nono • you're the first person that cares

17 1 0
                                    

"Właśnie wychodzą." Uśmiechnęłam się sztucznie, otwierając szerzej drzwi, a ruchem ręki wskazałam na nie, sygnalizując dziewczynom, że już naprawdę mogły, a raczej miały wyjść.

One tylko patrzyły na niego krzywo, co go w ogóle nie ruszyło i przeszły obok nas bezczelnie, ale dyskretnie parskając chamsko pod nosem, co ja niestety musiałam usłyszeć. Wywróciłam oczami i owinęłam stęsknione ramiona wokół brzucha Justina, a on mnie do siebie przycisnął, jakby bał się, że mnie zabiorą ze sobą.

Modliłam się tylko, by każdy z nich powstrzymał się przed jakimś zbędnym dla nas wszystkich komentarzem i by to wszystko po prostu odbyło się bez szwanku. W powietrzu czuć było nienawiść i wrogość skierowaną w obie strony, a ja w tej chwili byłam po stronie Justina, ale mimo wszystko nie chciałam więcej kłótni z nimi.

Ulga rozprowadziła się po całym moim ciele, gdy dziewczyny zniknęły. Oczywiście, nie mogły oszczędzić sobie ostatniego, mroźnego i oceniającego wzroku. Oblizałam nerwowo usta i spoglądnęłam bezbronnym spojrzeniem na Justina z dołu, zasysając dolną wargę, "Miałem to ja ci opowiedzieć, co się dzisiaj działo, ale widzę, że ty masz mi coś lepszego do oznajmienia." Zmarszczył groźnie brwi, analizując swoim intensywnym wzrokiem każdy detal mojej twarzy, doprowadzając tym samym, że moje policzki oblał rumieniec, co również nie uszło jego uwadze. Przesunął jedną z kostek swojej dłoni po mojej rozpalonej twarzy, a ja westchnęłam ciężko i wpuściłam go do środka.

"Nie bądź zły." Stęknęłam niezadowolona, wysuwając dolną wargę i splotłam ze sobą swoje palce, które nerwowo wyginałam w różne strony, gdy ten ruszył w stronę mojej kanapy i zauważył otwarte wino.

Kurwa, akurat tego musiałam nie posprzątać? Faktycznie jestem ślepą idiotką.

Skrzywiłam usta, gdy podrzucił z łatwością pustą butelkę i ponownie ją złapał, powtórzył tę czynność jeszcze kilka razy. Wydął z niesmakiem wargi i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, "Ciesz się, że jednak przyłapałem cię na kłamstwie w postaci spotkania tych dwóch, bo widząc to, pomyślałbym, że mnie zdradzasz." Nie byłam pewna, jak zareagować. Czy się zaśmiać, czy jednak schować się w szafie i nie wychodzić aż do następnego miesiąca. Jego ton był jeszcze bardziej tajemniczy niż zwykle, a oczy nie mówiły za wiele.

Zawsze byłam dobra w czytaniu ludzi poprzez ich oczy, ale jego spojrzenie skrywało za dużo sekretów, a on cały był dla mnie wieczną, ale intrygującą zagadką. Zwłaszcza teraz, gdy rozłożył swoje umięśnione ramiona wzdłuż oparcia mojej kanapy, rozłożył dość szeroko swoje nogi i wyglądał po prostu... bosko. Miałam ochotę się na niego rzucić, ale jego wzrok był tak intensywny i pożerający, że bałam się zrobić w jego kierunku chociaż mały kroczek.

"Cindy, czemu mnie okłamałaś, że oglądasz pieprzoną telewizję sama i odpoczywasz? Gardzę kłamstwem." Syknął srogo, wbijając palce w skórę kanapy i przechylił nieco głowę na bok, obserwując żarliwie każdy mój ruch, gdy wgryzł się w środek swojego policzka.

Z tym gardzeniem kłamstwem, musiałam przyznać mu rację. A skąd to wiem? Stąd, że zawsze był wobec mnie szczery, aż do bólu. Nie obchodziło go czy mnie to zaboli, doprowadzi do płaczu, czy chęci zabicia go.

Jęknęłam rozgoryczona i w końcu odważyłam się oderwać stopy od podłogi, podchodząc do niego szybkim krokiem, by po prostu śmiało usiąść na nim ukrakiem. Nie mam pojęcia, czemu to zrobiłam, ale chyba po prostu chciałam go trochę... udobruchać, "Uch... wybacz." Wykorzystałam swój podwyższony i uroczy głosik, który działał na każdego, a moje ręce wylądowały na jego klatce piersiowej, którą zaczęłam czule masować. Od razu wyczułam, jak nieco się rozluźnił i wyprostował plecy, jednak wciąż mnie nie dotknął, "Wiesz... naprawdę poszłam spać."

complicated • justin bieber✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz