4 daughter 4

626 39 7
                                    

Kiedyś nic nie wskazywało na to, że cztery razy zajdzie w ciążę, by później rozpaczać, że nie ma ani jednej córeczki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedyś nic nie wskazywało na to, że cztery razy zajdzie w ciążę, by później rozpaczać, że nie ma ani jednej córeczki.

Obiecał sobie, że choćby miał zajść jeszcze w cztery ciąże, będzie miał córeczkę.

Dlatego, co jakiś czas, uprawiał z mężem seks i czekał. Robił testy ciążowe i wszystko ładnie zapisywał.

Yoongi tego w nim nie lubił. Też liczył na córeczkę, tą jedną, z którą mąż mógłby obgadywać przystojniaków.

Był niezwykle zazdrosny, kiedy Hyesung (jego stary przyjaciel z liceum, z którym dalej utrzymywał kontakt) zadzwonił do niego i powiedział, że będzie miał córeczkę. Oczywiście, cieszył się, ale też liczył, że będzie mógł do niego zadzwonić i obwieścić, że spodziewa się córeczki.

Dlatego bardzo dokładnie obserwował swój organizm i poszedł do ginokologa, który stwierdził, że lepiej nie próbować zachodzić w piątą ciążę i zainteresować się adopcją.

Cztery razy zdążyli wpaść i był więcej niż pewien, że nie ostatni.

Poza tym, dzisiaj był czas, żeby sprawdzić, czy nie jest w ciąży.

— Mamuś, gdzie idziesz? — Zapytał Jeongguk, ciągnąc za nogawkę spodni dwudziestoośmiolatka.

— Zaraz wrócę, Ggukie. — Dał mu buziaka w czółko i zamknął się w toalecie.

🍭

Yoongi wrócił z pracy, a Jimin wyglądał na niewiarygodnie szczęśliwego. Min podejrzewał, że kupił jakieś super ubranie, pozbył się dzieci, przynajmniej na trzy dni... Albo zaszedł w piątą ciążę.

Brunet modlił się, żeby to nie było to ostatnie. Gdyby Jimin zmarłby podczas porodu, chyba by się załamał, a dziecko (nawet gdyby to była dziewczynka) oddałby do adopcji. Obwiniałby to je o śmierć ukochanego, gdyby urosło na zdrowe i silne.

W najgorszym przypadku by się zastrzelił, spalił, cokolwiek, byleby być z ukochanym.

— Jestem w ciąży! — Powiedział z ogromnym uśmiechem, a trzydziestolatkowi opadła kopara.

— Jimin wiem, że marzyłeś o córce, ale jest duża szansa, że po porodzie nie wrócisz do domu. — Szepnął starszy Min, gładząc partnera po policzku. Swoją bratnią duszę, kochanka, najlepszego przyjaciela.

Drugiemu rodzicowi zrzedła mina. Pamiętał, jak ciężko było przy rodzeniu Taehyunga i Jeongguka.

Przez prawie dwa tygodnie był w szpitalu i nie mógł zajmować się trójką dzieci. Yoongi musiał błagać o pomoc rodziców, a po pracy na łeb na szyję lecieć z trzylatkiem i dwoma rocznymi szkrabami do domu, by je nakarmić i położyć spać, a godzinę później iść do szpitala i posiedzieć chociaż chwilę z mężem.

Starszy Min wtedy nie zrobił prawa jazdy i żałował, bo kiedy tylko szedł spać, jego nogi były jak z waty.

Kiedy urodził się Jeongguk było jeszcze gorzej. Jimin przez trzy dni prawie nic nie mówił i nie chciał wziąć maleństwa na ręce.

Poza tym odmawiał jedzenia, a pięciolatek, dwóch trzylatków i dwulatek bardzo chcieli choćby na chwilę przytulić rodziciela, który przez pierwsze dni nawet nie chciał na nich patrzeć.
Yoongi, kiedy tylko wracał ze szpitala z czwórką dzieci, podawał im jedzenie i oporządzał do spania, a kiedy upewnił się, że śpią, siadał w salonie i najzwyczajniej w świecie płakał, próbując jakoś wytłumaczyć zachowanie ukochanego.

Bo w stosunku do niego mąż zrobił się oschły, niemiły i go wyzywał, kiedy tylko zaczął mówić.

Po co przyszedłeś, skoro wiesz, że nie chcę cię widzieć?

Nie wezmę go na ręce, nie rozumiesz?

Codziennie muszę z nimi siedzieć, to jedyne co robię! A ty dalej nie potrafisz się zabezpieczać!

Ale pewnego dnia przeszedł samego siebie.

Nie mam zamiaru więcej być twoją zabawką. Kiedy tylko wyjdę ze szpitala, rozwodzę się z tobą.

To był cios prosto w serce. Może i brunet wyglądał na takiego, który miał serce z kamienia, ale tak nie było. Było delikatnie i w pełni należało do Jimina, który go odrzucał.

Kolejnego dnia, kiedy wrócił do szpitala, jego mąż zrobił się przyjemniejszy i nawet poprosił o możliwość uspania Jeongguka. Trudno było mu jeszcze wstawać, bo Ggukie urodził się większy niż pozostała czwórka.

Dla Yoongiego najważniejsze było to, że uzyskał przeprosiny, a mąż nawet pogłaskał go po głowie, kiedy go przytulał. Poprosił, żeby jutro zabrał ze sobą dzieci i kolejnego dnia wszystkich wyściskał, obsypując milionem buziaków.

— Boję się o ciebie. — Dodał Yoongi, spoglądając w oczy Jimina, który miał łzy w oczach. — Wiem, że bardzo chciałbyś córeczkę, ale... Jesteś dla mnie ważniejszy, kocham Cię najmocniej, pysiu.

Drobne łezki spływały dwudziestoośmiolatkowi po polikach. Po raz kolejny poczuł miłość jaką darzył go mąż.

Przykleił się do wyższego mężczyzny, pociągając nosem i ciasno opatulając jego szyję.

— Jesteś najlepszy, ja też bardzo Cię kocham. — Odpowiedział, całując go jeszcze w policzek, zanim do pokoju wkroczył Jeongguk, który domagał się uwagi mamy.

— Mamuś, zobacz! — Powiedział niewyraźnie, ciągnąc blondyna za tylną kieszeń dżinsowych spodni, który niechętnie oderwał się od zadowolonego ukochanego.

Ukucnął przy czterolatku, który trzymał w dłoni podpisaną płytę.

— Co to? Seokjin powiedział, że nie wie co tu pisze, a ja jednak chciałbym wiedzieć. — Wybełkotał. Dalej mówił niezwykle niewyraźnie.

— Gdzie ty grzebałeś? — Zapytał, odbierając płytę z rąk czterolatka. To była ich jedyna seks-taśma, która została nagrana w czasie ich pierwszego razu. Kamera po prostu leżała obok.

I wszystko nagrywała.

— Nie powiem. — Założył ręce na klatce piersiowej.

— Jimin o coś Cię zapytał, bardzo proszę, żebyś odpowiedział. — Odparł Yoongi, trochę za spokojnie jak na niego.

— W waszej garderobie!

kocham oluxcisc , muszę cię poznać bo wspierasz mnie w trudnych chwilach);

good days ; yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz