Rozdział 13.
Severus zaczynał coraz bardziej martwić się o Harry'ego. Chłopak wyszedł z pierwszorocznymi koło pierwszej po południu i już od dawna powinien być z powrotem w zamku, szczególnie że nadchodziła burza śnieżna. Kiedy naszyjnik, który dostał w prezencie od Pottera zaczął go lekko parzyć, zrozumiał, że musiało się stać cos złego. Snape udał się prosto do Wieży Astronomicznej w nadziei, że będzie w stanie dojrzeć stamtąd Gryfona.
Gdy dotarł na szczyt wieży, padający śnieg wpadał mu do oczu, oślepiając go. Udało mu się jednak dostrzec niewielki czarny kształt na skraju jeziora. Wyglądało na to, że nie siedział na swoim wózku. Jeszcze bardziej zaniepokojony, Severus pospieszył na dół.
Zanim zdążył zbiec na parter, śnieżyca rozpętała się na dobre. Rzucił na siebie zaklęcie ogrzewające, po czym wyszedł na dwór. Nie był w stanie dostrzec niczego na odległość dziesięciu stóp i więcej, ale instynktownie wiedział, którędy dojść do jeziora. Trudniejszym zadaniem było odnalezienie właśnie tego miejsca, w którym znajdował się Harry.
Po kilkudziesięciu minutach gorączkowych poszukiwań Snape w końcu go znalazł, nieprzytomnego i przemarzniętego, ale jednak żywego. Wózek leżał pięć stóp od chłopaka, a różdżka wbiła się w śnieg w pobliżu jego głowy. Snape sięgnął po nią i zmniejszył wózek, chowając go do kieszeni, po czym ostrożnie wziął na ręce Harry'ego i wrócił do szkoły.
Gdy dotarł do ich pokoi, natychmiast zdjął z Pottera przemoczone ubranie, po czym rzucił na pościel zaklęcie ogrzewające i położył Gryfona do łóżka. Sięgnął po fiolkę eliksiru pieprzowego, po czym delikatnie obudził Harry'ego.
— Severus? — spytał głosem drżącym z zimna. Snape zauważył, że wargi chłopaka były wręcz niebieskie. — Zimno mi — mruknął.
— Wypij to — odparł Mistrz Eliksirów, a Potter wykonał polecenie bez zbędnych pytań, całkowicie ufając drugiemu mężczyźnie. Po chwili na jego twarz zaczęły wracać normalne kolory.
— Co się stało? — zapytał Snape.
— Malfoy i jego kumple mnie zaatakowali. Wyrzucili z wózka i mimo że zdążyłem obronić się przed Crabbe'em i Goyle'em, to jednak Malfoy był szybszy ode mnie.
— Przesadzili. Mogłeś tam umrzeć. Poniosą za to taką karę, której długo, długo nie zapomną — warknął wściekle Snape, wstając z łóżka.
— Nie idź. Później pójdziesz ich karać, to nie ucieknie, a teraz zostań ze mną. Proszę? — mruknął Potter, przywierając do ramienia Severusa. Ten jedynie westchnął cicho.
— Dziękuję. Wygląda na to, że po raz kolejny uratowałeś mi życie.
— Tak, ale tym razem z całkowicie egoistycznych powodów. Gdybym tego nie zrobił, kto grzałby mi łóżko?
— Ach, więc ja jedynie grzeję łóżko, tak? Skoro tak, to mam całymi dniami leżeć tutaj i czekać, aż przyjdziesz mnie nieco... rozerwać? — spytał Gryfon z nie do końca niewinnym spojrzeniem.
— Impertynencki Bachor — odparł Snape, przewracając oczami. Harry zaśmiał się lekko, po czym przysunął do drugiego mężczyzny i pocałował delikatnie.
— Jesteś ciepły — wymruczał nie do końca przytomnie, opierając głowę na ramieniu Mistrza Eliksirów.
— A ty jesteś zimny — sarknął Severus. — Idź spać, Bachorze, nie zamierzam cię niańczyć, jak się rozchorujesz — dodał, odsuwając kosmyk włosów z oczu chłopaka. Ten mruknął coś sennie z zadowoleniem. Kiedy Snape miał już pewność, że Harry śpi, wyśliznął się z łóżka, by spotkać się z Malfoyem. Na szczęście dla Draco, Severus nie mógł go nigdzie znaleźć, więc zamiast tego poszedł do dyrektora.
— Ach, Severusie, wejdź proszę — powitał go Dumbledore. — Herbaty?
— Nie, dyrektorze. Przyszedłem, aby omówić pewien poważny problem. Jakąś godzinę temu znalazłem Harry'ego zasypanego śniegiem, przemarzniętego niemal na śmierć. Wygląda na to, że pan Malfoy uznał, że to będzie zabawne, jeśli wyrzuci Harry'ego z wózka, zabierze mu różdżkę i pozbawi przytomności w samym środku śnieżycy.
— To rzeczywiście poważne — odparł Dumbledore, marszcząc brwi. — Jak się czuje pan Potter?
— Póki co podałem mu eliksir pieprzowy i przywróciłem odpowiednią temperaturę ciała. Spał, kiedy wychodziłem z pokoju. Nie mam pewności, czy nie złapie przez to przeziębienia. I jeśli to możliwe, chciałbym jak najszybciej wrócić do niego, by upewnić się, że wszystko w porządku, tym bardziej, że eliksir pieprzowy dość szybko przestaje działać.
— Tak, wróć do niego. Ja zajmę się resztą — odpowiedział dyrektor spokojnie, choć ci, którzy go dobrze znali, zauważyliby, że jest wściekły. Traktował Harry'ego niemal jak własnego wnuka, podobnie zresztą jak i Severusa. Snape skinął głową, wiedząc, że Dumbledore wymyśli odpowiednią karę, po czym wyszedł z gabinetu i pospieszył do lochów.
Harry wciąż spał, ale jego sen był dość niespokojny. Rzucał się na łóżku i kręcił, szczelnie owijając się kołdrą. Drżał tak bardzo, że aż szczękał zębami, ale kiedy Snape dotknął go delikatnie, poczuł, że chłopak jest rozpalony. Stało się to, czego Mistrz Eliksirów się obawiał — chłopak załapał przeziębienie lub, co gorsza zapalenie płuc czy jakieś inne paskudztwo. Przeklinając w myślach Malfoya, Severus wyszedł na chwilę z pokoju, by przynieść leki, których najprawdopodobniej będzie potrzebował.
Po chwili wrócił do sypialni chłopaka i ostrożnie zdjął z niego kołdrę i sprawdził, czy nigdzie na pewno nie ma żadnych odmrożeń, co powinien był zrobić jak tylko przyniósł Gryfona z błoni, a o czym zapomniał. Ubrał drżącego Pottera w ciepłą flanelową piżamę, po czym przykrył go ponownie. Przemył jego twarz ściereczką zamoczoną w zimnej wodzie, po czym wypłukał ja ponownie i położył na czole chłopaka.
— Harry — mruknął, potrząsając nim delikatnie. Potter otworzył oczy, choć minęła chwila, zanim skupił wzrok na drugim mężczyźnie.
— Severus? — spytał, drżąc.
— Wypij — odparł Snape, podsuwając mu pod usta fiolę z eliksirem zmniejszającym gorączkę. Gryfon przełknął, prychając cicho.
— Jakim cudem zachorowałem aż tak szybko?
— Eliksir pieprzowy przestał działać, poza tym, zazwyczaj stosuje się go w nieco... łagodniejszych przypadkach. Coś jeszcze ci dolega poza gorączką? Jakiś ból, zawroty głowy?
— Głowa mnie boli — mruknął Potter, na co Severus podsunął mu kolejną buteleczkę. — Nie rozumiem, co się tak właściwie dzieje. Nigdy wcześniej nie byłem chory.
— Zawsze musi być ten pierwszy raz — zaśmiał się lekko Snape, ocierając twarz chłopaka ponownie zwilżoną ścierką.
— Nie chcę, żebyś się ode mnie zaraził — wymamrotał Harry.
— Nic mi nie będzie — odparł spokojnie Snape, odgarniając mu włosy z czoła. — Spróbuj zasnąć.
— Dobrze, ale... Zostaniesz ze mną?
— Oczywiście — szepnął Snape, kładąc się do łóżka obok Gryfona i przytulając go do siebie. Harry przewrócił się na bok, opierając plecami o klatkę piersiową drugiego mężczyzny. Poczuł, jak noga Severusa oplata jego własne, a ramiona Mistrza eliksirów obejmują go w pasie. Potter uśmiechnął się pod nosem, przykrywając swoją dłonią dłoń Snape'a, po czym zasnął głęboko, uśpiony lekami.

CZYTASZ
Uszkodzony.
FanfictionOpowiadanie nie jest moje ja chciałam tylko je udostępnić dla szerszej publiki. Tytuł: Uszkodzony Tytuł oryginału: Damaged Autor:BloodRedEnd Zgoda: Jest Beta: Agee (1 i 2 rozdział), Kuma i Lana (wszystkim baaardzo dziękuję ;*** ) Paring: HP/SS ...