Rozdział 4 🏝️

991 81 36
                                    

Perspektywa Rye

Na wieczór byłem umówiony z Andy'm na to całe karaoke. Brooklyn stwierdził, że zostanie w hotelu, bo jak to ładnie ujął "musi dać nam trochę prywatności". Gościu jest świetny. Chociaż nie tak świetny jak Andy, ale dalej fajny. Myślę, że dogadałby się z Harvey'm. Mają podobne poczucie humoru.

Andy podał mi numer pokoju w którym obecnie się znajduje, więc przed wyjściem z hotelu miałem po niego podejść. Tak też zrobiłem. Zapukałem do drzwi, a po chwili otworzył mi już blondynek.

-Hej blondyneczko. To co, idziemy?- przywitałem się z nim.

-Hej, tak pewnie już możemy iść.

Wychodząc razem z Andy'm usłyszeliśmy z pokoju krzyk Brook'a.

-Tylko bądźcie grzeczni i pamiętajcie o zabezpieczeniach!- krzyknął blondyn, na co się zaśmiałem.

-Ehh przepraszam cię za niego. On tak ma.

-Nie przepraszaj. Swoją drogą myślę, że on dogadałby się z moim przyjacielem Harvey'm, o którym swoją drogą ci mówiłem.

-Pokaż mi jego zdjęcie. Ja już doskonale wiem czy oni się dogadają.- zaśmiał się Andy. Wziąłem swój telefon i na instagramie znalazłem jego przypadkowe zdjęcie. Pokazałem je blondynowi.

-Oho Brooklyn zdecydowanie byłby skłonny się z nim dogadać.- zaśmiał się. Zacząłem się śmiać razem z nim wyobrażając sobie jak Brook zarywa do Harvey'ego.

-Tylko mamy jeden problem. Harv jest hetero.

-Nie znasz Brooklyn'a. Nie wiesz jeszcze na co go stać. On największego heteryka w geja zamieni.- zaśmiał się.

-Chcąc nie chcąc pasowaliby do siebie.- stwierdziłem.

Chwilę później byliśmy na miejscu. W środku grała muzyka, a ludzie bawili się w najlepsze. Uśmiechnąłem się na ten widok.

-To co, blondyneczko. Idziemy pokazać na co nas stać?- zapytałem.

-Oczywiście.- odparł.

Podeszliśmy do DJ'a, który dał nam listę piosenek, które możemy zaśpiewać. Jak zauważyłem większość była po hiszpańsku.

-Umiesz mówić po hiszpańsku?- zapytałem blondyna, na co pokręcił przecząco głową.

-Okej, w takim razie co ty na "Échame la Culpa"?

-Ale tylko połowa piosenki jest po angielsku.- powiedział widocznie zdezorientowany.

-Ale kto powiedział, że ja będę śpiewał po angielsku?- puściłem mu oczko i nie czekając na odpowiedź podszedłem do DJ'a oznajmiając mu jaką piosenkę wybraliśmy. On tylko przytaknął i kazał nam poczekać, aż obecnie śpiewająca para zejdzie ze sceny. Chwilę później piosenka skończyła się, a my mogliśmy już wejść na scenę. Muzyka zaczęła grać, a zgodnie z planem ja miałem zacząć. Tak też zrobiłem. Nigdy aż tak bardzo się nie starałem jak teraz, bo po pierwsze nie występowałem jeszcze na takiej scenie z taką ilością ludzi, a po drugie oczywiście chciałem jak najlepiej wypaść przed Andy'm. To chyba oczywiste.

Kiedy zacząłem śpiewać co chwila zerkałem stojącego obok mnie blondyna. Widziałem na sobie jego zaskoczony wzrok, a potem uśmiech, który przyozdobił jego śliczną buzię. Wtedy nadeszła jego solowa część i normalnie miałem ochotę paść przed nim na kolana. No i powiedzcie mi, że on nie jest ideałem. No i weź spójrz mi w oczy i powiedz, że nie jest, jak jest, bo widzę.

Skończyliśmy piosenkę śpiewając razem refren i nawet nasze głosy do siebie pasowały. To było coś niesamowitego. Ludzie zaczęli klaskać, a ja chwyciłem Andy'ego za rękę i razem się ukłoniliśmy, po czym zeszliśmy ze sceny, po czym jak wspólnie stwierdziliśmy zrobiliśmy co mieliśmy zrobić i możemy iść dalej. Wyszliśmy z klubu.

-Łał Andy byłeś niesamowity! To było genialne musimy to jeszcze powtórzyć.

-Naprawdę tak uważasz?- zapytał, a ja pokiwałem głową na tak z entuzjazmem.- Dzięki, to miłe. Poza tym ty też byłeś świetny. I jeszcze ten hiszpański, Boże to było genialne!

-Czyli udowodniłem ci, że potrafię śpiewać?- uśmiechnąłem się chytrze.

-Jak najbardziej.- zachichotał chłopak.

-Więc co powiesz na spacer po plaży?- zaproponowałem. Słońce już zaszło, a niebo było tak czyste, że gwiazdy jasno świeciły. Noc była ciepła, więc była to idealna okazja żeby zbliżyć się trochę do blondyna.

-Bardzo chętnie.- zgodził się. Uśmiechnąłem się do niego i złapałem go za rękę ciągnąc w stronę plaży. Na policzki blondyna wkradły się rumieńce, które zobaczyłem nawet w ciemności. Zaczęliśmy iść wzdłuż wybrzeża. Cały czas trzymaliśmy się za ręce i napawaliśmy swoją obecnością. Było niesamowicie i romantycznie. Nie wiem co ten blondyn ze mną robi, ale za każdym razem kiedy mnie dotknie, czy chociażby uśmiechnie się ukazując te swoje dołeczki w policzkach serce bije mi szybciej. Naprawdę się w nim zauroczyłem.

Spacer zajął nam koło godziny, a my rozmawialiśmy w tym czasie o wszystkim i o niczym, najzwyczajniej w świecie ciesząc się swoją obecnością. W końcu jednak doszliśmy do hotelu i stojąc pod nim nie chcieliśmy wcale do niego wchodzić. Spojrzałem na Andy'ego. Widziałem, że też nie chce się ze mną rozstawać tak jak ja z nim. Nie ważne, że było to kilka czy kilkanaście pokoi dalej. To w dalszym ciągu rozłąka.

-Widzisz na jaką świetną randkę cię zabrałem.- stwierdziłem, na co blondyn zachichotał.

-Nie jestem pewien czy była taka świetna.- powiedział, a ja spojrzałem na niego pytająco.- Chyba musimy to powtórzyć i się o tym przekonać na pewno.- uśmiechnąłem się na jego słowa.

-Ale podobało ci się?- upewniłem się.

-Było cudownie.- odparł.

-Więc myślę, że mi się coś za to należy.- powiedziałem, a tym razem to blondyn spojrzał na mnie pytająco. W odpowiedzi wskazałem palcem na mój policzek. Blondyn chyba domyślił się o co mi chodzi, bo kolejny raz się zarumienił. Po chwili jednak przybliżył się do mnie i stając na palcach pocałował mnie w policzek. Uśmiechnąłem się szeroko.

-Odprowadzę cię do pokoju.- powiedziałem i złapałem go za rękę.

-Rye... Mieszkasz kilka pokoi dalej.

-Cii nie psuj tej chwili.

***

Wróciłem do pokoju i od razu walnąłem się na łóżko. Chciałbym go już zobaczyć, mimo że widziałem go dosłownie dwie minuty temu. Wtedy mój telefon zaczął dzwonić i jak się okazało to chłopaki na video kamerce dobijają się już od jakiegoś czasu.

-Gdzieś ty był?! Nie można się do ciebie dodzwonić.- powiedział Mikey.

-Sądząc po jego głupim uśmiechu myślę, że wiem gdzie, a raczej z kim był.- stwierdził Harv, a ja chcąc nie chcąc musiałem mu przyznać rację.

-Nooo... Harv ma rację. Poza tym musicie mi pomóc przy wyborze pierścionka.- zaśmiałem się.

-Byliście na tym karaoke?- ożywił się Mikey.

-Mhm.- potwierdziłem.

-I co? Jak się śpiewało?- zapytał z głupim uśmiechem brunet, wiedząc o mojej słabości do śpiewu.

-Boże, wiem że się powtarzam, ale on jest idealny. Wręcz ideanalny. To było coś niesamowitego wyszliśmy na scenę i jak on zaczął śpiewać to aż mnie ciarki przeszły. Nasze głosy się ze sobą komponowały i wszystko było idealne i perfekcyjne w każdym calu. No i dał mi buziaka w policzek.- wymieniałem rozmarzony.

-Mówiłem że wpadł.- stwierdził Harvey.

-I miałeś rację.- potwierdził Mikey.

-Ale ja go zn- chciałem już zaprzeczać ale przerwał mi Mikey.

-Oj nie biadol mi tu tylko bierz się za niego. Pierwszy raz widzę cię takiego, więc mi tego nie zmarnuj. Poza tym kiedy nam go pokażesz?- zapytał brunet.

-Może i masz rację. A no i niedługo wam go przedstawię. Jutro do was zadzwonię. No i nie przepuszczę tej szansy.

-No i to rozumiem. Powodzenia, stary.

You've Got That One Thing (Randy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz