Przede mną stał ciemny blondyn z podbitym okiem i bukietem chabrów, które nawiasem mówiąc kochałam. Wyglądał na zmęczonego i przestraszonego. Mimo całej sytuacji między nami wciąż był moim wieloletnim partnerem i oparciem. Przyglądałam się dokładnie jego twarzy, nie wiedząc co do końca mam zrobić, powiedzieć czy myśleć. W tym momencie nie wiedziałam niczego. Poczułam dotyk ręki na ramieniu, więc zerknęłam w tamtym kierunku i zobaczyłam Lu, który miał na twarzy grymas niezadowolenia.
- Jakiś problem? - spytał blondyn siląc się na przyjazny ton, choć wiedziałam ile kosztuje go nerwów sama obecność Ashtona obok.
- Twoja mama dała mi adres. Nie wiń jej przez to, można powiedzieć, że byłem nieco nachalny - lokowaty zaśmiał się pod nosem ale widząc moje zmieszanie kontynuował - Wiem, że miałem ci dać spokój bo zachowałem się jak kutas ale ciężko mi bez ciebie Lea. Popełniłem błąd i chciałbym go naprawić. Sama kiedyś mówiłaś, że do momentu, w którym sam się nie poddam sprawa nigdy nie będzie przegrana. My też nie jesteśmy.
Luke odchrząknął znacząco, co przerwało natłok myśli w którym się znajdowałam. Spojrzałam na moją miłość i zdałam sobie sprawę co powinnam powiedzieć.
- Ashton ale ja nie chcę niczego z tobą naprawiać - widziałam w jego oczach smutek, lecz nie mogłam dawać mu zbędnych nadziei - Jedyne na co możesz liczyć z mojej strony to przyjaźń i rozmowa gdy będziesz tego potrzebował. Jednak związek jako taki nie wchodzi wcale w grę, jestem z Lukiem i to z nim chcę budować swoją przyszłość. Nie z Tobą. Wiem ile razy mówiłam, że trzeba walczyć o to co się kocha ale pomyśl czy tutaj aby napewno chodzi o uczucia. Może to tylko przyzwyczajenie.
W jego brązowych oczach widziałam furię, żal i czystą niechęć zmieszaną ze smutkiem. Gdybym go dobrze nie znała pomyślałabym, że mógłby się rzucić na Lu bez żadnych skrupułów. Jednak wiem, że brzydził się agresją.
- Dlaczego mi ją zabrałeś? - spytał chłopaka trzymającego mnie za rękę.
- Nie musiałem, od zawsze była moja a ja jej - przytaknęłam głową, ponieważ miał cholerną racje - Przepraszam stary, ale nie zaprzepaszczę swojej szansy na bycie z miłością mojego życia tylko dlatego, że coś do niej czujesz.
- Byłem pierwszy! Nie potrafiłeś się zabrać przez tyle lat by jej powiedzieć co czujesz, a teraz nagle cię oświeciło, że wypada? Nie bądź śmieszny Luke! Ty i miłość? Jak bardzo ją kochałeś gdy obracałeś prawie każdą dziewczynę z miasta? Gdzie byłeś wtedy gdy miała złamane serce? Z jaką panienką wtedy spałeś?
Słuchając jego słów zaciskałam ręce w pięści. Nie dlatego, że miał racje, lecz dlatego, że od samego początku wiedział co Lu do mnie czuł. Wiedział o każdej próbie powiedzenia mi o swoich uczuciach. O każdym małym kroku skierowanym w moją stronę. Wiedział o wszystkim. Lecz mimo tego odebrał nam szansę na bycie razem już wtedy.
- Potraktowałeś mnie jak wyzwanie. Jak odbicie przyjacielowi dziewczyny, którą kochał. Zachowałeś się okropnie, ale pewnie to już wiesz. Nie wiem co mam Ci więcej powiedzieć Ashton. Zawiodłam się na tobie, bo zawsze uważałam, że jesteś o wiele lepszym człowiekiem ode mnie. Jednak jak widać pomyliłam się - widziałam, że chce coś powiedzieć jednak mu przerwałam - Znam Luke'a odkąd skończyłam sześć lat. Nie powiesz mi o nim nic czego nie wiem. Miał wiele dziewczyn, wiem. Ukrywał to co do mnie czuje, wiem. Popełnił po drodze wiele błędów, wiem. Lecz wciąż jest chłopakiem w którym się zakochałam wiele lat temu, a teraz mężczyzną, z którym jestem szczęśliwa. Więc jeśli choć trochę Ci na mnie zależy, to odpuść. A teraz jeśli mogę Cię prosić, to wyjdź.
Ash ze spuszczoną głową odwrócił się na pięcie i skierował do wyjścia. Nie odezwał się wcale, może to i dobrze. Każde jego słowo bolało. Niszczył nimi naszą przeszłość, której nie żałowałam. Byłam z nim szczęśliwa i cieszyłam się z naszej małej przygody, jednak teraz szykowałam się na kolejną, która miała być jeszcze lepsza niż poprzednia. Kochałam Luke'a jako przyjaciela. Kochałam go jako chłopca, którym był. A teraz kocham go jako mężczyznę z którym chcę spędzić swoje życie. Był w moim sercu cały czas, nawet wtedy gdy było pogięte i błagało o ocalenie. Darzyliśmy się bowiem uczuciem, które od samego początku narażało nas na ból. Spojrzałam na Lu, który stał i porządnie nad czymś myślał co sugerowały jego zmarszczone brwi i przegryziona warga.
- Miał racje. Nie było mnie z tobą gdy miałaś złamane serce. Zachowałam się jak dupek, nie wiem jak ci to wynagrodzę.
- Jesteś tu, to najlepsze co możesz zrobić. Po prostu być. Ashton nie miał racji. Cierpiałam przez brak swojej odwagi, gdybym ci powiedziała co czuję szybciej, może nie mielibyśmy teraz takiego bagażu. Mimo to nie żałuje, że wszystko skończyło się właśnie w ten sposób. Ponieważ na końcu i tak jesteśmy razem.
- Bardzo cię kocham Lea, nie ważne co jeszcze się wydarzy w naszym życiu musisz pamiętać, że jesteś moim całym światem.
Przytuliłam się do blondyna i wymamrotałam krótkie: Wiem, ty moim też. Ponieważ nic więcej nie było nam potrzebne. Mieliśmy wszak siebie.
Patrzyłam jak chłopcy grają w piłkę na plaży przy domku letniskowym państwa Clifford. Rodzice w tym czasie szykowali grilla i opowiadali o kolejnych pomysłach na wycieczki dla naszej czwórki. Cieszyli się, że ich dzieci się przyjaźnią, bo dzięki temu mogli się częściej spotykać. My natomiast cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Niestety nie mogłam grać z Calem w jednej drużynie ze względu na moją złamaną rękę.
- Dawaj CalPal! - krzyknęłam jak najwierniejszy kibic. Luke słysząc mój głos obejrzał się w moją stronę przez co nie zauważył lecącej piłki, która uderzyła go prosto w brzuch - O rany - wymamrotałam, podbiegając do zwijającego się blondyna. Widziałam jak wstrzymywał łzy, nigdy przy mnie nie płakał. Chłopcy mówią, że chce pokazać, że jest już dorosły. Jednak mi wydaje się, że uważa, że łzy to wstyd - Wszystko dobrze?
- Tak, nie martw się. Zaraz mi przejdzie - szeptał, wciąż trzymając się za uderzone miejsce.
- Zakochańceeeee - krzyknął Mike, układając z rąk serce. Mimowolnie czułam jak moje policzki się rumienią, a blondyn cały się spina.
- Nie jesteśmy zakochani głupku! Gdy będę zakochany to będę mówił swojej dziewczynie, że jest całym moim światem, tak jak tata mówi do mamy. Lea to tylko przyjaciółka! Nigdy jej tego nie powiem.
Oh jak bardzo się myliłeś Luke... Jak bardzo się myliłeś.

CZYTASZ
Lie to me L.H/A.I
FanfictionPrzyjaźniliśmy się w czwórkę odkąd pamiętam. Byliśmy dla siebie czymś więcej niż znajomymi, byliśmy rodziną. W wieku szesnastu lat zakochałam się w jednym ze swoich przyjaciół jednak on nigdy mnie nie pokochał. Na złość mu i sobie zaczęłam umawiać s...