Cześć kochani! Przepraszam, że rozdzialu nie było przez tak długi czas, ale byłam na wyjeździe a poza tym zbliżają się egzaminy. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba mimo tego, że jest krótki. Dajcie znać w komentarzach co myślicie. Trzymamy gaz i jedziemy, a o to rozdział :)
- Czemu przychodzisz ze mną porozmawiać tylko, gdy jesteś pijana?
No właśnie. Czemu? Dobre pytanie. Może dlatego, że pod wpływem nie musiałam ukrywać swoich emocji i łatwiej było mi mówić to co naprawdę myślę? A może dlatego, że po prostu jestem słaba? Na trzeźwo nigdy nie potrafię porozmawiać z Cameronem o tym co tak naprawdę nas łączy. Nie jestem jeszcze pewna swoich uczuć. Nie rozumiem czym jest nasza relacja i czego dokładnie chcemy. To wszystko jest takie popieprzone. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć więc chwilę wpatrywałam się w jego błyszczące piwne tęczówki, aż mój pijany umysł przypomniał sobie o czymś w tamtym momencie według mnie genialnym.
- Cytujesz mi Arctic Monkeys?[1]?- prychnęłam szelmowskim tonem na co chłopak tylko przewrócił oczami- są twoi rodzice w domu?
- Nie, wyszli na kolację- pokiwałam lekko głową chwiejąc się w przód i w tył oczekując na rozwój sytuacji- wejdź.
Przejechałam wzrokiem od jego stóp przez klatkę zatrzymujac się na oczach. Nie wyrażały zupełnie niczego. Były takie lodowate i nie wyrażały żadnych emocji. Chłopak odsunął się otwierając drzwi szerzej dając mi możliwość wejścia w głąb domu. Zagryzłam policzek od wewnątrz zastanawiając się czy na pewno chcę przeprowadzić z nim tą rozmowę. Może nie jest jeszcze za późno na ucieczkę?
- Będziesz stała tak w progu czy może w końcu wejdziesz?- warknięcie Cooper'a przywróciło mnie na Ziemię.
Potrząsnęłam głową zaciągając nosem i przeszłam przez próg domu. Chłopak zamknął drzwi na klucz podczas gdy ja ściągnęłam swoje tenisówki mało co się nie przewracając. Musiałam podtrzymać się ściany aby nie upaść. Przez to, że długi czas nie piłam teraz miałam dość słabą głowę i w miarę szybko się upijałam. Chłopak nawet nie czekając na mnie ruszył prosto do kuchni. Gdy uporałam się ze swoim obuwiem dołączyłam do niego.
Stał odwrócony do mnie plecami i nalewał coś do szklanki. Przeszłam tuż obok niego, a następnie usiadłam na stołku barowym. Chłopak posłał mi leniwe spojrzenie niezaprzestając wykonywania czynności. Kiedy skończył posunął szklankę w moją stronę, a ja złapałam ją w dłonie.- Napij się powinno trochę pomóc- mruknął i stanął na przeciwko mnie tak, że dzieliła nas tylko wyspa kuchenna.
Spojrzałam na parującą ciecz, a następnie na niego. Wpatrywał się we mnie nieodgadnionym wzrokiem. Z jednej strony próbował mnie zachęcić do wypicia, a z drugiej nadal pozostawał taki obojętny.
Przechyliłam szklankę i pociągnęłam zdrowego łyka.- O czym chciałaś porozmawiać?- oparł sie ramionami o blat wyspy kuchennej i bacznie mi się przyglądał zupełnie jakby próbował wyczytać z moich oczu to po co przyszłam.
Długo się wahałam się nad tym jak ubrać to w słowa. Chciałam wiedzieć co między nami jest. Chciałam żebyśmy sobie to wyjaśnili. Chciałam żeby wszystko było jasne i proste. Tyle, że to Cameron Cooper, a z nim nic nie jest łatwe. On sam jest jedną wielką zagadką. Ale to chyba najwyższy czas wszystko wyjaśnić.
- Musisz porozmawiać z Aaronem- wypaliłam po czym szybko zasznurowałam usta w wąską linię.
Szatyn zmrużył oczy i przekrzywił głowę przyglądając mi się z niezrozumieniem. Nie to chciałam mu powiedzieć. Chociaż z drugiej strony między innymi po to tu przyszłam. Muszę go przekonać, żeby pogodził się z Aaronem dla jego dobra, mojego dobra, a także dobra Max'a.
CZYTASZ
SATAN IS A WOMAN
Roman pour Adolescents- W ten sposób witasz mnie po dwóch miesiącach w poprawczaku? Miło- uśmiechnęłam się pod nosem. - Daj spokój. Wiem, że zmieniłaś się na lepsze- machnął ręką lekceważąco. Wszystkie laski zawsze zakochiwały się w największych dupkach, a następnie żyli...