20 Rozdział. - Czemu palisz?

2.3K 85 1
                                    

- Dobra May. Zostały niecałe dwa tygodnie do wycieczki. - powiedziałam z entuzjazmem.

- Mam nadzieję że w końcu Alex Cię pocałuje. - powiedziała a ja wywróciłam oczami.

- Przecież on już to nie raz robił. Cholera! - ugryzłam się w język a May zaczeła się ze mnie śmiać. - Dobra. No a ty i Liam? Widziałam że coś tam kręcicie. - uśmiechnęłam się zwycięsko.

- Przestań! Przyjaciel i tyle. - powiedziała, ale nie przekonała mnie.

- Dobra, dobra nie wciskaj mi kitu. - zakończyliśmy nasze wzajemnie przekomarzanie się i zaczęliśmy planować cała wycieczkę. Ustaliliśmy że w naszym pokoju będę ja ona i Nicole. Ostatnio załapałam z nią całkiem dobry kontakt. Jest bardzo miła. Lubię ją.

Ustaliliśmy również, że nie śpimy w nocy bo Alex i Max jak zwykle będą mieli głupie pomysły. Pamiętam jak na zielonej szkole w podstawówce Alex wszedł do naszego pokoju w nocy i krzyknął coś dziwnego. Oczywiście wiadomo od razu co krzyknął. " Kate ma wszy " a wszyscy do końca wyjazdu nie zbliżali się do mnie i nie odzywali ani słowem. Nawet nauczyciele mnie omijali. Ale odegrałam się na Alex'ie i dałam mu " moje wszy ". Było śmiesznie.

Alex's POV.

Idę a ta cholerna droga do tego okropnego miejsca gdzie robię to co zawsze, nie kończy się. Po chwili jestem na miejscu. Wchodzę przez płot i zeskakuje z niego. Upadam na zimną ziemie i po chwili wstaje. Ocieram rękami brudne z błota kolana i idę w kierunku drzwi. Otwieram je i kieruje sir na górę. Otwieram kolejne drzwi prowadzące na dach. Wchodzę powoli bo dach jest stary. Siadam na samej krawędzi jak to zawsze robię. Wyciągam małe pudełko owiniete jakimś papierem kolorowym by się nie wyróżniało. Wyciągam z niego to ostre narzędzie. Przez chwile myślę czy na pewno tego chce. Czy chce znowu to poczuć. W końcu przykładam to do skóry i delikatnie ciągnę po skórze. Robię kolejne ciecia a krew spływa po mojej ręce. Kapie na moje spodnie. Po moim policzku spływa łza. Robię kolejne kreski, coraz głębsze. Krwi również jest coraz więcej. Oglądam moje arcydzieło i wycieram husteczką krew. Jednak to nie pomaga. Przykładam gaze którą nosze zawsze przy sobie oraz bandażem to wszystko zawijam. Chowam żyletkę, którą ukradłem ze sklepu i chowam do pudełka. Przez dłuższą chwile patrze się w nieznany mi punkt. Słońce dawno zaszło. Jest ciemno. Na niebie widać księżyc który ukazuje pełnie. Myślę i myślę. Teraz żałuje, że to zrobiłem. Żałuje tego, ale czuje również ulge, że w koncu to zrobiłem. Wstaje i kieruje sie spowrotem na dół. Przechodzę przez płot i ląduje na zimnej trawie którą jest morka bo wcześniej padał deszcz. Ide ulicą i łapie sie za rękę. Czuje niewyobrażalny ból. Wycieram rękawem łzy i ide dalej. Zmierzam w kierunki domu. Podwijam rękaw i widze jak krew przebiła bandaż i gazę. O cholera. Ide szybkom krokiem do domu i od razu robie z tym pożądek.

Kate's POV.

Leżę w łóżku. May już poszła do domu, a jutro wracają rodzice. Alex'a wciąż nie ma w domu. Pewnie z Max'em jest w klubie. Podłączam mój telefon i zapadam po chwili w głęboki sen.

00:45

Budzę się i z niedowierzaniem patrzę która godzina. Przewracam się na drugi ból i widzę że drzwi od balkonu są otwarte. Powoli wstaje i kieruje sie w stronę wyjścia. Gdy już jestem blisko widzę Alex'a. Siedzi na krześle a twarz na schowaną w dłoniach. Niepewnie podchodzę do niego i kucam tuż naprzeciwko. Dotykam jego kolan przy tym podpierając się, bym nie spadła na ziemie. Patrzę na niego aż w końcu on z zaskoczenia prostuje się i wyciera łzy.

- Nie śpisz? - Zapytał.

- Alex... Co się dzieje? - powiedziałam. Mam tego dość, nie będę owijać w bawełnę. Po prostu przejdę do rzeczy.

- nic. - wymamrotał. Uważaj bo Ci uwierzę. - pomyślałam.

- Przecież widzę. - spojrzałam na niego z głupia miną.

- I myślisz że Ci od tak powiem? - spytał z kpiną.

Faktycznie. Czemu miałby to robić. Przecież się nienawidzimy. W przeszłości nie obchodziło by mnie to. Nie musi mi mówić, nie ma takiego przymusu. Choć chce mu pomóc nie zwracając uwagę na to co było kiedyś. Od zawsze się martwilam o niego. Mimo że to nienawidze, jest dla mnie kimś ważnym. Bez niego moje życie byłoby pozbawione jakichkolwiek barw.

Choć nie wiem czemu zrobił się taką suką, kilka dni temu taki nie był gdy czegoś potrzebował. Ale ludzie już tacy są.

- Masz rację. - popatrzył na mnie jak na idiotkę. - Po co ja się w ogóle wpierdalam i martwię? Nie musisz mi mówić. - wstałam. - Dobranoc. - juz miałam wyjść ale chłopak złapał mnie za nadgarstek. Nic nie mówił. Patrzył w moje oczy. Niech ta chwila trwa wiecznie.

- Ja... - przez chwile nic nie mówił. - Przepraszam okej? - powiedział. Nie mówiąc nic dalej odsłonił rękaw bluzy i zobaczyłam owiniętą ręką.

Podszedłam do niego i objełam w pasie, czując jak łzy zbierają się w moich oczach. Nie wiedziałam co zrobić, więc przytuliłam go. On zrobił to samo. Musiałam to zrobić. Pragnełam tego. Staliśmy jeszcze chwile gdy w środku rozległ się dźwięk mojego telefonu. Oderwalam się od niego i pobiegłam po telefon. Dzwoni tata.

- Hhalo? - powiedziałam zachrypniętym głosem. Talent aktorski wrodzony.

- jutro przyjeżdżam. Nie zechciałabyś przyjechać na lotnisko razem z Alex'em po swojego starego?

- Wiesz że u nas jest środek nocy? I ja nie mam starego tylko tate, poza tym Alex chyba nie jest konieczny.

- Jest. Bo ma samochod I rodziców. - zaśmiałam się.

- Dobra. Jutro będziemy. Eee? Przypomnij o której?

- Kate! - wrzasnął mi do ucha.

- Nawet nie powiedziałeś mi tego. Co się wydzierasz?

- O 5:30 będziemy stać przed lotniskiem.

- O nie... - złapałam się za głowę. - No dobra. To dobranoc.

- Dobranoc. - rozłączyłam się pierwsza i poszłam spowrotem do Alex'a ktory palił kolejnego papierosa.

- Czemu palisz? - Popatrzyłam na niego.

- Co Cię... - zanim to powiedział ja odwróciłam się i poszłam, ale jednak zaczął mówić inaczej. - Bo to inny sposób na zabijanie się.

- Czemu chcesz umrzeć? Przecież masz dla kogo żyć.

- Niby dla kogo? - Czemu on się tak zachowuje. Przeciez ma dla kogo. - jestem beznadziejny. Tylko ranie ludzi.

- Niby kogo ranisz? - zapytałam.

- Ciebie. - Tej odpowiedzi się nie spodziewałam.

- Alex... - Mam ochote go przytulić.

Brunet spojrzał na mnie. Nic nie powiedział tylko złapał za moje biodra przyciągając mnie do niego. Nasze twarze dzieliły milimetry. Patrzyłam w jego błękitne oczy. Mogłabym się w nich zanurzyć.

- Oj no zrób to. - powiedziałam niezadowolona a po chwili Alex złączył nasze usta.

Całował delikatnie. Jego usta były takie mięciutkie. Co chwile przegryzał moją wargę bawiąc się nimi. Takiego Alex'a lubie. Czuły, delikatny. Ta chwila trwała i trwała. W koncu Alex oderwał się ode mnie a na jego twarz wpełznął wielki uśmiech ukazujący szereg białych zębów. Dostrzegłam jego urocze dołeczki.

- Urocza jesteś. - Uśmiechnełam się i złapałam Alex'a za reke. Skierowałam się w stronę sypialni Alex'a. Położyłam się przy scianie. On zaraz obok mnie. Moje plecy przylegały do jego umiesnionej klatki piersiowej. Splótł nasze palce i w takiej pozycji oboje zasneliśmy.

Przepraszam ze rozdział taki krótki, ale brak weny robi swoje. Następny bedzie dłuzszy. Obiecuje.

 BAD PAST  / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz