2.3

3.1K 126 38
                                    

* Peter Pov *

Siódma rano. Usłyszałem budzik. No przynajmniej dzisiaj nie spóźnię się do szkoły. Podniosłem się ociężale z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki. Ta cała poranna rutyna i te sprawy. Wszedłem do kuchni i od razu zauważyłem, że nie ma tam cioci May, która zawsze o tej godzinie tam jest. Z tego co pamiętam miała wrócić wczoraj późnym wieczorem... Dziwne. Poszedłem więc sprawdzić, czy jest w swojej sypialni, ale tam też jej nie było. Wróciłem więc do kuchni i prawie podskoczyłem, gdy zauważyłem pana Starka siedzącego na kuchennym krześle.
- Jak pan tu wszedł?- zapytał jeszcze lekko przestraszony.
- Drzwi były otwarte- odpowiedział.
- Oh- westchnęłem zdając sobie sprawę jak bardzo nieodpowiedzialny jestem, ponieważ nie zakluczyłem drzwi na noc.- Dlaczego pan tu przyszedł?
- Mam dla ciebie ważne zadanie młody- a więc to co podsłuchała Rosie sprawdziło się...
- Jakie?- zapytałam podekscytowany. Nie pamiętam już kiedy miałem jakąś misję od czasu złapania taty Liz... Choć w sumie tę misję dałem sobie sam... Więc nie dostałem żadnej misji od czasu walki na lotnisku w Berlinie...
- Ostatnimi czasy coraz bardziej martwię się o Rosie... Może jest już coraz starsza, ale chodzi do liceum, jest nastolatką... Boję się, że coś może jej się stać. Wiem, że się przyjaźnicie, więc... Czy mógłbyś pilnować Rose? I to jak najlepiej i jak najczęściej- powiedział zatroskanym tonem pan Stark. Szczerze mówiąc to nigdy nie słyszałem, jak używał tego tonu. Ale tu chodziło o Rose, czyli jego jedyną córkę, jego jedyne dziecko. Sam bardzo się o nią martwię, tym bardziej z tego powodu, iż czuję do niej coś więcej, choć ona na pewno tego nie odwzajemnia...
- Dobrze, oczywiście, będę jej pilnował i chronił jak... Voldemort Nagini- dobra to nie było dobre porównanie, ale nic nie mogłem wymyśleć.
- Yyy... Uznam, że to oznacza, że bardzo dobrze- odparł pan Stark po czym spojrzał na zegar, który wisi na ścianie w kuchni- ja już pójdę, a ty szykuj się do szkoły, bo jeszcze się spóźnisz.

***

Wbiegłem do szkoły idealnie na dzwonek oznaczający początek lekcji. Pierwsza jest fizyka. Nie za bardzo rozumiem ten przedmiot, ale siedzę koło Rose, która jest mistrzynią przedmiotów ścisłych jak na Starków przystało. Jednak nie idzie jej tak dobrze ze wszystkimi przedmiotami. Chemia to jej piętą Achillesa i zawsze na sprawdzianach ściąga od MJ, albo z telefonu. Nigdy nie została na tym przyłapana, w przeciwieństwie do mnie na fizyce w tamtym roku szkolnym, gdy ściągałem od Rose. Dostałam wtedy F, po czym Ned i Rose próbowali doprowadzić mnie do porządku i ubłagali pana Stone'a, abym mógł poprawić ten sprawdzian. Gdyby nie to, że Rose prosiła go o to na każdej przerwie raczej by się to nie udało. Ostatecznie jakoś nauczyłem się na ten sprawdzian i dostałem C+.
Wiedziałam, że będę musiał się tłumaczyć dlaczego nie było mnie na wczorajszym sprawdzianie, na który - ku mojemu zdziwieniu - dużo umiałem. Podbiegłem szybko do reszty uczniów wchodzących do sali i gdy już zamierzałem wchodzić zatrzymał mnie pan Stone.
- Parker, możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie było cię na wczorajszym sprawdzianie?- zapytał się nauczyciel. Nie mogłem powiedzieć, że zaspałem, bo i tak by mi nie uwierzył. Przez tą akcję ze ściągniem, kilka nieobecności i spóźnień nie miałem z panem Stone'm najlepszych relacji. Użyję więc najbardziej skutecznej wymówki, którą zawsze może potwierdzić Rose.
- Miałem z rana staż u pana Tony'ego Starka- odpowiedziałem bez wahania. Mina pana Stone'a nie była już taka jak przed chwilą, czyli dumna i zdająca sobie sprawę, że zaraz mnie ukarze jakąś karą. Aktualnie wyglądał jak dzieciak, który nie wie jak przeprosić za to co powiedziało.
- Ym... Dobrze... Napiszesz ten sprawdzian jutro po lekcjach, jeżeli oczywiście nie będziesz miał stażu u Pana Starka...- odpowiedział zmieszanym głosem nauczyciel. Po tych słowach wszedłem do klasy lekkim, dumnym krokiem. Rose patrzyła na mnie trochę dziwnie, bo nigdy nie widziała mnie takiego na pierwszej lekcji. Właściwie to nikt nigdy nie widział mnie takiego na pierwszej lekcji. Gdy usiadłam już koło Rose, zapytała:
- Hej, Pete, wszystko ok?
- Oczywiście - odpowiedziałem dumnie. Ona spojrzała na mnie wzrokiem pt. "WTF', więc zacząłem tłumaczyć. - wymówka na staż u twojego taty podziałała bardzo dobrze.
- Okej, to już wszystko jasne- zaśmiała się.

***

- A więc masz pilnować Rose, jak jakiegoś dziecka?- zapytał Ned po tym jak odpowiedziałem mu o porannym spotkaniu z panem Starkiem i o mojej nowej "misji".
- No nie do końca - zacząłem - po prostu mam ją tak jakby pilnować, bo dorastanie i te sprawy i pan Stark boi się, że coś jej się stanie. Ale nie mam ciągle za nią biegać i wszystkiego zabraniać tak jak małemu dziecku. Ona jest w moim wieku.
- Kilka miesięcy starsza - poprawił mnie Ned. - i te kilka miesięcy mądrzejsza.
- Hahaha, bardzo śmieszne - powiedziałem i szturchnęłem go w ramię.
- No cóż, taka prawda.

Roses || Peter Parker/Spider-Man FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz