bawiłem. Nienawidziłem kobiet, gdyż za bardzo przypominały mi o mojej matce i nie potrafiłem do żadnej poczuć czegoś więcej, niż pragnienia seksualnego. Dopiero Cindy uczyniła ze mnie... tak naprawdę, zwykłego chłopaka, zdolnego do uczuć. Lubiłem ją. A to już było dużo.

Gdyby wzrok tej blondyny mógł zabić, z pewnością by teraz to zrobił. Ale czy mnie to obchodziło? Nie za bardzo.

- Niunia, nie krzycz. Nie masz po co. I tak cię nie usłyszą. Czas na karę. - Zacytowała moje dawne słowa z okropnym jadem w swoim głosie.

W tym momencie, wszystkie moje mięśnie samoistnie się napięły, a ja gwałtownie wciągnąłem powietrze. Zmrużyłem oczy, chcąc przestraszyć tym dziewczynę, co zwykle się udawało, jednak tym razem to było na nic. Patrzyła na mnie lekceważąco, nie zdejmując z ust swojego irytującego uśmiechu.

Wtedy momentalnie przypomniałem sobie, kim była.

- Co ty tu robisz, kurwo? - Splunąłem z jadem, a moja twarz przybrała niebezpiecznego wyrazu. Zrobiłem krok w przód, ignorując Cindy, stojącą na mojej drodze. Poczułem nacisk jej drobnych dłoni na mojej napiętej klatce piersiowej, gdy próbowała mnie zatrzymać.

Przysięgam, że gdyby jej tu nie było, ta cała Carly już by się tak nie szczerzyła.

- Zdziwiony? Zdziwiony, że się przez ciebie nie zabiłam? Wiem, że taki był twój cel, ale przykro mi. Przepraszam, że popsułam twoje plany. - Jej wkurwiający wyszczerz nie schodził z jej gęby, gdy poruszała brwiami, a moja pięść coraz bardziej swędziała, by wylądować na niej.

"Co robisz z Cindy?" Zapytałem ostro i krótko, chowając swoje dłonie do kieszeni swoich podartych jeansów, by opanować swoje pragnienie uderzenia jej.

Nie mogłem tego zrobić, nie przy Cindy.

"Mogłabym zapytać ciebie o dokładnie to samo. Co robisz przy Bogu ducha winnej Cindy? Ją również pragniesz tak zniszczyć jak mnie i setki innych? Ona ma 17 lat, ty psychiczny skurwielu. Zostaw ją w spokoju. Nie będzie twoją następną ofiarą." Przewróciła głowę nieco na bok, spoglądając głęboko i wypalająco w moje oczy.

"Powie mi ktoś do cholery, o co tu chodzi?!" Pisnęła w końcu nieświadoma niczego Cindy, tupiąc swoimi nogami o chodnik. Oboje momentalnie zamknęliśmy buzie i oderwaliśmy nienawistne wzroki od siebie, a przenieśliśmy je na szatynkę, "Carly?" Uniosła brew, zakładając ręce na biodra.

Cisza.

"Justin?" Przeniosła wzrok na mnie i posłała mi okrutnie fałszywy uśmiech.

"Nie interesuj się. Jedziemy."

"Widzę, że nic się nie zmieniło. Wciąż traktujesz wszystkie dziewczyny jak śmieci. I wciąż zachowujesz się jak Pan Wszystkiego." Odezwała się nagle Carly, o co nikt jej nie prosił.

complicated • justin bieber✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz