Pre-historia

10 0 1
                                    

Pov Oliwia

-Aishhhh- masowałam się po bolące nodze

-Nic wam nie jest? - spytał Pan Kszysiek, nauczyciel historii

- Chyba nie mam palca! - Monika po ponownym zlepieniu cząsteczek cały czas jęczała by ktoś dał jej lustro. - A nie jednak jest, sory

- Nie można było jakoś łagodniej wylądować? - spytał Rafał trzymając przy głowie zamoczony materiał, podczas spadania uderzył głową w kamyk i krwawił.

Zdenerwowana Magda siedziała na trawie i patrzyła w stronę Dżungi, w której się znajdowaliśmy

-EJ DZIEWCZYNY MAM NA SOBIE TĄ ZAJEBISTĄ KOSZULKĘ Z JURASIC PARK! - po chwili szczęśliwa blondynka zapomniała o twardym lądowaniu i fakcie, że jesteśmy ubrani jak hard - turyści.

- Gdzie my kurwa jesteśmy? - Magda zalamujacym się głosem odparła- jak my wrócimy do domu?

- Jechaliśmy do domu, lecz gdy skręciłem w ulicę czasową i jechałem do listopada 2018, to jakiś nieokreślony obiekt odbił się od nas, odrzucając nas do epoki dinozaurów, z tego co widzę

- Pani z Biologii... - warknęłam - To może oznaczać, że jest w przyszłości?

-Nikt nie wie, mogła odbić się o tunel głębokości i wylądować w drugim wymiarze

- Jak się stąd wydostaniemy, przecież tutaj nie ma żadnych portali, jedyne co, to pozostało odczekać te miliony lat o ile nie kopniemy w kalendarz

- Rafałku, spokojnie, z każdej sytuacji jest jakieś wyjście - odparł historyk - Na razie rozejrzymy się po okolicy, zapamietajcie to miejsce!

Spojrzałam w górę. Szczyty drzew wydawały się sięgać kilometra! A rośliny były przeogromne! Ważki były wielkości dużego psa, a komary... W sumie takie komary to ja już widziałam. Trzymając Rafała za rękę przedzierałam się przez chaszcze idąc za kolumną ludzi. I wszystko nie byłoby takie tragiczne, gdyby nie ten upał. Wszyscy z czasem rozebraliśmy się - oczywiście nie do majtasów, tak na soft, soft i szliśmy przez prehistoryczną puszczę, nie robiąc przerw.

-Musimy zrobić obóz - odparł nauczyciel zatrzymując się na polanie otoczonej drzewami.

- Nie mamy w ogóle jedzenia, picia - zaczęła panikować Ania

-Spokojnie, najważniejsze to zachować spokój - powiedział Pan Krzysztof rzucając swój plecak na ziemię. (Ah właśnie, pewnie tu się zapytacie co mieliśmy w plecakach. Niektórym trafił się kompas, innym długopis z laserem, tak, mi, komuś innemu książka Sienkiewicza "Krzyżacy", petardy a komuś innemu, pistolet. Rafał miał maczetę, która używał do przedzierania się przez puszczę.
Polozyliśmy bagaże na ziemi. Usiadłam na pienku. Od zawsze byłam przeciwna campingom, ale teraz to konieczność. Właśnie zdałam sobie sprawę, że moja mama jeszcze nie istnieje i w ogóle my wszyscy teoretycznie nie istniejemy. A co jeśli w teraźniejszości jestem druga ja? Chociaż nie, wszyscy zostaliśmy usunieci z tego świata i jesteśmy w długiej podróży powrotnej. Ale skoro wyjechaliśmy na linię czasową to ta historia ma się dopiero wydarzyć!

- Dobra rozdzielamy się, Rafał chodź, będziesz że mną ognisko rozniecał - Rafał strzelił dziwną minę, jakby zrozumiał coś nie tak - Magda, Asia, zbieracie materiały na szałasy, a Oliwia i Ania zajmijcie się patykami na opał.

-Jasne - Powiedziała Ania i wyruszyłyśmy. Z uwagi na fakt iż obie pary musiały zdobyć patyki chodziłyśmy wspólnie.

-Po co wzięłaś mój laser? - spytałam Anię, która trzymając maczetę Rafała do obcinania gałęzi bawiła się laserem

Hoć Tu... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz