HOTEL MARMUR SZMATY

108 4 1
                                    


AWIZO POV DALEJ

Znaleźliśmy się już na miejscu, przed wielkimi szklanymi drzwiami wejściowymi. Hotel imponował mi swoją wielkością oraz Archaiczną architekturą.
Adam wpuścił mnie przodem z komicznym uśmiechem na twarzy. Zastanawiało mnie, skąd wziął tyle pieniędzy, które przechowywał w sejfie.

Usiedliśmy w fotelach znajdujących się w holu czekając na obsługę.

-Witamy państwa w hotelu Marmur
usłyszeliśmy po chwili od recepcjonisty.
-Zameldujemy państwa w pokoju 515. Pan Dominik Bos oraz Adam Wawrzyński?

Lekko oszołomieni pokiwaliśmy głową na potwierdzenie. Po chwili wyruszyliśmy w stronę naszego pokoju.

-Ten hotel musi być cholernie drogi
-powiedziałem

-Spokojnie, mamy przecież pieniądze
-odpowiedział Fanngotten

Otworzyliśmy drzwi. Moją uwagę zwrócił wielki ozdobny żyrandol. Zza okna było dobrze słychać krzyk mew - w końcu jesteśmy nad morzem. Nie rozpakowaliśmy się, bez sensu wyjmować wszystko z toreb, skoro jutro już nas tutaj nie będzie.

-Chodź, rozejrzyjmy się po tym wielkim hotelu
-Stwierdził Adam

Wyruszyliśmy w stronę barku. Nie zdążyliśmy wejść, a już było słychać zamieszanie oraz głośną, jednak dosyć spokojną muzykę. Weszliśmy do środka.
Pomimo prestiżu miejsca w jakim się znajdowaliśmy, wszysycy z zachowania wydawali się być niskiej rangi społecznej.
Ludzie grali w gry hazardowe oraz popijali drogie drinki jak i tańsze piwa. Postanowiliśmy chwilkę zostać i posiedzieć przy barze z browarem.
Moją uwagę przykuł jeden z hazardzistów. Łysy, umięśniony mężczyzna.
Zauważył to, że co jakiś czas na niego zerkam. Okazało się, że to Puci Puci Pudzian zapierdalał w moją stronę. Z kieszeni wyjął pierdoloną siekierę.

-Masz jakiś kurwa problem chłoptasiu?!
-Usłyszałem chwile przed uderzeniem mnie w głowę

-Masz jakiś kurwa problem chłoptasiu?! -Usłyszałem chwile przed uderzeniem mnie w głowę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

1 GODZINA PÓŹNIEJ

Obudziłem się w swoim pokoju. Obok mnie leżał Adam i głaskał mnie po głowie.

Lekko się podniosłem i powiedziałem:
-Co się stało? Łeb mnie nakurwia...

-Pudzianik przywalił ci z rękojeści swojej siekiery.
Na etażerce obok ciebie są tabletki i kubek z wodą. Weź je, napij się wody, a ja zaraz przyniosę ci jakiś zimny okład.

Po czym wstał i wyszedł z pokoju.

Wrócił po paru minutach z woreczkiem lodu w ręce. Przyłożył mi go do czoła w miejscu, gdzie zostałem uderzony.

-Trochę lepiej?
-zapytał

-Powiedzmy, że tak

-Przebierz i idź spać. Jutro w końcu wyjeżdżamy. Sam zaraz pójdę, potrzymam ci tylko jeszcze chwile ten worek z lodem - może zejdzie trochę opuchlizna.

Wstałem i zdjąłem z siebie bluzę oraz spodnie. Nie miałem siły przebierać się w piżamę. Zakopałem się głęboko w kołderkę i zasnąłem w objęciach Adama.

RANO~

-Wstawaj śpioszkuu
Usłyszałem nad swoją głową głos Adama

-która godzina?
-zapytałem zaspany

-jest godzina 6:00, zaraz po śniadaniu wymeldowujemy się

-powaliło cię do końca... Daj mi chwilę
-odpowiedziałem

Po kilku minutach bezsilnie wstałem z łóżka. Ubrałem dresy z adidasika a nie jakieś kurwa biedackie podruby, hatfu oraz czarny crop top po czym wyruszyłem w stronę toalety. Na kanapie czekał na mnie Adam.

-Ogarnij się trochę i musimy coś zamówić na śniadanie
-powiedział

W ciągu 5 minut nasze śniadania były już w pokoju. Zjedliśmy spokojnie w swoim towarzystwie oraz cichej muzyce w tle.

30 minut później~

Zabraliśmy wszystkie swoje rzeczy po czym wyszliśmy z hotelu. Adam zadzwonił po taksówkę która miała nas dowieźć na lotnisko.
Nasz kierowca zjawił się pod hotelem w ciągu 10 minut. Szybko spakowaliśmy swoje rzeczy i usiedliśmy w taksówce.

Zagrajmy na twoim Fa(ng)gocie - Awięc x FangottenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz