26

1.3K 108 16
                                    

*Oczami Lauren*

Budzę się rano jak zwykle sama i wzdycham cicho. Wstaje ociężale z łóżka i idę powoli na dół w stronę kuchni. Camila już stawia śniadanie z uśmiechem na stół.

- Dzień dobry skarbie. Już nie śpisz? - pyta zdziwiona, a ja do niej podchodzę i obejmuje ją w pasie całując lekko w usta.

- Mogła bym się obudzić chociaż raz obok ciebie - mrucze i opieram głowę o jej. Brązowooka cicho się śmieje.

- Lolo ktoś musi robić dla was śniadania - wywracam oczami.

- Jest wolne. Amy pewnie po śpi jeszcze jakiś czas - wzdycham i całuje ją w głowę.

- Śpioch. Ciekawe po kim to ma? - śmieje się, a ja robię krok do tyłu

- Na pewno nie po mnie - kręcę głową w geście, że nic mi o tym nie wiadomo. Camila do mnie podchodzi wolnym krokiem i kładzie dłoń na moją klatkę piersiową.

- Wiesz... - mruczy - Skoro jeszcze śpi, a my mamy trochę czasu dla siebie... - mówi uwodzicielsko i przejeżdża palcem w dół wyznaczając sobie własną drogę aż do moich majtek. Uśmiecham się lekko.

- Ktoś tu ma ochotę - chichocze posądzając zwrokiem za jej palcem.

- Zaniedbujesz mnie - mówi smutno, a ja unoszę brwi.

- Coś powiedziała? - pytam lekko zła i łapie ją za biodra. Sadzam Camile na blacie.

- Zaniedbujesz mnie - wzrusza ramionami, a ja uśmiecham się chytrze.

- Lepiej dojdź szybko i cicho - od razu wpijam się w jej szyję robiąc jej malinkę za malinką, a dłoń wsuwam pod jej spodenki - Ledwo cię dotknęłam, a ty już mokra - śmieje się, a ona rumieni się słodko. Uwielbiam ją zawstydzać. Zaczynam ją delikatnie masować przez majtki, a jej już po chwili wyrywa się ciche "oh". Uwielbiam kiedy tak na nią działam. Wsuwam dłoń pod jej majtki i wchodzę w nią jednym palcem. Zarzuca ręce na moją szyję, a sama wygina się w łuk cicho pojękując.

- Więcej Lo - wzdycha, a ja uśmiecham się lekko. Wykonuję jej prośbę i dokładam jeszcze jeden palec szybko nimi poruszając. Camila już po niedługiej chwili dochodzi z głośnym jękiem. Jej poranne orgazmy nie trwają długo, ale za to są mega silne. Opiera czoło o moje ramie ciężko oddychając, a ja wyjmuje dłoń z jej majtek i przytulam ją.

- Mówiłaś coś? - mrucze jej do ucha z uśmiechem, a ona kręci tylko głową.

- Nie chce wiedzieć co tu robiłyście - słyszę zniesmaczony głos naszej córki, na co wybucham cichym śmiechem.

- Amy. Mama robiła śniadanie - mówię i ściągam Camile z blatu, a ona wciąż opłata mnie nogami w pasie jak mały miś koala.

- Mam szesnaście lat. Wiem co robicie - wywraca oczami.

- Wcale nie mówię, że nie - śmieje się i stawiam swoją żonę na nogi. Całuje ją lekko w policzek. Siadamy do stołu i zaczynamy jeść śniadanie, jak każdego ranka razem.

- Wiem, że może tak tego nie okazuje, ale... Kocham was - mówi z nieśmiałym uśmiechem Amy. Obejmuje ją ramieniem i całuje we włosy.

- My ciebie też kochamy skarbie - zerkam z uśmiechem na Camile, która wstaje od stołu. Siada mi na kolanach i mocno nas przytula do siebie.

- Tyle lat, a my wciąż szczęśliwi - mówi dumnie. Pomyśleć, że chciałam to kiedyś zepsuć. Była bym naprawdę głupia, a teraz? Mam kochającą rodzinę dobrą pracę i wszystko inne czego mi do szczęścia potrzeba. Nieprawdopodobne jest to jak bardzo potrafi uszczęśliwić człowieka jeden gest, a jak bardzo potrafi zranić jeden błąd, słowo lub czyn. Od tamtej pory oczywiście powiedziałam Camili o wszystkim i wyjaśniłam jej całą tę sytuację. Nie wycofała się. Pamiętam to jak dziś.

- Camila powiedz coś. Proszę - mówię smutno patrząc w ciemną ścianę jej pokoju oświetloną jedynie przez światło księżyca.

- Chciałaś mnie zaliczyć i zostawić? - pyta, kolejny raz z niedowierzeniem. Kiwam niechętnie głową.

- Ale nie zrobiłam tego i nie mam zamiaru. Kocham cię Camz - mówię ze spuszczoną głową - Nie musisz mi tego wybaczać. Nie chcę żebyś traktowała mnie ulgowo... - mówię cicho. Niemalże szepce - Na krzycz na mnie. Zwyzyw... - jej usta lądują na moich. Oddaje delikatny pocałunek. Po chwili odsuwam się od niej patrząc prosto w jej oczy - Nie jesteś zła? - pytam z lekkim niedowierzeniem, na co kręci głową przecząco.

- Przyznałaś się. Miałaś do tego wiele odwagi. Nie zrobiłaś tego, a dzięki twojemu idiotycznemu planowi jesteśmy razem. Nie odeszłaś, co może oznaczać tylko, że mnie naprawdę kochasz. Oczywiście jest mi przykro, że miało to mieć taki aspekt, ale... Kocham cię i wybaczam ci - mówi po czym znów mnie całuje, a cały strach odszedł.

Mam w ramionach dwie najważniejsze mi osoby na świecie. Swoją córkę oraz żonę. Nasze siostry znalazły chłopaków. Ally ma męża i dwójkę dzieci, a Dinah i Mani? Co weekend wyjadają nam z lodówki, a Amy chodzi z ich szesnastoletnim synem Edwardem. Yeah, Dinah i jej upierdliwość na "zmierzch".

_______________________________________

I to już koniec tej zacnej histrii. Tym "zacnym" rozdziałem żegnam się z wami i tym opowiwdaniem. Zazwyczaj lubiłam mieszać im w życiu wiele bardziej, ale już nie będę ich mantretowac 😂 jednakże za niedługo zakontynuje Change. Jakieś obiekcje na temat tego ff? Jak wam się w ogóle podobało?

TWINS/CAMREN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz