Wiatr niech prowadzi...

9 3 0
                                    

-Pobudka!

Zmierzch usłyszał głos Pazura.

-No dalej wstawaj śpiochu,chyba nie masz zamiaru wylegiwać się cały dzień!-krzyknął Pazur.

Zmierzch przeciągnął się leniwie.

-Okej,okej już wstaje.Gdzie reszta?-zapytał.

-Już polują nad rzeką...tym razem blisko brzegu :D-zaśmiał się maluch.

Młody wojownik poczuł się jego brzuch również domaga się śniadania.

-Dobrze chodźmy,na pewno czekają-odparł.

Oba wilki pospiesznie opuściły grotę i ruszyły w stronę wody.

Już z daleka słychać było wesołe piski przyjaciół.

-Ha,ha widzę ze świetnie się bawicie-zaśmiał się Zmierzch.

Burza uśmiechnęła  się.

-A i owszem! Tyle tu ryb-powiedziała.

Zmierzch kątem oko właśnie zauważył małe rybę.

-Właśnie widzę,lecę coś upolować!-krzyknął.

Kilka minut później  wszyscy zadowoleni napawali się ciepłymi promieniami słońca.

Nagle Zmierzch usłyszał głos dobiegający zza drzew.Zupełnie jakby ktoś do niego mówił...

Jednak szum wiatru wszystko zagłuszał.

-Em wszystko okej?-zapytała Burza widząc zakłopotana minę Zmierzcha.

Zmierzch zerknął na nią.

-Chyba tak...po prostu wydawało mi się że coś słyszę-odchrząknął.

Burza wstała.

-Mówiliście,że chcecie więcej człąków?Może poszukamy ich w okolicy? Na pewno są tu jakieś wilki samotnicy.Albo co gorsza porzucone maluchy!

Zmierzch skinął głową.

-Dobry pomysł-pochwalił.

-To wy idźcie szukać,a my wracamy-stwierdził Bursztyn.

-Ej maluchy wracamy! Mam ochotę zdrzemnąć się po śniadaniu-powiedział.

-My też! Przy okazji zrobimy legowiska!-krzyknęli Kali i Pazur jednocześnie.

Zmierzch spojrzał na przyjaciela z w wdzięcznością.

-Okej wobec tego do zobaczenia!-powiedziała Burza.

-Ruszajmy-powiedziała Burza,gdy Bursztyn z małymi poszedł.

Zmierzch dumnie kroczył obok wilczycy. Co jakiś czas oba wilki uśmiechały się do siebie. Wszystko wydawało się okej,aż do tego czasu.Nagle Zmierzch zaczął węszyć.Czuł że zbliżają się do granicy jakiegoś wilka.Burza zerknęła na niego z niepokojem.

-Mam nadzieje że jakiś wilk nie zaatakuję nas znienacka-martwiła się Burza.

Zmierzch lekko dotknął jej futra.

-W porządku miejmy nadzieje,że wyczuję że przybywamy w dobrych zamiarach.

W tej samej chwili tuż za nimi rozległo się pęknięcie gałęzi i potężne wycie.



Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.










Wilcza ŚciezkaWhere stories live. Discover now