21

1K 113 55
                                    

*Oczami Camili*

Ze snu wyrywa mnie walenie do drzwi. Są wakacje. Rodzice razem z siostrą wyjechali. Kto ma kurwa czelność budzić mnie o... Zerkam na zegarek. O dziesiątej rano? Przecież dla mnie to jeszcze środek nocy. Wzdycham i ubieram na siebie jakąś koszulkę i spodenki. Wstaje z łóżka i człapie się do drzwi. Odkluczam je i unoszę brwi widząc trzy przyjaciółki moje i Lauren. Bardziej Lauren no, ale...

- Co was napadło? - pytam trzech osłupiałych dziewczyn, które przyglądają mi się uważnie.

- Widziałaś się z Lauren? - pyta Ally przyglądając się moim ręką.

- Nie, zadzwonię do niej później. Bo pewnie jak większość normalnych ludzi o tej porze w wakacje jeszcze śpi - splatam dłonie na piersiach, a one z ciężkimi minami zerkają po sobie. Robię krok w bok tak by mogły wejść do środka - Powiecie mi w końcu o co wam chodzi? - unoszę brwi już lekko wkurzona ich dziwnym Zachowaniem.

- Mówiłam ci Mila. Nic czego byś jeszcze nie wiedziała - wzdycha Normani.

- Słyszałam to już wczoraj - wywracam oczami.

- To teraz pójdziemy na te lody? - Dinah robi słodkie oczka do Mani.

- Oczywiście kochanie - całuje ją w głowę.

- Więc skoro już tu jesteśmy to chodź z nami - mówi Ally łapiąc mnie za dłoń. Ją chyba lubię najbardziej z tej całej trójki.

- Ale nawet nie jestem pomalowana... - próbuje się wymigać.

- To ci nie będzie potrzebne. Ubieraj buty - pogania DJ. Czując iż nie mam już jakoś większego wyboru wzdycham ciężko i ubieram buty. Po chwili idziemy w stronę lodziarni, a w towarzystwie panuje niezręczna cisza.

- To na jakie macie ochotę? Ja stawiam - szczęka mi opada na sam chodnik słysząc to z ust Mani.

- Chce czekoladowe - mówię po chwili. Taka sytuacja nie zdarzy się drugi raz więc dlaczego bym miała nie skorzystać?

- Jasne - uśmiecha się do mnie sztucznie. Dobra coś im wszystkim dzisiaj padło na głowę.

- Hej dziewczyny - słysząc głos swojej dziewczyny od razu czuje radość, oraz wdzięczność mając nadzieję, że uratuje mnie przed tymi dziwakami.

- Hej Kochanie - odwracam się w stronę dziewczyny i od razu do niej podchodzę chcąc ją przytulić, ale ona robi krok do tyłu. Atmosfera robi się nagle bardziej napięta niż poprzednio - Coś nie tak? - pytam widząc zmarszczone brwi zielonookiej, a na jej twarzy widzę nic innego jak... Pogardę? O co tutaj chodzi?

- Kochanie? - prycha, a mi cała krew odpływa z twarzy - Jesteś taka naiwna - parska śmiechem, a ja czuję jak powoli usuwa mi się grunt spod nóg.

- N-nie r-rozumiem - mówię lekko łamiącym się głosem.

- Nie ma żadnego "kochanie" Cabello - jej głos jest oschły i zimny jak lód - Nie ma żadnego my i nie było. Jesteś idiotką skoro myślałaś, że ja naprawdę zakocham się w kimś, kto uprzykrzał mi życie? - jej śmiech jest ironiczny, a moje serce łamie się na milion kawałeczków. W oczach czuje nachodzące łzy - Twoje nie doczekanie - mówi i zerka na przyjaciółki - Narazie dziewczyny - odwraca się na pięcie. Stoję jak słup soli nic nie rozumiejąc. Zostawiła mnie? To wszystko to była ściema? Dziewczyny mówiły prawdę? W mojej głowie zaczęło się rodzić tysiąc myśli na minutę. Czuje oplatające mnie ramię, za pewne należące do którejś z dziewczyn. Szczepuje je z ramienia i idę szybkim krokiem do domu. Nie orientuję się nawet kiedy i wybiegam zapłakana do domu zamykając drzwi na klucz. Zsuwam się zapłakana po drzwiach, a przed moimi oczami zaczyna stawać mnustwo obrazów, które uparcie nie chcą się wyłączyć.

- Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła Lo - wzdycham przytulając się mocno do dziewczyny.

- Żyła byś dalej - jej ton głosu brzmi obojętnie.

- Wcale nie. Wydawało by mi się tylko, że żyje. Przy tobie dopiero czuje co oznacza słowo "żyć" - patrzę w jej oczy, które wydają mi się tak pełne wzruszenia, ale teraz dopiero dostrzegam jak bardzo było jej to obojętne. Jej lekki uśmiech, kosztuje ją tak wiele wysiłku niczym próba podniesienia tonowego głazu.

- Kocham cię - przysuwa się i całuje mnie lekko. Wkładam w pocałunek swoje całe serce, swoje uczucia. Oddaje jej w nim całą siebie. Ona całuje mnie obojętnie, jest przy tym zimna jak lód.

- Ja ciebie jeszcze bardziej - mówię patrząc jej w oczy, które nadal pozostają bez wyrazu, ale i jednocześnie są tak pięknie zielone... Kładzie dłoń na moim nagim brzuchu i sunie nią powoli w dół, a całe moje ciało przeszywa przyjemny prąd.

- Jesteś pewna? - pyta chytrze się uśmiechając.

- Niczego nie byłam bardziej - mówię i całuje ją delikatnie - Kochaj się ze mną - mówię pewnie i wpłatam dłoń w jej włosy. Wpija się w moje usta i przewraca się tak by ona była nade mną. Całuje moją szyję. Zamykam oczy i skupiam całą swoją uwagę na jej ustach, które zmierzają do jednej z moich piersi. Z moich ust wydobywa się ciche westchnienie. Nie jest moją pierwszą dziewczyną, z którą uprawiałam seks, ale dotyk żadnej tak bardzo mnie nie zadowolał jak dotyk zielonookiej. Nigdy jeszcze tak bardzo nie pragnęłam, jak pragnę teraz w tej chwili jej. Zsuwa powoli ostatnią część mojej bielizny, którą kupiłam specjalnie na dzisiejszą okazje jej urodzin. Jej dłonie błądzą po całym moim ciele zostawiając rozżarzone ślady na moim rozpalonym ciele.

- Jesteś idealna Camz - mruczy w moją skórę przejeżdżając nosem, od mojego pępka, aż do samej szyji i zaczyna mnie lekko całować. Oddaje pocałunki, okazując swoje zaangażowanie i zsuwam jej także już ostatnią część bielizny. Zaczyna powoli się o mnie ocierać. Wtulam się w nią mocno, a ona zaczyna cicho pojękiwać. Nasze jęki mieszają się ze sobą, a pomiedzy nami panuję aura namiętności... Całuje mnie po całym ciele w końcu dochodząc do miejsca, które w tym momencie pragnie jej najbardziej. Gdy tylko przejeżdża językiem po mojej kobiecości wiem, że już długo to nie potrwa. Przyspiesza ruchy, a ja wije się pod nią z euforią

- Lauren - sapie, a gdy po chwili dochodzę opadam bez sił na łóżko. nachylam się i łapie ją za brodę przyciągając ją do pocałunku. Oddaje go delikatnie i czule, a dzięki temu rozpłynęłam się jeszcze bardziej. Wtulam się w nią mocno i po chwili zasypiam.

Otwieram zapłakane oczy i patrzę przed siebie. Dlaczego nigdy nie dostrzegłam jej niechęci? Dlaczego, nie widziała tej obojętności w jej oczach? Dlaczego to akurat jej musiałam oddać swoje serce? Zaciskam oczy i po chwili wstaje kierując się do łazienki. Chce zapomnieć o bólu. Wyciągam pierwszą lepszą maszynkę i rozwalam ją. Wyjmuje ostrze i siadam na ziemi.

- Za to, że cię pokochałam - robię pierwsze nacięcie na ręce podciągając nosem - Za to, że wierzyłam w twoje kłamstwa - robię kolejne nacięcie - Za to, że nie wiedziałam jak bardzo łżesz - kolejne cięcie - Za wszystko - szepcze i po kolejnych kilku cięciach upuszczam zakrwawioną żyletkę na ziemię.

_______________________________________

Wolicie happy end czy sad end?
Na każdą z wersji mam pomysł, więc pozwolę wam zdecydować. Jeśli będziecie siedzieć cicho wybiorę sama. Rozdział nie sprawdzany. Miłego wieczoru ;)

TWINS/CAMREN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz