Rozdział 5

679 60 12
                                    

Biurko całe zawalone było dokumentami, teczkami i tylko diabeł wiedział, czym jeszcze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Biurko całe zawalone było dokumentami, teczkami i tylko diabeł wiedział, czym jeszcze. Dobrze, że pani Krysia wróciła, bo przynajmniej nie musiał się martwić brudnymi szklankami, talerzykami i innymi rzeczami w ten deseń. Siedział w firmie już trzeci dzień, próbując ogarnąć cały ten burdel. Miał oczywiście od tego ludzi, ale z niektórymi sprawami, szczególnie umowami zawartymi przez ojca z pewnymi osobami, musiał niestety zmierzyć się sam. I zalewała go przez to krew.

Uznał, że się starzeje, choć nawet nie przekroczył trzydziestki. Nie wrócił na noc do pustego domu, tylko przespał się na kanapie w gabinecie. Przez co czuł się jakby go coś przeżuło i wypluło, a koszula i spodnie wymięte były jakby je z krowiej dup... wyciągnął. Kiedyś nie był chyba aż taki wydelikacony. Kiedy ruszali z Marcinem i Tymkiem na szlak, żeby wyrwać się z miasta, kilka dni na twardej ziemi nie było niczym dziwnym, a on sam czuł się po tym naładowany pozytywną energią. Teraz trzy godziny drzemki spowodowały, że nagle poczuł ile właściwie ma kości. Chyba wszystkie go bolały.

– Siedziałeś całą noc? Kolejną? – zapytała głupio Grażyna, wpakowując się do gabinetu. – Pracoholikiem zostaniesz.

– Już nim chyba jestem – warknął i starał się wygodnie oprzeć, żeby choć trochę ulżyć plecom. – A ty co tak wcześnie? – Spojrzał na nią krzywo. – Sprawdzasz mnie?

– Przynosiłam ci śniadanie – odparła, nie odpowiadając na pytanie. – Nad czym się tak głowisz?

Rzuciła w niego torebką z Mac'a, która odbiła mu się od torsu i spadła na podłogę. Schylił się, żeby ją podnieść i nagle poczuł jaki jest głodny.

– Dzięki – mruknął wgryzając się w kanapkę. – Mam nową dziewczynę.

– A co na to twoja Elunia? – Graża otworzyła szeroko okno, sadowiąc się na parapecie i wyciągając z kieszeni pomięte fajki.

– Jak cię przyłapie Krysia, to znowu będzie dym – ostrzegł ją.

– Jak pies je, to nie szczeka – odgryzła się. – Czego ty właściwie szukasz w tych papierzyskach?

Obrzuciła niechętnym wzrokiem nieporządek na biurku szefa.

– Jak to mówiła moja matka, jak już przypomniała sobie, że ma dziecko i należy je skontrolować: taki bajzel, że tylko nasrać i wpuścić szczura.

Ten temat, rodziców, był bardzo drażliwy i rzadko kiedy go poruszali. Teraz także nie czuł się na siłach, żeby na własne życzenie pakować się w to bagno.

– Kim jest ta dziewczyna? – Grażyna sama zmieniła temat, za co był jej wdzięczny. – Nie boisz się, że Faber ją... hmm... pożre?

– To nowa projektantka. – Uśmiechnął się na wspomnienie Moniki. – Ma potencjał i dobre pomysły, ale brakuje jej warsztatu. Stefan mówił, że jakaś jego znajoma pomogła jej uszyć wszystkie kreacje, które mi pokazała. Postanowiłem dać jej szansę i oddam ją pod opiekę Suce.

WybraćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz