Rozdział VII

3 3 0
                                    

Minął już miesiąc. Samemu w tym walnym domu. Odziwo się wszystko uspokoiło a ja czuję się dobrze. Weronika była ze mną jakieś 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala i wróciła do swojego domu... tez fakt ze nie może zostać u mnie na zawsze. Szczerze? Tęsknię za nią... Z moich rozmyślań Wyrwał mnie dzwonek od drzwi. Wstałem i poszedłem zobaczyć kto to. Ku mojemu zaskoczeniu był to mój daleki kuzyn który wyjechał do Danii tam zamieszkać.
-Cześć stary!
-Damian? Co ty tu robisz?
-Przyjechałem do Ciebie w odwiedzinach... sorry ze tak bez uprzedzenia.
Chyba nic nie wie o mojej mamie... Ehh... opowiem mu o wszystkim potem...
- Mogę wejść?
- Ta jasne...
Wziął swoją walizkę i wszedł do środka.
-Ale się tu zmieniło...
-Ty nawet nie wiesz jak dużo.
-Musisz kiedyś do mnie przyjechać.
-Chciałbym...
Usiedlismy na sofę i zaczęliśmy wspominać stare czasy jak byliśmy jeszcze dziećmi.
- A no właśnie gdzie jest ciocia?
Zrobiłem ponura minę i opowiedziałem mu wszystkie zdarzenia które mnie spotkały... co do jednego.
- Jejciu stary... Ja nie wiem co powiedzieć...
-Wierzysz mi? Czy uważasz jak Wera i wszyscy inni że oszalałem...?
- Oczywiście ze Ci wierzę... Pamiętasz jak w dzieciństwie chcieliśmy łapać duchy?
- Damian! To co było kiedyś mnie już nie obchodzi! Teraz jesteśmy tutaj i mam dożywiania z prawdziwym duchem a nie z krzesłem owinięte w prześcieradło! -Na krzyczałem na niego - Przepraszam... Emocje poszły góra...
- Nie... to moja wina. To nie dobry pomysł na wspomnienia... - Przytulił mnie a ja zacząłem płakać w jego bluzę - Nie wyjadę do póki nie skończy się to...? Dobrze?
-Yhym... -Wyciera łzy
Nagle zadzwonił mój telefon. Wziąłem go i zobaczyłem że dzwoni do mnie Weronika. Ogarnąłem się w miarę moich możliwości i odebrałem.
- ADAAAAAAM!
- Jejciu... -odpaliłem telefon od ucha- Co tak głośno dziewczyno?! Co jest?
- MAM ZGODĘ MOJEJ MAMY ŻEBY PRZYJECHAĆ DO CIEEEEEBIE!
- To dobrze! Kiedy przyjdziesz?
- JUŻ BIEGNĘ BĘDĘ ZA JAKIEŚ 5 MINUT U CIEEEEEBIE! - Po tych słowach rozliczymy się. Oni wszyscy specjalnie to robią żeby mnie pocieszyć czy co?!
- kto to był?
- Weronika
- Ta Weronika?
-Tak. Zostaje u mnie spać.
- To świetnie! Tylko Adam... Masz tyle łóżek żeby na pomieścić?
No właśnie... to jest pytanie za 1000 pkt... A odpowiedz jest łatwa i prosta... oczywiście że nie. W moim domku są tylko 2 łóżka...
- No...
- Jak chcesz mogę spać na sofie... Albo z Weronika 😏
- Nie!
- Co nie? -Zaśmiał się
- No bo... - W dzieciństwie to on był zawsze w wszystkim lepszy ode mnie. W nauce sporcie czy w podrywanie dziewczyn... zawsze byłem zazdrosny o Weronikę. Wiedziałem ze nie mam u niej szans.- Nie chce żebyście cieśli się w jednym łóżku...
- Oj Adam Adam... Ty mi tu nie kłam zazdrośniku.
-Mam lepszy pomysł... Niech Wera śpi w pokoju mojej mamy a ty w moim.
- A ty Adam? - Zaśmiał się- Czyli zawsze byłeś zazdrosny o mnie a nie o Weronikę?
- Co? Nie Fuj... przestań! Ty idioto... Ja będę na sofie spać.
- No już dobrze.... Nie buntuje się tak.
Na szczęście przerwał nam dzwonek od drzwi. Pobiegłem do nich otworzyłem i ujrzałem Were. Czyli miała rację... dotarła tu w 5 minut. Wskoczyła na mnie a ja wylądowała razem z nią na ziemi.
-Ała...
- Adaaam... tak się cieszę!
-Widzę że sporo się tu zmieniło. -powiedziała Damian
Weronika podniosła wzrok na mojego kuzyna.
-Damian? - szybko wstała ze mnie i pomogła mi wstać po czym podeszła do Damiana - To ty? Jacie jak się zmieniłeś...
- Ciebie tez miło widzieć.
Ej chwila... co to za olewka?! Przed chwila to ja byłem głównym celem tej rozmowy a teraz?! Z drugiej strony dawno się nie widzieli...
- Proponuje obejrzeć wspólne jakiś film... - powiedziałem niepewne
-Może pogadamy o starych latach co?
No i znów pomysł Damiana okazał się lepszy od mojego... Zajęliśmy miejsce na sobie i wciągnięty się w rozmowy.

DomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz