9 - Big Bang

30 1 0
                                        

Nowe życie było przepełnione śmiechem, pozytywnymi chwilami i zapachem świeżo zaparzonej kawy o poranku. Luke był wspaniałym chłopakiem. Pełnym wyrozumiałości i miłości do mojej osoby. Jednak miał jedną wadę, nie tylko ja uważałam że jest wspaniały. Ja również starałam się zmieniać na lepsze. Nie byłam już tak obojętna jak przy Ashtonie i nie wiem czy to osiągniecie lecz pierwszy raz zrobiłam scenę zazdrości swojemu chłopakowi. A było to parę dni temu w supermarkecie:

Wędrowaliśmy między pułkami z napojami. Lu mimo faktu, że miał u mnie tylko czasem nocować siedział całymi dniami w moim salonie i nim zauważyłam jego rzeczy były równo poukładane z moimi w szafach. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie jego obecność wprowadziła do mieszkania coś nowego... wewnętrzny spokój, którego brakowało mi przez ostatnie pare lat.

- Leah znalazłem sok winogronowy. Ma tyle pierwiastków, że będziemy po nim świecić w ciemności ale błagam weźmy go na spróbowanie.

Zaśmiałam się na jego słowa i wskazałam głową by wrzucił go do koszyka z resztą produktów. Od jakiegoś czasu staram się zadbać o jego dietę. Ash był pod tym względem strasznie uszczypliwy i można powiedzieć, że przeszło to również na mnie. Starałam się więc odżywiać w miarę zdrowo i nie kupować śmieciowych produktów. Co nie zmienia faktu, że kochałam zjeść od czasu do czasu porządnego burgera.

- Luke? - usłyszałam piskliwy głos, więc odwróciłam się w jego stronę. Stała tam długonoga blondynka z piersiami większymi od moich ambicji, a nie można nazwać mnie człowiekiem nie ambitnym. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że dziewczyna nie jest typem pięknej i mądrej zarazem ale nie mnie oceniać. Kobieta nie powinna nigdy spychać na dół drugiej - Tyle lat minęło, a wciąż wyglądasz świetnie!

Dokończyła, przyswajać się do mojego chłopaka i łapiąc go za ramie, uśmiechnęła się słodko. Zwymiotuje - pomyślałam, starając się zachować zdrowy rozsądek. Widok ich razem, uśmiechających się i widocznie zadowolonych przyprawił mnie o mdłości i skurcz żołądka.

- Sarah jak miło znowu cię widzieć - zaśmiał się, w ogóle nie zwracając uwagi na mnie - Kiedy wróciłaś do Sydney? Musimy się koniecznie spotkać!

Odchrząknęłam znacząco, przypominając blondynowi o swojej obecności. Ten natychmiast się opamiętał i przedstawił mnie: To Leah, moja bliska znajoma.
Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami, jakbym do końca nie mogła zrozumieć co właśnie się stało. Bliska znajoma? Pieprzony dupek. Fuknęłam pod nosem, wyjęłam z wózka jego cholerny sok i wręczając mu go do dłoni powiedziałam żeby się do mnie nie odzywał. Biedna dziewczyna która była świadkiem tego cyrku, stała tak nie wiedząc co ma zrobić. Ja natomiast wiedziałam, że jak najszybciej chcę wrócić do domu.
Szybkim krokiem powędrowałam do kasy, zapłaciłam za całość i ruszyłam w kierunku wyjścia. Oczywiście słyszałam za sobą głos Luke'a żebym się nie wygłupiała i że przeprasza. Jednak było na to trochę za późno. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i wróciłam do mieszkania, w którym to zamknęłam się na trzy spusty by przez przypadek nie udało się blondynowi do niego wejść.

I tak skończyła się moja pierwsza wielka scena zazdrości o kogoś. Lu starał się mnie przeprosić ale byłam nie ugięta. Sam chciał wpakować nas w związek tak szybko, a potem spotkał pierwszą lepszą znajomą i nagle okazuje się, że jestem tylko bliską koleżanką. Calum dzwonił prawie tak często jak blondyn. Jedynie Mike wydawał się wcale nie przejęty tą sprawą i po prostu raz dziennie wysyłał mi śmieszne obrazki z kotami i pytał czy wszystko okay. Było okay do czasu, w którym na horyzoncie nie pojawiła się ta flądra. Luke mijałam jedynie w pracy ale wchodząc do biura zamykałam je na klucz by nikt mi nie przerywał. Po rozstaniu z Ash'em wzięłam parę dni wolnego i miałam sporo do nadrobienia. Nareszcie pojawił się dobry moment by to zrobić.
Skończyłam pracę koło godziny dwudziestej więc nie powinno już być nikogo w firmie poza ochroniarzami. Mimo to wychodząc z biura czułam się nieswojo. A moje przewrażliwienie tym razem mnie nie zawiodło. Lu siedział w poczekalni na krześle i patrzył się tępo w podłogę.

- Dziwnie spędzasz swoje nadgodziny - mruknęłam, zamykając drzwi od biura.

- Czekałem na ciebie.

- Nie masz innej dobrej znajomej, którą chciałbyś napastować? - uniosłam jedną brew, krzyżując ręce na piersi.

- Przepraszam, że tak powiedziałem. Nie wiem co mi odbiło, nie myślałem wcale i paskudnie żałuje tych słów. Jesteś moją dziewczyną Lea, nie żadną znajomą.

- Muszę poważnie się zastanowić czy dalej chce nią być. Zraniłeś mnie. Wystarczyła jedna dziewczyna żebyś zapomniał z kim jesteś. Boję się, że takie sytuacje mogą się powtórzyć.

Blondyn patrzył na mnie ze łzami w oczach, jakby dopiero zdał sobie sprawę co tak naprawdę się stało. Prawdę mówiąc nawet przez myśl mi nie przeszło by zakończyć nasz związek jednak chciałam wprowadzić choć odrobine dramaturgii do naszego spotkania. Widok jego zbolałej miny wcale nie poprawił mojego humoru, znów czułam się okropnie i chciałam po prostu wrócić do domu i zakopać się pod kocem z butelką białego wina.

- To nigdy więcej się nie powtórzy. Proszę. Musisz mi uwierzyć.

Widziałam, że był na skraju płaczu ale ja też płakałam. Nie chciałam być tylko znajomą, cholera! Nigdy nie chciałam być tylko znajomą, a teraz nawet nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. A co gdyby nie było mnie w pobliżu? Może całkowicie by zapomniał, że z kimś się związał i dałby się podrywać tej całej „Sarah". Może nawet by się z nią umówił. Problem w tej całej sytuacji polega na tym, że nie znam jego granic i nie wiem do czego mógłby się posunąć.

- Nie wiem Luke co powinnam zrobić. Nawet nie wiem co myśleć!

- Gdy tylko podałaś mi sok zrozumiałem co zrobiłem źle, powiedziałem Sarah, że muszę biec za moją dziewczyną i to zrobiłem. Nie mogłem Cię nigdzie znaleźć, a gdy już zauważyłem cię przy wyjściu ze sklepu i zacząłem cię wołać, zatrzymał mnie ochroniarz bo w tym całym amoku zapomniałem zapłacić. Potem nie otwierałaś drzwi, nie odebrałaś żadnego telefonu i nie posłuchałaś nawet Caluma. Zacząłem panikować i skończyłem na tym głupim krześle, bo kocham cię Leah jak nikogo innego na tym świecie i nie wybaczę sobie jeśli zniszczyłem wszystko między nami przez naszą głupotę. Wciąż uczę się bycia w związku. Nigdy nie byłem w żadnym prawdziwym i gubię się czasem ale proszę nie trać we mnie wiary.

Luke to nie Ashton. Luke to nie Ashton. Luke to nie Ashton. Powtarzałam sobie w myślach i z tym przemyśleniem, przytuliłam się do blondyna pozwalając na to by mnie objął. Tęskniłam za jego ramionami. Nareszcie byłam w domu.

- Nigdy więcej mi tego nie rób.

- Obiecuje.

Lie to me L.H/A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz