Na wstępie chciałbym bardzo przeprosić za brak aktywności w ostatnim czasie, ale niestety dopadło mnie to czego się obawiałem tzn. Lenistwo, brak weny i ogólne zmęczenie (rok szkolny wystartował pełną parą). Postaram się jednak wrzucać jeden rozdział raz na dwa dni, może nawet uda się codziennie. Czas pokaże.
Z biegiem lat, w moim gronie znajomych rośnie liczba osób, które przechodziły, bądź ciągle przechodzą depresję. Zdarza się, że osoby te piszą do mnie o swoich problemach, o ignorancji jaka ich spotyka i generalnie nie wiedzą co robić dalej. Teraz pytanie: Co odpowiadać w takiej sytuacji? Nie wiem. Za cholerę.
Nie jestem wykwalifikowanym psychologiem i nie mam pojęcia jak traktować osobę z depresją, nie wiem jak ją rozpoznać, ani jak reagować. Znam natomiast złotą zasadę wszystkich lekarzy: "Po pierwsze, nie szkodzić" i tym staram się kierować. Czy to wystarcza? Też nie.
Wiem, że może zabrzmieć to głupio, ale chciałbym przejść tą depresję, przez jeden dzień chociaż. Chcę na własnej skórze odczuć te emocje, które czują osoby z tą chorobą. Wtedy mając punkt odniesienia, mógłbym opracować jakąś metodę, wiedziałbym co powiedzieć żeby nie pogorszyć sprawy. Jednak na czas dzisiejszy, nie jest to możliwe, a ja czuję się bezradny.
Jak sobie zatem radzę? Przede wszystkim nie mogę być pasywny. Piszę takiej osobie, że to bardzo dobrze że komuś to mówi, że współczuję jej i nigdzie się stąd nie ruszam. Staram się pobudzić zaufanie. Wtedy ktoś może się otworzyć i zacząć się zwierzać z problemów. Ważna jest wtedy empatia, nie przerywam, nie komentuję żadnego faktu, jakkolwiek absurdalny by nie był, ani nie pośpieszam. Jest to czas przeznaczony dla drugiej osoby, samo wypłakanie się komuś może pomóc, ewentualnie zadziała metoda żółtej kaczuszki i ktoś sam znajdzie rozwiązania niektórych problemów. Co jednak zrobić po skończonym monologu? Odpowiedź po raz kolejny brzmi: nie wiem.
Wszystko zależy od osoby, czasem podanie rozwiązania na tacy będzie zbawienne, czasem będzie potrzebne zwykłe milczenie, a czasem coś kompletnie innego. Właśnie to jest dla mnie najgorsze w byciu prowizorycznym terapeutą, żadna metoda nie jest pewna, każda może być wspaniała w skutkach, albo wpędzić chorego w jeszcze większe bagno. Takie osoby nie reagują w sposób możliwy do przewidzenia. Bardzo łatwo trafić w jakiś czuły punkt, lub nieświadomie zrobić coś co może się skończyć tragedią.
A są też osoby negujące depresję. Tacy, którzy piszą na forach i w komentarzach, że "Depresji nie ma, bo... Bo ja nie przechodziłem!". Czy wszystkie złote rady typu: "Nie smuć się!", "Wyjdź do ludzi!", po prostu "Nie miej depresji!". Uwierzcie, chciałbym żeby to było takie proste, wszyscy byśmy chcieli. Niestety tak nie jest. Depresja jest chorobą cywilizacyjną i przerażające jest jak ten problem jest przez społeczeństwo ignorowany.
Ktoś może powiedzieć "Ale przecież jak ktoś ma depresję to widać, że jest smutny, że nie chce rozmawiać itd. Wtedy trzeba go wziąć do psychologa". To też tak nie działa. Posłużę się tu sztampowym, acz mocno prawdziwym przykładem tzn. serialem "13 powodów". Nikt nie zwrócił uwagi, że z główną bohaterką się coś dzieje, gdy mówiła o tym, ignorowano ją, co finalnie doprowadziło do jej samobójstwa. Dopiero wtedy wszyscy z jej szkoły dostrzegli że miała problemy. Nie mamy pojęcia jak taka osoba będzie reagować na chorobę. Może tryskać życiem, nosić uśmiech na twarzy cały dzień, a wewnątrz być rozdartym wrakiem człowieka.
Do wszystkich osób, które zmagają się z problemami: Nie jesteście w tym sami. Zasługujecie na wykwalifikowaną pomoc i odpowiednią kurację. Pamiętajcie, że zawsze może być lepiej, nie pozbywajcie się tego życia jakie macie, bo można je jeszcze naprawić, gwarantuję wam to.
CZYTASZ
Estetyka Nostalgiczna
Não Ficção"Sztuka jest niezbędna. Gdybym tylko wiedział do czego." ~ Andre Malraux Książka o wszystkim i o niczym. Książka pisana wierszem i prozą. Książka do wszystkich i do nikogo. Książka świecąca jak słońce najjaśniejsze i skryta jak księżyc wśród czarnyc...