6. Jaki był jego/twój argument, żeby zabrać cię/się do kryjówki?

247 13 4
                                    

Sasori

Stał tylko nieruchomo i teraz znowu patrzył się na ciebie, ale tak jakoś... dziwacznie.

- Czy twierdzisz, że mogłabyś się że mną zmierzyć? - spytał jakoś tak smętnie.

- Co? Ja? A myślisz, że nie? Dlaczego by nie? - w sumie, to sama nie wiedziałaś, dlaczego to powiedziałaś, bo wiedziałaś, że w prawdziwej walce byś z nim przegrała.

Ale jego wyraźnie zaczęły irytować kolejne pytania.

- Po rostu... nie mam na ciebie czasu - uciął krótko i sobie poszedł.

Jednak ty wciąż nie dawałaś za wygraną.

- No to może za chwilę? Albo w ogóle później? - zapytałaś, dobiegając do niego.

- Idę w swoją stronę.

- Ok! To ja pójdę z tobą!

Deidara

A ty nie wiedziałaś co odpowiedzieć, bo nie dość, że było ci trochę niezręcznie, to jeszcze kiedy popatrzyłaś w dół... zrobiło ci się niedobrze.

- No to... ten yyyy... - próbowałaś się jakoś wysłowić. - Będziesz gdzieś lądować czy coś?

- Nie - odpowiedział blondyn, jakby w ogóle nie chciał cię odstawiać.

- No to... jak mam zejść stąd na ziemię?!

- Nie wiem. Chyba będziesz musiała lecieć ze mną dalej, hm.

Tobi

- Masz ty za tym oczy? - palnęłaś bez zastanowienia i już chciałaś palnąć się i w czoło, ale on o dziwo nie uznał cię za bałwana, tylko normalnie odpowiedział:

- Nooo. Ale nikt jeszcze nie widział twarzy Tobiego. Nawet Deidara-sempai!

-Hmm? A kto to taki jest?

- No... - chłopak wyrzucił dango na ziemię, podszedł do ciebie i zaczął szeptać: - Tobi nie wie czy może powiedzieć.

- No jak to nie! To co? Mam poleźć żesz z tobą, żeby się dowiedzieć?!

- Tobi nie może zabierać nikogo do kryjówki! - próbował zaprzeczyć, natomiast ty od razu naskoczyłaś na ten temat.

- Kryjówka? Ale fajnie! No to ja też chcę!

Tobi próbował od ciebie uciec, ale za nim pobiegłaś i jakimś cudem nawet go dogoniłaś.

Hidan

- No. Nieźle, nieźle młoda.

- Eee... co? - zdziwiłaś się, że tak zareagował, kiedy zaczęłaś go obrażać.

Nagle oberwałaś jakimś kamykiem, potem kartonikiem i jeszcze paroma innymi śmieciami.

- Ej! A to co? - rzuciłaś w stronę mężczyzny.

- Em... chyba mnie tu nie lubią - odpowiedział ci, zasłaniając się ręką przed rzucanymi przedmiotami. - Chyba jestem jakimś zbiegłym ninją czy coś - rzucił. - A jak stoisz koło mnie, to ciebie też chyba nie lubią.

- Co?! - jakoś nie mogłaś zakapować co tu się do końca dzieje.

Ale kiedy fioletowooki powiedział: "Chodź, to ci opowiem" i zaczął uciekać, od razu pobiegłaś za nim.

I to była najmilsza, najszybsza i najdziwniejsza droga, jaką przebyłaś, bo musiałaś uciekać z jakimś nieznajomym przed tłumem, obrzucającym was jajkami.

Żenada wśród AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz