Za betę dziękujemy Leleth :)
Zmarnowany sierpień
– Boże, jak mi się nudzi! – krzyknęła, uderzając głową w szybę obok. – Gdybyś oddał mi telefon, przynajmniej byłabym cicho – zwróciła się do ojca, który siedział przy biurku i usiłował okiełznać papiery, szalejące po blacie. Dokumenty ruszały się wraz ze statkiem, który był kołysany przez fale. – Taki był potężny sztorm, czy to dokumenty były oblepione śliską rybią łuską?
Umiesz język – Znasz język.
W ogóle po co jedziemy... płyniemy na to głupie Rodos? (...) – Z mamą rozwiodłeś się sześć lat temu i póki co, nie interesowałam się nią – przerwała mu. – Nie kręci mnie poznawanie świata, chyba, że za pomocą laptopa lub komórki. – Pierwsza strona opka, a ja już czuję niechęć do bohaterki. Niezłe tempo.
serio? Stać nas na wakacje i to nie byle jakie, ale ty wolisz pojechać do tej dziury i zmarnować mi resztę sierpnia? – Rodos jako miejscówka dla plebsu i marnacja wakacji. Co ja czytam?
Dom. // Przypominał bardziej małą kamienicę. Miał dwa piętra i był w kolorze słomkowym. Przytłoczyła ją ogromna ilość balkonów i okien, zasłoniętych żaluzjami. – Przytłaczająca ilość balkonów i okien na dwóch piętrach? Cóż to za cud architektury?
Wendy zrobiła zniesmaczoną minę. Spodziewała się czegoś ładniejszego i... bardziej kolorowego. – Rozumiem, że zależy ci na uczynieniu bohaterki tak antypatycznej, jak to tylko możliwe?
Dziewczyna poczuła zapach cytryny i wanilii albo ciasta cytrynowego z wanilią – Czy to są dwa różne zapachy?
– Ach, Wendy! – westchnęła babcia. – Tak długo na ciebie czekaliśmy! Ale... Jejku, jak ty urosłaś! Jesteś strasznie podobna do swojego taty. Na pewno jesteście zmęczeni po podróży, zalecam odpocząć, zanim wyruszycie na zwiedzanie... – Wendy stwierdziła, że poznanie babci przełoży na późniejszą chwilę i bez słowa weszła do domu. – CO. ZA. BUC.
weszła do domu. // Był... zwyczajny. Prosty, ale elegancki. – Czyli wszystkie kolory, balkony, przepych i brak gustu zostały na zewnątrz, tak?
Nie zawołała nikogo, tylko sama weszła na piętro, gdzie spotkała ogrom drzwi i jeszcze jedne schody. Postanowiła wejść wyżej. Na drugiej kondygnacji było mniej drzwi. Ruszyła korytarzem do samego końca. Były tam drzwi w odcieniu cydrowym, nieco jaśniejsze od wszystkich, które minęła. Odważnie nacisnęła klamkę, ale one nie chciały ustąpić. Zmarszczyła brwi. // Po co ktoś zamyka drzwi w prawie pustym domu, prychnęła w myślach. Odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę schodów. – A co ją obchodzi, co ktoś robi we własnym domu i po co? Może właśnie po to, żeby buc-panienki nie zaglądały w miejsca nieprzeznaczone dla ich wścibskich oczu?
Przypominał jej ojca, gdy był młodszy. Kiedy była mała, oglądała zdjęcia rodziców z Rodos. Jako pięcioletnia dziewczynka pragnęła zobaczyć miejsca i ludzi ze zdjęć. Lecz po rozwodzie rodziców i drugiej przeprowadzce, zwyczajnie zamknęła się i odcięła od wspomnień. Nigdy nie chciała tu trafić. To w tym miejscu rodzice się zakochali. To tu miała mieszkać. To stąd wywodziło się jej przeklęte nazwisko. Nienawidziła tego miejsca. – Ale o co chodzi? Nazwisko ma po ojcu, z którym jest w widocznie pozytywnych relacjach, to z matką nie utrzymuje kontaktu.
2. Drabina na dach
Udało jej się przekonać ojca, że źle się czuje po podróży i takim sposobem została w domu. Babcia pokazała jej sypialnię. Była na drugim piętrze, blisko łazienki. I całkiem blisko tajemniczych drzwi. – Łał, no wściekle tajemnicze jest to, że na kilkanaście drzwi w domu któreś są zamknięte.
CZYTASZ
Gaj Ocen
General FictionChcesz, żeby ktoś ocenił twoje opowiadanie? Zastanawiasz się, co możesz poprawić, żeby podnieść jakość tekstu? Leżą ci na sercu dziury fabularne, sprawdzanie faktów, poprawna frazeologia? Trafiłeś we właściwe miejsce. Przeczytam twoją pracę od deski...