Jak ustaliliśmy. Damian spał u mnie Weronika w pokoju mojej mamy a ja na sofie. Nie umiałem zasnąć... przez to ze było niewygodnie? Nie. Wydawało mi się że ktoś mnie ciągle obserwuje. A gdy rozgląda się nie widziałem żadnej podejrzanej osoby ani żadnej rzeczy... W końcu po jakimś czasie zasnąłem. Rano, gdy się obudziłem, Damian i Weronika jedli już śniadanie. Przyszłem do nich i zacząłem jeść śniadanie. Bylem tak Śpiący że zamiast Córka do Herbaty nasypalem sól...
- Adam... Spałeś coś?
- Taa... Nie umiałem zasnąć... ale coś spałem.
- Powinneś się jeszcze przespać...
- Jasne...
- Chcesz nowej Herbaty?
- Nie dzięki.
Do dalszych rozmów się nie dołączyłem. Jedynie kiwałem głową. Gdy skończyły im się rozmowy wzięli przykład ze mnie i zaczęli robić coś na telefonach.
- Musze was przeprosić... Mama mnie potrzebuje w domu... wrócę wieczorem okej?
- Dobra.
Poszłem za nią i zamknąłem drzwi
- To co? Znów jesteśmy sami, Adam.
- Jak widać.
Poszłem do kuchni i zauważyłem że kończy się picie.
-Ehh... Musze iść do sklepu.
- Mogę iść za Ciebie? Ty się przepisz a ja przypomnę sobie okolice.
- Jak chcesz...
-Tak.
Dałem mu pieniądze i poszedł. Ja położyłem się na sobie i patrzałem na sufit. Nagle zapaliło się światło oślepiając mnie przy okazji bo jednak w pomieszczeniu gdzie się znajdowałem było ciemno. Spojrzałem na załącznik od światła i zobaczyłem ta sama postać co kiedyś w ogródku. W prawdzie Wystraszyłem się i podniosłem.
- C-Czym jesteś i czego chcesz?!
Czułem jak serce mi przyspiesza. Postać coś zaczęła wydawać z siebie dziwne dźwięki. Po czym światło zgasło postać zniknęła i do domu wszedł Dominik.
- Kupiłem wodę i Coca cole.
-Widziałeś to prawda?!
-Ale Co...?
Położyłem się uspokajające się.
- Że niby co widziałem?
- Nie aktualne...musiało mi się... przewidzieć.
- Okej... -Poszedł do kuchni. Coś zaczęło mnie szczypie w rękę. Spojrzałem na nią i zobaczyłem napis "Jeżeli nie do klifu gdzie zginęła... zabije twoich znajomych a na końcu Ciebie." Po czym zniknęło. Dotknął em w miejscy gdzie ten napis był i postanowiłem zignorować to... Damian długi nie wracał. Stałem i udałem się do kuchni. Nie chciałem wierzyć w to co Widziałem... zobaczyłem Dominika wiszące go na ścianie bez dolnej części ciała. Położyłem dłoń na swoich ustach ponieważ prawie zwymiotowałem. Obok Damiana pisał napis napisany za pewne jego krwią: "Nie ignoruj mnie." Szybko poszłem do piwnicy po rower wyszłam z domu i zacząłem jechać do Klifu gdzie moja matka zginęła. Gdzie to wszystko się zaczęło. Zerwał się mocny wiatr wiec ciężko mi było jechać moim rowerem. Gdy dojechałem na miejsce zszedłem z roweru. Ujrzałem przed sobą ducha matki który lewicował nad klifem.
-Mamo...? -Jęknąłem
- Adam, Chodź do mnie. Jesteś już bezpieczny... Chodź przytul mnie.
Zapominając o przepaści podeszłam do. Zatrzymałem się krok przed zapaścią ponieważ moja 'mama' zaczęła zmieniać wygląd... teraz wyglądała jak po wypadku... Zrobiłem krok do tyłu. Duch zaczął lecieć w moją stronę i wleciał we mnie. Ja upałem przestraszony na ulicę. Nagle poczułem straszliwe uczucie w sercu i tęsknotę jaka nigdy nie czułem do tąd... czyżby to przez tego ducha? Nie... Nie mogę tak dłużej żyć. Przypomniałem sobie o Weronice. Nie mogę też jej narażać... Pomyślałem, wstałem i spojrzałem w dół klifu zapłakany z nadzieją że tym razem nie obudzę się w szpitalu...
-Przepraszam Cię Weroniko... Przepraszam Mamo i Dominiku że zawiodliscie się na mnie... juz nikt więcej nie będzie cierpiał przeze mnie...
Po tych slowach zatrzymalem oddech po czym skoczyłem.