Rozdział 11.
Harry z niejaką obawą oczekiwał następnego dnia, ale mimo to, tylko się obudził, zaczął marudzić Snape'owi nad uchem, by wreszcie wstał i zabrał go do pani Pomfrey. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy mężczyzna warknął na niego, że jest jeszcze za wcześnie. Koniec końców, Severus, zmęczony jęczeniem chłopaka, wstał i poszedł do laboratorium, by zabrać z niego swoje notatki i eliksir, który rozlał do czterech próbówek – jeden dla Harry'ego, drugi dla pani Pomfrey do ewentualnej analizy, trzeci, by wiedzieć, z czego go później ewentualnie odtworzyć i czwarty tak na wszelki wypadek. Gdy już uznał, że jest gotowy, zabrał Pottera i skierowali się do Skrzydła Szpitalnego.
- Dzień dobry, panie Potter, Severusie. Jak rozumiem, przyniosłeś ten eksperymentalny eliksir? – spytała pielęgniarka, gdy tylko ukazali się w drzwiach sali.
- Owszem.
- To dobrze. Jest tutaj też uzdrowiciel Puget, by przebadać Harry'ego, gdy ten już wypije miksturę. O ile się nie mylę, to właśnie on leczył jego kręgosłup – wyjaśniła, wskazując na dość młodego mężczyznę, który swoim wyglądem niezbyt przypominał tradycyjnego lekarza.
- Tak, to byłem ja. A teraz, panie Potter, prosiłbym, by położył się pan na brzuchu na tamtym łóżku – powiedział Uzdrowiciel. Gryfon natychmiast wykonał polecenie, po czym zdjął koszulkę. Mężczyzna zaczął mruczeć coś po łacinie, w wyniku czego Harry poczuł, jak przez jego plecy przebiega delikatny, ciepły prąd.
- Wygląda na to, że wszystko zaleczyło się tak jak powinno, nie widzę też nic niepokojącego. Jeśli ten eliksir zadziała tak jak przewidujesz, jest szansa, że chłopak odzyska władzę w nogach.
- Przykro mi, nie udało mi się jeszcze stworzyć wersji, która przywróciłaby mu sprawność w nogach, ta może mu co najwyżej przywrócić czucie.
- Cóż, w takim razie tym bardziej nie widzę problemu. Po leczeniu zostały już tylko drobne blizny, ale to nie powinno akurat stanowić większej przeszkody.
- Dziękuję. A ty co sądzisz, Poppy? – zapytał Snape.
- Nie chcę ryzykować – wolałabym zaczekać z tym do piątku, w razie, gdyby organizm pana Pottera źle zareagował na ten eliksir. Gdyby coś się stało, miałby weekend, by wrócić do zdrowia bez opuszczania zajęć. Ach, i dobrze byłoby, gdybyś nie podawał mu do tego czasu żadnych innych mikstur, a już szczególnie tej drugiej eksperymentalnej.
- To nie jest żadna mikstura eksperymentalna, tylko idealnie stworzony eliksir, działający dokładnie tak jak miał działać – warknął Severus.
- Mimo to wolę nie ryzykować.
- Naprawdę muszę czekać aż do piątku? – jęknął Gryfon.
- To wyłącznie dla pańskiego bezpieczeństwa, panie Potter – zacmokała pielęgniarka.
Harry spojrzał na nią z ukosa, ale mimo to po chwili westchnął i skinął głową na znak zgody. Severus położył mu dłoń na ramieniu, chcąc w ten sposób dodać mu choć trochę otuchy.
- Dziękuję, że pofatygował się pan tutaj, panie Puget. Skoro pan Potter nie przyjmie dziś eliksiru, jeśli nie byłoby to problemem, opuścimy już skrzydło szpitalne.
- Profesorze Snape, gdyby ta mikstura rzeczywiście zadziałała... Zechciałby pan sprzedać recepturę Świętemu Mungowi? Zapłacę, ile pan tylko będzie chciał. Mamy tam jeszcze kilku innych sparaliżowanych pacjentów i gdyby dać im możliwość odzyskania choćby czucia... Sam pan rozumie.
- Zastanowię się nad tym – mruknął Severus. – Aczkolwiek wolałbym poczekać, aż uda mi się ją dopracować tak, by przywracała również władzę w sparaliżowanych kończynach.
- Rozumiem. No cóż, to pańska decyzja – odpowiedział Uzdrowiciel, z trudem ukrywając zawód w głosie. Mistrz Eliksirów jedynie skinął mu głową na pożegnanie i wraz z Harrym opuścili salę.⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️
Przez cały następny tydzień Potter wręcz nie mógł usiedzieć na miejscu ze zniecierpliwienia. Ron drażnił się z nim z tego powodu, ale Hermiona przez cały czas warczała na niego, że nie daje jej się w spokoju uczyć. Ten nadmierny entuzjazm Gryfona wywołał też jedną dość spektakularną kłótnię między nim a Snape'em, która skończyła się tym, że każde z nich zamknęło się w swoim pokoju i nie wychodziło aż do wieczora. Pogodzili się dopiero wtedy, gdy Severus poszedł go w nocy wybudzić z kolejnego koszmaru.
W końcu jednak nadszedł, tak wyczekiwany przez Pottera, piątkowy wieczór. Pani Pomfrey, gdy tylko zobaczyła go w skrzydle szpitalnym, od razu zaczęła krzątać się tylko i wyłącznie wokół niego, chcąc wykorzystać chwilę, której potrzebował Snape na ostateczne sprawdzenie listy składników i procesu przygotowania w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby zaszkodzić Harry'emu, na szybkie przebadanie chłopaka.
- Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Kiedy już uznasz, że jesteś gotowy, Severusie, możesz mu podać eliksir.
- Czy to konieczne, żeby pan Potter został później tutaj? Mam pełne kwalifikacje, jeśli chodzi o zajmowanie się takimi przypadkami, a poza tym, łatwiej byłoby mi obserwować działanie eliksiru bez tych wszystkich wścibskich dzieciaków łażących wokoło i denerwujących wszystkich, kogo się tylko da – mruknął niezadowolonym tonem Snape, na co Harry uśmiechnął się pod nosem. Nienawidził skrzydła szpitalnego i już na samą myśl, że musiałby tutaj zostać dłużej tracił cały dobry humor. Pielęgniarka, widząc minę Mistrza Eliksirów, westchnęła ciężko.
- Niech ci będzie. Wolałabym mieć osobiście oko na Pottera, ale skoro nalegasz... To ty jesteś jego opiekunem, nie ja. Ale mimo to zajrzę do was rano sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ale... Ale jeśli stanie się cokolwiek, powtarzam, cokolwiek podejrzanego, masz natychmiast przyjść po mnie, czy to jest jasne? – zarządziła pani Pomfrey. Snape z niezbyt zadowoloną miną skinął głową, po czym posadził Harry'ego na wózku i wyprowadził go ze Skrzydła Szpitalnego.

CZYTASZ
Uszkodzony.
FanfictionOpowiadanie nie jest moje ja chciałam tylko je udostępnić dla szerszej publiki. Tytuł: Uszkodzony Tytuł oryginału: Damaged Autor:BloodRedEnd Zgoda: Jest Beta: Agee (1 i 2 rozdział), Kuma i Lana (wszystkim baaardzo dziękuję ;*** ) Paring: HP/SS ...