Za betę dziękuję Leleth.
z uwagi na możliwość fatwy, to jest szanowny czytelniku, rodowej klątwy. – O ile nie ma nic złego w umieszczaniu rzeczywistych zjawisk w fantastycznych światach, o tyle dobrze jest sprawdzić znaczenie słów, których się używa. https://pl.wikipedia.org/wiki/Fatwa . No i rozumiem, że celowo chciałeś zarysować podobieństwa pomiędzy twoją interpretacją krasnoludów a muzułmanami? Niestety poza tym jednym słowem trudno znaleźć jakieś inne. Albo rozwiń temat, albo po prostu użyj słowa klątwa i nie udziwniaj na siłę.
Wracając jednak do sedna sprawy, w wewnętrznym biuletynie Uniwersytetu z 1782r., Wydział Historii, przytoczono w notatce obiegowej, że pewien wygnaniec Klanu Cierpliwego Dłuta usiłował sprzedać kilka tomów grimoire'ów za słowem, trzydzieści tysięcy funtów tranasbugskich, którą propozycję to dziekan, ku ówczesnemu smutkowi współbadaczy odrzucił, bowiem krasnolud ten, niewymieniony z oczywistych względów z nazwiska, pojawił się był wtedy, to jest kilka tygodni później, na pierwszych stronach Transburgskiego Hutnika – został on brutalnie zamordowany, i najwidoczniej, z celem dania lekcji historii (sic). – To jedno zdanie zajmuje siedem i pół linijek w Wordzie. Tnij na mniejsze, bo takie kobyły są nieczytelne i często niegramatyczne. Teraz ze zdania wynika, że wygnaniec chciał sprzedać książki dziekanowi, a dziekan odmówił, bo wygnaniec został zamordowany. Z trupem przecież nie rozmawiał.
Diaspora w Transburgu żyje do dziś dzień – Po dziś dzień.
Jednak autor tej krótkiej rozprawy ośmielił się przeprowadzić śledztwo, którego wyniki składa na katedrę swojej Alma Mater, bowiem sprawa ta nie dała mu spokoju, kiedy to dziesięć lat później, czyli rok temu, robiąc badania na temat migracji ludu gór do miast, do których używałem rejestru Cmentarza Komunalnego, natrafiłem na wpis o wpłacie za prolongatę gronu krasnoludzkiego bezimiennego mężczyzny, pochowanego właśnie dziesięć lat temu. – Niechże się drogi autor zdecyduje, czy pisze w pierwszej, czy w trzeciej osobie.
Jako że dzień rocznicy śmierci zbliżał się, postanowiłem przygotować się na wypadek dłuższej nieobecności – powiadomiłem studentów historii, że mają tydzień wolny od zajęć, po czym, zabawiłem u krawca, oraz odwiedziłem balwierza, aby zmienić na czas przygody moją fizjognomię, uchodziłem bowiem za osobę publiczną, i moja rozpoznawalność mogła przysporzyć kłopotów osobie, na którą spodziewałem się natknąć, czy też, wzywając ją z zaświatów. – Zdecyduj się, co chcesz powiedzieć i w jaki sposób, po czym trzymaj się tego konsekwentnie. Mnożysz przecinki, zmieniasz czasy i sadzisz powtórzenia. Jeżeli spodziewałem się natknąć to też wezwać, aczkolwiek jest to wewnętrznie sprzeczne, bo natykanie wymaga elementu przypadkowości, którego wzywaniu brak. Takie międlenie słów nie sprawia, że tekst brzmi mądrzej, a bełkotliwie. I zaraz, on się martwi, że może narobić kłopotów duchowi? JAK?
Choć stronię od przechwałek, muszę napomknąć, iż byłem wtedy w tym stanie pod wpływem siły "konieczności", która nakazuje natychmiastowe działanie, i nie wybacza biernego oczekiwania na pomyślny rozwój sytuacji czy wypatrywania okazji. – A czym się tu chwalić...?
Ta swoista apoteoza czynu, właściwsza jest ludziom gór, niźli mieszkańcom miast, choć dowiadujemy się raczej z plotek, że to przekleństwo dotyka krasnoludów o wiele bardziej dotkliwie, niż inne rasy. Humor ten uratował nam dwojgu niegdyś zdrowie, a kto wie, może i życie, kiedy to ja i pan Iryser handlowaliśmy z ludem Shamiga, nie wiedząc wcale, że handlujemy swoimi kończynami w zamian za pióra papug, smocze cytryny i owoce letekrzewu, ale to już, mój drogi powierniku, historia na inny wieczór. – *podnosi lupę* gdzie ten humor...?
CZYTASZ
Gaj Ocen
Fiksi UmumChcesz, żeby ktoś ocenił twoje opowiadanie? Zastanawiasz się, co możesz poprawić, żeby podnieść jakość tekstu? Leżą ci na sercu dziury fabularne, sprawdzanie faktów, poprawna frazeologia? Trafiłeś we właściwe miejsce. Przeczytam twoją pracę od deski...