4. Impreza, która zmieniła moje życie

201 10 0
                                    

Dam radę. Będę miała wszystko pod kontrolą i nie upiję się.

Pomyślałam tańcząc kompletnie pijana na stole w domu Williama. Nie sądziłam, że doprowadzę się do takiego stanu, ale najpierw cofnijmy się o kilka dobrych godzin.

~~~

Stałam właśnie z Willem w jego kuchni i ustawiałam czerwone, plastikowe kubki na stole. Za chwilę mieli pojawić się wszyscy goście, a my właśnie kończyliśmy przygotowania. Pochowaliśmy większość cennych przedmiotów, naszykowaliśmy jakieś przekąski oraz alkohol. Każdy z gości oczywiście też miał przynieść coś od siebie.

- Planuję wyrwać dziś dobrą dupę- mruknął Collins przecierając szmatką blat.

- Facet czy dziewczyna?- spytałam spoglądając na niego spod wachlarza rzęs. Zastanawiało mnie po co Will wyciera ten blat skoro za chwilę i tak ktoś pewnie rozleje na nim jakiś napój, a później ktoś inny rozsypie tam jedzenie. Aż mam ciarki, gdy pomyślę o tej całej powierzchni, którą będzie musiał jutro sprzątać.

- Zależy- uśmiechnął się lekko pod nosem- może oby dwie opcje.

Cicho się zaśmiałam i pokręciłam głową z politowaniem. Skończyłam w tym momencie układać kubeczki na blacie kuchennym, więc poszłam z Willem w stronę salonu, gdzie stała Riley z Noah. Podłączali właśnie latopa do ogromnych głośników. Whitford przygotował podobno najlepszą playlistę. Ufaliśmy mu w tych kwestiach, ponieważ jego brat pracował jako dj w wielu klubach, więc na pewno mu pomógł. Rzuciłam się na czarną, skórzaną kanapę i obserwowałam poczynania moich przyjaciół. Już po chwili mogliśmy usłyszeć efekt ich pracy, bo z głośników poleciały pierwsze dźwięki piosenki "Later Bitches". W tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Will cały w skowronkach podleciał do drewnianej powłoki i otworzył ją na oścież. Przez próg przeszła grupka nastolatków. Nie znałam ich zbyt dobrze, większość kojarzyłam jedynie z widzenia na przerwach. Dlatego nie przejęłam się za bardzo ich przyjściem i cały czas siedziałam na swoim miejscu obserwując co chwilę przychodzące nowe osoby. W krótkim czasie zaczęło robić się dość tłocznie, ale mimo to pozostałam na kanapie i obserwowałam gości. W pewnym momencie drzwi otworzyły się na oścież i stanął w nich o kurwa...

Cameron?! Aaron?! Co oni tu do cholery robią?! Rozumiem, że to największa impreza jaką kiedykolwiek organizował Collins, ale mój brat nic mi nie mówił o tym, że się pojawią. Okey jego jeszcze się tu spodziewałam, bo jest moim bratem, ale Cooper? To były jakieś kiepskie żarty.

Wsunęłam telefon do kieszeni i zapięłam ją. Poprawiłam czarną kurtkę, a następnie podniosłam się z wygodnej kanapy. Nie chciałam, żeby mnie zauważyli, więc szybkim krokiem zaczęłam przeciskać się przez biały korytarz wyłożony czarnymi płytkami. Po pięciu minutach przepychania się między całującymi się parkami i wieloma ludźmi udało mi się dostać do kuchni. Przeleciałam wzrokiem po całym pomieszczeniu, aż namierzyłam moich przyjaciół. Riley siedziała na blacie, a pomiędzy jej nogami stał Noah. Tuż obok na stołku barowym siedział Will i popijał drinka. Podeszłam do nich szybkim krokiem i zaczęłam bawić się palcami ze zdenerwowania.

- No proszę Taylor postanowiłaś wreszcie ruszyć do nas tyłek- zaśmiała się blondynka i wystawiła język w moją stronę- musisz teraz nadrobić to co zdążyliśmy wypić.

- Ja dzisiaj raczej grzecznie- mruknęłam wlepiając spojrzenie w moje czarne, stare vansy.

Chciałabyś.

SATAN IS A WOMANOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz