Rozdział 2

901 71 13
                                    




Udało mu się uniknąć spotkania z sąsiadką siostry

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Udało mu się uniknąć spotkania z sąsiadką siostry. W budynku nie pojawił się wcale, więc jedyne niebezpieczeństwo czaiło się w szpitalu, ale na szczęście nie doszło do katastrofy.

Zresztą z Klarą, u której zdiagnozowali stan przedrzucawkowy, nie porozmawiał poważnie. Siostra miała podwyższone ciśnienie, białko w moczu i zaczęła puchnąć. Nie wolno było jej denerwować, bo stres źle na nią działał. Musiał więc udawać, że przygnała go tęsknota za nimi i poruszał tylko błahe tematy.

Za to w poniedziałek przypominał chmurę gradową. Miotał się po gabinecie i klął pod nosem. Przeszkadzało mu wszystko. Pogoda za oknem, święcące słońce, krawat, garnitur.

– Skończ chodzić, bo wydeptasz ścieżkę w dywanie – mruknęła Grażyna.

Sama rozłożyła się na jednym z foteli i przerzuciła nogi przez oparcie. Była wyluzowana i uśmiechała się pod nosem, przyglądając się szefowi. Wreszcie wyjęła wymiętą paczkę papierosów i zapaliła.

– Tyle razy cię prosiłem, żebyś tutaj nie paliła – warknął na nią. – Potem wszystko śmierdzi. Jak mam tu przyjmować kontrahentów, co?

– Ta twoja Elunia ci nie dała, czy jaki pies? – zapytała zjadliwie i podniosła się. – Marudzisz jak stara, zasuszona baba, którą nikt dawno nie ruchał.

– Kobieto, weź ty się czasem ugryź w język. – Podszedł do barku i nalazł sobie whisky do szklanicy. – Nic mnie nie łączy z tą pannicą – uznał i wychylił trunek.

– Nic? – Podniosła wymownie brwi i zachichotała. – Panienka ślini się na twój widok, a wszystkim, którzy chcą słuchać jej bełkotu, opowiada o zaręczynach, które mają nastąpić w najbliższym czasie.

– Kurwa – wrzasnął i uderzył szkłem o blat. – Nic jej nie obiecywałem.

– Może i nie. – Wzruszyła ramionami. – Wcześnie zaczynasz dziś – powiedziała i otworzyła okno. – Nie pij tyle.

– Przestanę, jak ty rzucisz palenie – oświadczył i znów sobie nalał.

Często tak się kłócili. W firmie często zachodzili w głowę jakie związki ich łączą, ale nikt nie był nawet kilometr od prawdy, oprócz pani Krysi, która znała ją od zawsze, ale nie puszczała pary z ust. Grażyna, jako jedyna, nie licząc Klary, miała bezgraniczny dostęp do niego.

– Co cię gryzie, oprócz panny Faber oczywiście? – zapytała usadawiając się na parapecie i przyciągając kolana do piersi. – I nie próbuj mi wciskać żadnego kitu.

Obrzucił ją spojrzeniem i znów się napił.

– Mam dość – oznajmił i usiadł za biurkiem. – Normalnie dość. Dobrze przynajmniej, że pani Krysia wróciła, no i Marcin, ale wszystko inne?

WybraćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz