Sasori
Stał tylko nieruchomo i teraz znowu patrzył się na ciebie, ale tak jakoś... dziwacznie.
- Czy twierdzisz, że mogłabyś się że mną zmierzyć? - spytał jakoś tak smętnie.
- Co? Ja? A myślisz, że nie? Dlaczego by nie? - w sumie, to sama nie wiedziałaś, dlaczego to powiedziałaś, bo wiedziałaś, że w prawdziwej walce byś z nim przegrała.
Ale jego wyraźnie zaczęły irytować kolejne pytania.
- Po rostu... nie mam na ciebie czasu - uciął krótko i sobie poszedł.
Jednak ty wciąż nie dawałaś za wygraną.
- No to może za chwilę? Albo w ogóle później? - zapytałaś, dobiegając do niego.
- Idę w swoją stronę.
- Ok! To ja pójdę z tobą!
Deidara
A ty nie wiedziałaś co odpowiedzieć, bo nie dość, że było ci trochę niezręcznie, to jeszcze kiedy popatrzyłaś w dół... zrobiło ci się niedobrze.
- No to... ten yyyy... - próbowałaś się jakoś wysłowić. - Będziesz gdzieś lądować czy coś?
- Nie - odpowiedział blondyn, jakby w ogóle nie chciał cię odstawiać.
- No to... jak mam zejść stąd na ziemię?!
- Nie wiem. Chyba będziesz musiała lecieć ze mną dalej, hm.
Tobi
- Masz ty za tym oczy? - palnęłaś bez zastanowienia i już chciałaś palnąć się i w czoło, ale on o dziwo nie uznał cię za bałwana, tylko normalnie odpowiedział:
- Nooo. Ale nikt jeszcze nie widział twarzy Tobiego. Nawet Deidara-sempai!
-Hmm? A kto to taki jest?
- No... - chłopak wyrzucił dango na ziemię, podszedł do ciebie i zaczął szeptać: - Tobi nie wie czy może powiedzieć.
- No jak to nie! To co? Mam poleźć żesz z tobą, żeby się dowiedzieć?!
- Tobi nie może zabierać nikogo do kryjówki! - próbował zaprzeczyć, natomiast ty od razu naskoczyłaś na ten temat.
- Kryjówka? Ale fajnie! No to ja też chcę!
Tobi próbował od ciebie uciec, ale za nim pobiegłaś i jakimś cudem nawet go dogoniłaś.
Hidan
- No. Nieźle, nieźle młoda.
- Eee... co? - zdziwiłaś się, że tak zareagował, kiedy zaczęłaś go obrażać.
Nagle oberwałaś jakimś kamykiem, potem kartonikiem i jeszcze paroma innymi śmieciami.
- Ej! A to co? - rzuciłaś w stronę mężczyzny.
- Em... chyba mnie tu nie lubią - odpowiedział ci, zasłaniając się ręką przed rzucanymi przedmiotami. - Chyba jestem jakimś zbiegłym ninją czy coś - rzucił. - A jak stoisz koło mnie, to ciebie też chyba nie lubią.
- Co?! - jakoś nie mogłaś zakapować co tu się do końca dzieje.
Ale kiedy fioletowooki powiedział: "Chodź, to ci opowiem" i zaczął uciekać, od razu pobiegłaś za nim.
I to była najmilsza, najszybsza i najdziwniejsza droga, jaką przebyłaś, bo musiałaś uciekać z jakimś nieznajomym przed tłumem, obrzucającym was jajkami.
CZYTASZ
Żenada wśród Akatsuki
Fiksi PenggemarI kiedy myślisz, że Akatsuki to normalna organizacja. I kiedy myślisz, że Kakuzu nie może być już bardziej bogaty. I kiedy myślisz, że Hidanowi już bardziej nie odbije. I kiedy myślisz, że przy Tobim, Deidara bardziej już nie wybuchnie. I kiedy myśl...