kc cie

106 5 3
                                    

FANGGOTTCIK POV

Nastał późny poranek. Fanngottena obudził głośny dźwięk skrzypiących drzwi. Dominik musiał wychodzić z sypialni. Rozejrzał się po pokoju. Nie pamiętał dokładnie wczorajszej nocy, wiedział tylko, że na pewno doszło do czegoś, do czego u dwójki heteroseksualnych białych mężczyzn dojść nie powinno.
No, chociażby między nim i Awizo, bo sam już nie wiedział co tu się dzieje.

"Jak ja w ogóle znalazłem się w tym łóżku" - pomyślał.
Rociagnął się tak bardzo, że zacisnął dupsko i nagi zaczęły się trząść jakby miał jebany atak.
Do pokoju wszedł Dominik w samych spodniach
"PRZYNIOSŁEM CI ŚNIADANKO ANIOŁKU"
-wydarł się niczym głodny zwierz

Fanggotten uniósł się z pozycji leżącej na pół siedzącą.
"Kurwa ale mam kaca, co tu się odkurwia"
-pomyślał po czym odpowiedział lekko zdziwiony
"D-dziękuję... Ale co tutaj się dokładnie stało?"

Na twarzy Dominika można było wyraźnie dostrzec zmieszanie oraz skrępowanie. Najwidoczniej nie wiedział, co powiedzieć.

"Trochę popiliśmy i... "
Zaciął się

Zrzuci to na butle wina, a pił trzy~

Jasno niebieskie oczy Awizo stały się szkliste, a po chwili zaczynały napływać do nich łzy. Odłożył śniadanie na niską etażerkę stojącą obok łóżka po czym wyszedł z pokoju. Udał się w stronę łazienki. Adam podniósł się po chwili, ubrał leżący pod ręką dres.

"Nawet przygotował mi nowe ubrania... "
Pomyślał

Ubrał się szybko po czym poszedł za Dominikiem. Po pierwszych kilku krokach poczuł jak mocnego ma kaca. Drzwi od łazienki zostały zamknięte na zamek.

"Dominik... otwórz... "
Powiedział spokojnym głosem Fanggotten

Awięc nic nie odpowiedział

"Wiem co się działo... Chciałem się tylko upewnić... Błagam...
otwórz te drzwi"
Kontynuował

Usłyszał, że Awio oparł się o drzwi wejściowe. Płakał niczym małe dziecko które ma kolkę, jednak próbował to w sobie dusić.

"Ja... Ja... "
Zaczął cicho przez płacz

"Kurwa, sam mi nie otworzy, muszę znaleźć jakiś śrubokręt by przekręcić ten zamek"
Pomyślał, po czym energicznie, na tyle ile może osoba z mocnym kacem poszedł szukać czegoś w kuchni.
Nie minęły dwie minuty a już odnalazł to czego szukał. Udał się z powrotem w kierunku toalety.
Chwilę pomęczył się z zamkiem, jednak udało mu się dostać do swojego kochanka.
Z powodu braku oparcia, kaca oraz wycieńczenia wpadł mu prosto w ramiona. Adam przytulił go mocno do siebie.

"Wszystko jest okej... "
Szeptał cicho

Awizo coraz to mocniej wtulał się w swojego partnera. Fanngotten delikatnie gładził oraz bawił się włosami Dominika.

-"Ja... Ja cię kocham Adam... "
Wydusił z siebie Awięc miedzy szlochnięciami

Adam pocałował czoło Dominika. Uniósł jego twarz ze swojej przemokniętej od łez koszulki i spojrzał w oczy.

"Też kc cie"
Powiedział, po czym wytarł płynące łzy z policzków swojego kochanka

"Pierdole to, jedziemy do Californi, jutro z rana pakujemy się w samolot i wykurwiamy stąd"
Orzekł Fanngott pod wpływem nagłej dawki pewności siebie

"Jak... Tak nagle, teraz, już?"
Odpowiedział cicho Dominik

"Tak, pakuj się, i potem jedziemy do mnie"
Stwierdził

Zagrajmy na twoim Fa(ng)gocie - Awięc x FangottenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz