Pamiętam dokładnie dzień w którym się poznaliśmy. To był nasz pierwszy dzień szkoły. Razem ze swoim sąsiadem Calum'em Hood'em siedziałam na boisku...
- To nie możliwe, że gąsienice zmieniają się w motyle! Gdyby takie przemiany istniały już dawno byłbym mega przystojniakiem - westchnął na co się zaśmiałam. Określenie "mega przystojniak" trzymało się go odkąd podsłuchał jedną z rozmów swojej starszej siostry z jej koleżankami.
- Pani mówi, że to normalne - mruknęłam, zerkając w stronę boiska.
Chłopcy z naszej nowej klasy grali w piłkę i na moje nieszczęście okrągły przedmiot zmierzał właśnie w moją stronę. Cholipka - wyrwało mi się po czym najzwyczajniej w świecie oberwałam w głowę. Świat zawirował, a ja usłyszałam śmiech jednego z moich rówieśników. Podniosłam wzrok na osobę, która kopnęła w piłkę, jak się okazało był to Luke Hemmings czyli mój nowy wróg numer jeden. Odkąd tylko weszłam do klasy ciągle mnie zaczepiał. Ciągnął za włosy i przedrzeźniał.
- Uważaj jak grasz głupku! - nie do końca znałam znaczenie tego słowa ale skoro mama uważała, że nie powinnam go używać musiało być tak mocne, że napewno poszło mu w pięty. Chciałam odrzucić mu piłkę i trafić w jego twarz, a przynajmniej w nogi. Niestety moja celność nie była tak dobra jak mi się wydawało. Rzuciłam w całkiem innym kierunku trafiając chłopaka z starszej klasy prosto w nos - Przepraszam! Tak bardzo przepraszam - piszczałam, podbiegając w jego kierunku. Jak później się okazało Micheal nie miał złamanego nosa ale porządnie krwawił.
No i tak się poznaliśmy. Jeszcze tego samego dnia trafiliśmy do dyrektora. Nasi rodzice byli znajomymi więc bez większego problemu doszli do porozumienia. Musiałam przeprosić Mike'a, Luke mnie, a Calum jak zawsze przeprosił wszystkich choć nie zrobił niczego. Po tym dniu staliśmy się nierozłączni i tak zostało do dziś. Jednak w wieku szesnastu lat coś się zmieniło, dokładniej na mojej urodzinowej imprezie.
- Masz cycki w tej sukience! - krzyknął Cal, a ja miałam ochotę zdzielić mu w ten jego pusty łeb - Troy padnie jak pokażesz te cudeńka!
- Przypomnij mi dlaczego się przyjaźnimy?
- Ponieważ moja droga Leo masz do mnie cholerną słabość.
Zaśmiałam się pod nosem, chwytając go za rękę i ciągnąc w stronę salonu gdzie siedzieli już inni. Dzisiaj był mój wielki dzień, po długich rozmowach z Mikiem i Calem postanowiłam powiedzieć Lukowi co do niego czuję i nawet jeśli było to nie rozsądne oraz głupie, to podobno nie warto ukrywać tego, że się kogoś kocha... Tak przynajmniej stwierdzili moi przyjaciele, mówiąc mi o tym, że on również czuje do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń.
Trzy głębokie wdechy i jak to mówi Calum "Cycki do przodu i ruszam na podbój świata". Wypatrzyłam go w grupce znajomych, obejmował ramieniem pewną dziewczynę, z którą chodziliśmy na zajęcia artystyczne ale nie przejęłam się tym. Luke od zawsze lubił się podpierać o wszystkich, tym razem napewno było tak samo.
- Lea! - krzyknął blondyn, machając do mnie - To Lydia, pamiętasz ją?
- Tak, jasne, Lydia. Możemy pogadać?
- Oczywiście. Wszystko dla mojej solenizantki.
Chwycił mnie za rękę i pokierowaliśmy się w stronę tarasu, na którym było o wiele ciszej. Stanęliśmy przy balustradzie, obserwując dom mojej sąsiadki. Spojrzałam w stronę chłopaka i na jednym wdechu wymamrotałam: Kocham Cię. Lu uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie.
- Ja Ciebie też Lea, jesteś dla mnie jak siostra - na jego słowa momentalnie mój uśmiech przerodził się w grymas i zanim zdążyłam powiedzieć mu, że czuję do niego coś więcej niż tylko przyjaźń, przerwał mi - A skoro o miłości mowa. Umówiłem się z Lydią, nawet nie wiesz jak cudownie całuje. Myślę, że się w niej zakochałem.
Znacie moment w którym pęka serce? Ten właśnie taki był i pomimo tego, że czułam jakby od środka coś mnie paliło, a kości łamały się jedna po drugiej, na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. Gratulację - tyle udało mi się wyszeptać, po czym wyminęłam go i szybkim krokiem ruszyłam w stronę schodów na piętro, by jak najszybciej zamknąć się w swoim pokoju.
- Wszystkiego najlepszego Lea - wymamrotałam, pozwalając by łzy spokojnie spływały po moich policzkach.
CZYTASZ
Lie to me L.H/A.I
FanfictionPrzyjaźniliśmy się w czwórkę odkąd pamiętam. Byliśmy dla siebie czymś więcej niż znajomymi, byliśmy rodziną. W wieku szesnastu lat zakochałam się w jednym ze swoich przyjaciół jednak on nigdy mnie nie pokochał. Na złość mu i sobie zaczęłam umawiać s...