Czas Skończyć Grę.

10 1 0
                                    

Pov Oliwia

Zatrzymaliśmy się przed wejściem do Mars Electric. Ogromny plac z wieloma polami do tworzenia różnych związków chemicznych oraz budynki w których aż strach zapytać co się robiło przywitały nas ciszą.

-Jest bezpiecznie - Rafał cytując nauczyciela z edb odparł. Uśmiechnęłam się i razem weszliśmy na ogromny, żółty dźwig, z którego było dobre miejsce do obserwacji. Usiedliśmy na szczycie i patrzyliśmy w dal, na zachodzące słońce. Oparłam głowę na jego ramieniu cicho wzdychając. Bałam się tak naprawdę, w cholerę bałam się, że już nigdy nie wrócę do domu... A z resztą, czy o to właśnie nie prosiłam setki razy pod kołdrą wieczorem, by zniknąć z tego świata? Czy tego właśnie chciałam?

- Jak już wrócimy, to zabiorę cię na ciasto do twojej ulubionej cukierni w mieście - powiedział. Wydawało się to teraz takie odległe.

- I potem pójdziemy na długi spacer wzdłuż rzeki - dokończyłam

- Na którym będziemy się trzymać za ręce- dodał

- A jeśli nie wrócimy? - spytałam

On tylko uśmiechnął się i chwycił moją dłoń

- Po co czekać na jutro, skoro mamy dzisiaj? - zbliżył swoją twarz do mnie, delikatnie muskając moje wargi. Uśmiechnęłam się delikatnie odwzajemniając pocałunek. Spojrzałam na niego i odparłam

- Kocham cię

I wtedy na placu zajwiły się nasze przyjaciółki.

Asia zauważywszy nas zaczęła biec, a dziewczyny za nią.

-Oliwia! - krzyknęła i zaczęła pędzić po schodach

- Jak myślisz w którym miejscu zwolni? - spytał Rafał patrząc na nią

- Mam nadzieję że w którymś na pewno... - odparlam

W krotce blondynka rzuciła mi się na szyję i wypłakała się

-Tak się bałam, że was stracę, ale żyjecie - mówiła coś przez płacz

- Wyżej się nie dało-powiedziała Magda

- Łoo panie, w końcu jesteśmy razem - Ania zbliżyła się do nas

-Dobra fajnie, że się cieszysz Asia, ale zejdź że mnie, wali ci z ust rybą - powiedziałam a Asia się odsunęła

-Nie rybą tylko sardynką - poprawiła mnie - Serio? - spytała po czym wyjela gumę z kieszeni

Rafał nie wytrzymał i wybuchnał śmiechem.

-Ale się cieszę, że was widzę - Ania wzruszyła się i rzuciła się mi na się ciesząc się

- Ej, bo zaraz zrobię się zazdrosny - chłopak spojrzał na nas, lecz Ania nie chciała puścić.

I wtedy piekło powróciło. Zaczęło się strzelanie z budynku, a my na otwartym ostrzale siedzieliśmy.

- A wpierdol chcesz? - Magda się wydała i strzelanie na chwilę ustało

Magda wyjęła telefon z kieszeni i zaczęła z kimś pisać.

-TO TY TU MASZ TELEFON?!???!!! - Aż wstałam ze zdziwienia

-No- powiedziała i go schowała-ale 5% to nie wyciągałam go

- Stara to my możemy po pomoc zadzwonić, czemu nie mówiłaś?

I wtedy ostrzał znowu się zaczął. Magda przewróciła oczyma i wyplułam gumę że złości.

- STRZELIĆ CI W TEN ************** PYSK ***** IDOTO ******MATKA CIĘ PRZETRZYMAŁA W BRZUCHU CZY CO? - ostrzał ustał na chwilę - no wyjebie mu zaraz - dodała i zbiegła po schodach

- Telefon! Magda! - krzyknęła Asia, lecz Magda była już w drodze i nie słyszała

-Biegnę za nią - Odparła Ania. I tym sposobem wszyscy pobiegliśmy, strzelając do przeciwników. W sumie dobrze ze zeszliśmy z tego dźwigu, bo zapomnieliśmy śledzić safezone który wkroczył już ma teren Mars Electric.

Strzelaliśmy się z dwójką graczy, aż dzięki sile liczebnej zwyciężyliśmy. No prawie... Bo gra się nie kończyła.

-Łukasz - przypomniałam sobie

-A mogłam go wtedy zastrzelić w łazience, teraz pewnie się gdzieś chowa- westchnęła Ania

-Co? - wydusiłam z siebie

-Później, czy tam kiedyś Ci powiem - odparła Ania

-Jeśli nie zastrzelimy Łukasza, to rozpocznie się walka na ilość HP. Asia i Rafał spojrzeli na siebie. Według tego najgorszego scenariusza to z nimi pierwszymi się pożegnamy.

- Nie ma bata - odparłam - jest jeden hak, na który on się złapie

Spojrzałam na nieświadomą Asię

-Przygotujcie broń - powiedziałam ciszej i powiedziałam Asi co ma krzyczeć

-Łukasz! - blondynka dramatycznie krzyknęła, lecz zorientowała się, że to nie ten ton

-Łukasz... Nic Ci nie jest? Jesteś cały? - łagodniej odparła

My mogliśmy tylko trzymać broń w gotowości.

-Łukasz bo ja nie mówiłam ci nigdy tego ale ja się ko- spojrzała na nas i dokończyła -KOCHAM CIĘ!

Jej słowa rozniosły się echem po hali. Starałam się nie wybuchnąć śmiechem, by i ten nie rozniósł się echem. I wtedy poczułam uścisk w gardle i bolacą u uszy ciszę.

Safezone.

Opuściliśmy kryjówkę i widząc Łukasza odetchneliśmy z ulgą.

-Naprawdę? - spytał, lecz nie uzyskał odpowiedzi. Pocisk że strzelby Rafała był szybszy. I wtedy safezone się zatrzymał, a wokół każdego z nas utworzyła się złota powłoka.

-Victory! Zwycięstwo! - to słowo ciągle miałam na języku

Spojrzeliśmy na siebie jeszcze po raz ostatni, bo bo kolejne spotkanie dopiero na ziemi, lub w poniedziałek w szkole.

-Do zobaczenia - odparłam i każdy z nas po kolei zamknął oczy i złapał się za ręce.

-Kierunek : DOM! - wrzasnęła Asia.

I wtedy poczułam bolesny skręt żołądka. Powoli zatraciłam dotyk Rafała w mojej lewej i Ani w mojej prawej dłoni. Kierunek - dom! W końcu! W pierdolonym końcu!

Znowu znalazłam się w tym samym tunelu, którym tu się dostałam. Może poruszałam się 50, może 50 000 000 000 000 kilometrów na godzinę, nie wiem. Wiem tylko, że w końcu obudzę się w moim łóżku i będę mogła spokojnie żyć. W oddali tunelu widziałam mój pokój, do którego się zbliżałam, byłam gotowa na miękkie lądowanie na łóżku, a tu nagle uderzyłam ciałem w szybę. Powoli otworzyłam oczy. Za grubym szkłem widziałam mój pokój, a w lustrze na przeciwko mnie odbijała się tylko ściana. Wtedy go środka weszła Klaudia - moja siostra. Waliłam w szybę z całej siły, lecz na nic. Czy ona mnie w ogóle słyszała? Tylko pożyczyła sobie moją ulubioną koszulkę, której nawet jeśli jakoś się dostanę na tamtą stronę, to i tak nigdy nie zobaczę.

-Pomocy! - krzyczałam, lecz to na nic. W końcu zdałam sobie sprawę, że utknelam tu na zawsze.

-Pomocy... - cicho wyszeptałam z bezsilności. Teraz nie ma tu Rafała, nie ma tu nikogo kto by mi pomógł. I nagle tunel zmienił kolor na granatowy, straszny. Szkło zaczęło się sciemniac. Darłam się, krzyczałam i starałam obudzić or sth lecz bez skutku. Znalazłam się pośrodku granatowej nicości, aż tu nagle wystrzelona w prędkością światła, nie jestem w stanie nawet określić w która stronę poleciałam. Poczułam się na tyle słabo, że straciłam przytomność.





Obudziłam się bardzo niechętnie w jakimś łóżku. Przetarłam oczy i podniosłam się do siadu. Zaczęłam łączyć wątki mrużąc oczy. Znajdowałam się w jakiejś wiejskiej sypialni, jeśli można to tak nazwać, bo ustrój pomieszczenia był mi dość znajomy, lecz nie mogłam sobie przypomnieć gdzie ja już to widziałam. Podniosłam dziwnie ciężką rękę, by się podrapać po głowie i osłupiałam

- Co jest kurwa? - Patrzyłam na swoją zieloną, męską rękę i starałam sobie przypomnieć co ja takiego zrobiłam, że się tu znalazłam. A właściwie dlaczego akurat tutaj i dlaczego jestem facetem?!!!!!

Hoć Tu... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz