Rozdział 4.

5.5K 289 35
                                        

Rozdział 4.

Harry obudził się późnym rankiem następnego dnia. Wzdychając do siebie, rozpoczął długi proces przemieszczania się z posłania na wózek. Przynajmniej mógł sam wyjść z łóżka, nawet jeżeli nie był w stanie na nie później wejść. Zamienił piżamę na dres i skierował się do prowizorycznej siłowni. Zaczął swój trening, zauważając przy tym, że niektóre ćwiczenia mógł wykonywać dłużej, dopóki jego ramiona nie odmówiły mu posłuszeństwa. Całkowicie wyczerpany i okropnie spocony, Potter wrócił do swojego pokoju. Usunął zaklęciem większość brudu, ale czuł, że to wciąż za mało. Naprawdę bardzo chciało mu się miłej, relaksującej kąpieli w całkiem dużej wannie znajdującej się w łazience. Wiedział jednak, że nie jest w stanie samodzielnie wydostać się z wózka, był zbyt zmęczony wcześniejszymi ćwiczeniami. Zbierając całą swą gryfońską odwagę, zawołał Żużla. Z kolei skrzat sprowadził Snape'a, który najprawdopodobniej do tej pory chował się w swoim laboratorium.
- Co tym razem, Potter? – spytał Severus.
- Eee... Zastanawiałem się... To znaczy... - Harry nagle nie wiedział, co dokładnie ma powiedzieć.
- Wykrztuś to z siebie, nie mam całego dnia – odparł drwiącym głosem Snape.
- Chciałem się wykąpać... ale nie dam rady sam wejść do wanny – wyszeptał chłopak. Starszy czarodziej nie powiedział nawet słowa, tylko podniósł go i bezceremonialnie wsadził do pustej wanny.
- Zaczekam w twojej sypialni, żeby upewnić się, że się nie utopisz, więc nawet nie próbuj się ociągać – powiedział Severus, groźnie marszcząc brwi i wyszedł z łazienki. Harry skrzyżował ramiona na piersi, wyrażając tym swoje oburzenie impertynencją Snape'a, zanim w końcu zdecydował się zdjąć koszulkę. Mimo że nauczył się zaklęcia, które transmutowało jego ubrania, to nadal nie znał takiego, które by je usuwało. Walczył jakiś czas ze spodniami, zanim w końcu udało mu się ich pozbyć. Zadrżał, gdy skóra zetknęła się z chłodnym powietrzem. Odkręcił kran i już po chwili wanna wypełniła się gorącą wodą. Znalazł mydło, szampon i gąbkę, i zaczął dokładnie się szorować.
Po wypadku zostało mu kilka blizn, które teraz ledwo było widać – pochodziły z ran, które zagoiły się, zanim zajął się nimi uzdrowiciel. Najbardziej widoczna była ta pod lewym sutkiem, między dwoma żebrami. To tutaj wbili rurki w płuco, by umożliwić mu oddychanie. Myjąc się, poczuł kolejną dużą bliznę, tym razem na plecach. Stwierdził, że pewnie powstała przy leczeniu kręgosłupa. Reszta szram była niewielka, w zasadzie bardziej przypominały zadrapania, które z czasem zbledną.
Harry zauważył też, że był wręcz nienaturalnie chudy. Mógł bez problemu policzyć żebra, a ręce i nogi były dosłownie jak patyki. Co prawda mięśnie ramion nieco nadrabiały brak jakiejkolwiek tkanki tłuszczowej, ale nogi, których w ogóle nie używał od czasu wypadku, wydawały mu się dziwne i obce. Pamiętał, jak jeszcze rok temu miał w nich wspaniałe mięśnie, wypracowane dzięki grze w Quidditcha. Teraz te mięśnie szybko zaczęły zanikać.
- Skończyłeś wreszcie? – głos Snape'a przerwał kąpiel chłopaka.
- Jeszcze minutę! - odkrzyknął i z westchnieniem zaczął spuszczać wodę z wanny. Przywołał jeden z ogromnych, puchatych ręczników i zaczął się dokładnie wycierać. Ostrożnie owinął się nim wokół pasa, zanim pozwolił Snape'owi wejść. Zarumienił się wściekle, gdy Severus go podniósł. Zastanawiał się, co starszy czarodziej sądził o jego nieporadnym i wyraźnie wychudzonym ciele. Wydawał mu się przez to bardziej dziecięcy? Bardziej chorowity? A może maltretowany? Ciało takie, jak jego, nie mogło wzbudzać żadnych pozytywnych odczuć.
- M-mógłby mnie pan położyć na łóżku? – spytał Harry. Gdy Mistrz Eliksirów spełnił prośbę, chłopak kolejny raz oblał się rumieńcem i cicho zapytał. – Jest jakieś zaklęcie, które pomogłoby mi się rozbierać i ubierać?
- Znajdziesz je w książce – odparł profesor, zanim wyszedł z pokoju. Gryfon westchnął ciężko, decydując, ze później będzie nad tym myślał, a teraz się po prostu prześpi.

⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️

Powoli zaczęli popadać w rutynę. Harry nie miał już raczej problemów z tym, by po obudzeniu się wsiąść na wózek, a nawet jeśli takie się zdarzały, Snape zjawiał się, by mu pomóc, zanim chłopak zdążył go choćby zawołać. Śniadania jadali razem, potem Potter wracał do codziennych ćwiczeń. Przez pierwsze kilka dni męczyło go to tak bardzo, że jedyne, co chciał robić później, to spać. Wtedy znów Snape był przy nim, by pomóc mu wydostać się z wózka, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Jednak nadal Gryfon musiał pić eliksiry odżywcze. Z biegiem czasu zaczęli się nawzajem coraz bardziej tolerować.
W ciągu mijających dni Snape obserwował Harry'ego i jego szacunek oraz wyrozumiałość wobec chłopaka stopniowo rosły. Krótko po przebyciu do domu Severusa, Gryfon przeprosił za incydent z myślodsiewnią i wyjaśnił, dlaczego w ogóle to zrobił. Przysięgał, że nikomu nic nie powiedział poza tą jedną kłótnią z Syriuszem i Remusem i nawet zaoferował Snape'owi możliwość sprawdzenia jego wspomnień. Sama propozycja chłopaka utwierdziła Mistrza Eliksirów w tym, że jego podopieczny mówi prawdę.
Zdarzyło im się jednak kilka dość widowiskowych kłótni. W trakcie jednej z nich poziom magii Harry'ego wzrósł do takiego poziomu, jaki Snape rzadko miał okazję odczuć. Wszelkie szkło znajdujące się w pokoju, w którym wtedy przebywali, zaczęło pękać i gdyby Severus w porę nie uspokoił chłopaka, najprawdopodobniej roztrzaskałoby się na kawałki. Ale powoli, powolutku, zaczęli coraz lepiej się dogadywać i Mistrz Eliksirów przestał patrzeć na Harry'ego jako na aroganckiego i rozpieszczonego Chłopca, Który Przeżył i syna Jamesa Pottera.
Mimo że Gryfon nie był tak bezczelny, jak sądził Snape, okazał się jednak wyjątkowo uparty. Był też niesamowicie niezależny, nie przyjmując jakiejkolwiek pomocy, zanim nie wypróbował wszystkich swoich pomysłów i całkowicie nie opadł z sił. Pewnego dnia Severus zniecierpliwiony obserwował, jak Harry przez prawie godzinę walczył ze swoim wózkiem, próbując samodzielnie z niego wysiąść. Kiedy zrobił krok do przodu, sfrustrowany stratą czasu, chłopak wyciągnął różdżkę, grożąc mu i zaczynając jedną ze wspomnianych wcześniej kłótni.
Snape z łatwością mógł stwierdzić, że jego podopieczny miał depresję. Nie mówił zbyt wiele i Severus nie widział go uśmiechniętego od... W zasadzie, to nie widział go uśmiechniętego ani razu w te wakacje. Chłopak ciężko pracował, by przywrócić sprawność mięśniom, ale starszy czarodziej miał pewność, że jak dotąd nawet nie tknął książki. Za bardzo podkreślała realność sytuacji. Snape wiedział, że w końcu będzie musiał go do tego zmusić. Dopóki całkowicie nie zaakceptuje swojego stanu, nigdy całkowicie nie wyzdrowieje.

Uszkodzony.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz