v.

290 24 1
                                    

Następnego dnia Natasza obudziła się pełna niepokoju, odkąd przekroczyła próg mieszkania nie miała w zasadzie chwili żeby pomyśleć. Najpierw poznała Pepper, później jej przyjaciół, zaczęły się urządzać, skończyły późno w nocy, wiec od razu położyły się spać. Do póki miała zajęcia i nie miała czasu wszystko wydawało jej się możliwe, nie przerażało jej to, ale wiedziała, że dzisiejszy dzień już będzie inny, są praktycznie rozpakowane, a Pepper wspomniała coś, że o imprezie tego wieczora, na którą Natasza musiała koniecznie przyjść i poznać resztę paczki. W jej głowie pojawiła się myśl, jak to możliwe żeby ktoś miał aż tylu przyjaciół, ona nie miała nawet jednego praktycznie przez całe swoje życie. Od tej jednej myśli, w jej głowie pojawiały się kolejne jedna po drugiej, co ona miała o sobie powiedzieć, ludzie przyjaźniąc się mówią o sobie, o swoich rodzinach, przyjaciołach, byłych partnerach. Natasza nie chciała o tym rozmawiać, nie chciała żeby znali prawdę, ale czy jeżeli będzie ich okłamywała może ich nazywać swoimi przyjaciółmi. Wiedziała, że już nie zaśnie, mimo że była 5.40 na zegarze postanowiła wstać i pójść pobiegać. Przebrała się w dres, zabrała telefon i słuchawki i po cichu wyszła z domu. Bieganie odprężało ją, odkryła to kilka miesięcy temu, może to przez endorfiny wydzielane w mózgu podczas ćwiczeń, a może to pocieszająca myśl o ucieczce, nie wiedziała. Kampus o tej godzinie był praktycznie pusty, w oddali widziała kilku pracowników uczelni lub innych biegaczy. Włączyła muzykę, włożyła słuchawki do uszu i biegła, przed siebie, bez celu, bez trasy, tak jak lubiła najbardziej.

Na Pepper wpadła dopiero po południu, zanim wróciła dziewczyny już nie było, a na stoliku znalazła karteczkę, że poszła spotkać się ze znajomymi na śniadanie i jeżeli ma ona ochotę dołączyć to są w kawiarni obok kampusu. Jednak nie skorzystała z oferty, wzięła długi prysznic, zrobiła sobie kawę i zjadała jogurt. Jedzenie to był kolejny problem Nataszy przez lata wpędzana w kompleksy przez matkę, oraz zmuszona trzymać wagę w szkole baletowej, przez większość życia się głodziła. Po kontuzji przybrała na wadze, jednak nigdy nie miała nadwagi, ale to nie miało znaczenia dla jej matki, która oczekiwała niczego po za perfekcją, a według niej Natasza od niej odbiegała. Próbując sprostać oczekiwaniom matki zaczęła się odchudzać, co przerodziło się w głodzenie a później w bulimie z którą dalej walczyła. Mieszkanie samej ułatwiało jej to nikt nie obserwował jej, nie wiedział ile je, ani czy wymiotuje po posiłku. Był to kolejny powód dla którego dr. Wolff zalecił jej posiadanie współlokatora. Gdy Pepper wróciła do mieszkania Natasza siedziała w swoim pokoju czytając jeden z podręczników na zbliżające się zajęcia, Pepper delikatnie zapukała i wsunęła głowę do pokoju

- Wow, a myślałam że ja jestem pilna- skomentowała Nataszę widząc co robi- szkoda że do nas nie dołączyłaś, przedstawiłabym cię dziewczynom, ale jeszcze nic straconego wieczorem idziemy całą paczką do baru, mam nadzieję, że dołączysz.

- Wybacz, dzięki za zaproszenie, ale chyba nie dam rady...

-Oj moja droga, nie przyjmuję odmowy, dziewczyny są podekscytowane żeby cię poznać, a większość chłopców już znasz, został tylko Bruce, Pietro no i Steve, wierz mi będzie miło. A na naukę przyjdzie czas, wierz mi w czasie szkoły ja też nie należę do super towarzyskich, wiem jak ważna jest edukacja, więc korzystajmy z tego, że mamy jeszcze wolne.

Po namowie Natasza dała się namówić na spotkanie w barze, od kilku miesięcy brała już tylko delikatne lekki na sen, więc mogła sobie pozwolić na wypicie drinka, to ją rozluźni, obiecała sobie, że spróbuje, jeszcze nie wydarzyło się nic co mogło ją skłonić do poddania się próbie. Może jednak wszystko się ułoży, może w końcu coś jej się uda, może to faktycznie będzie lepszy rok. Koło 18 zaczęła się szykować, założyła wąskie czarne dżinsy, czarną koszulę którą wpuściła swobodzie w spodnie i czarne botki, wzięła płaszcz i torebkę i poprawiła włosy. Pepper była już gotowa ubrana w zieloną letnią sukienkę i beżowy sweter wyglądała jak idealna dziewczyna z sąsiedztwa. Przez całą drogę do baru Pepper opowiadała jej o przyjaciołach, Natasza uważnie słuchała starając się przygotować na co ja czeka dowiedziała się że ona Maria studiują zarządzanie, Wanda, Jane i Thor astronomie, Bruce, Betty i Tony nowe technologie, Sam, Clint i Pietro nauki polityczne, a Bucky i Steve biznes. Natasza od razu poczuła się gorzej, każdy z jej znajomych studiował jakiś poważny kierunek, gdy ona studiowała jakieś głupie aktorstwo, o czym miałaby z nimi rozmawiać. Sama nie zauważyła kiedy były już pod wejściem do baru, nie mogła się teraz wycofać, zdenerwowana podążała za Pepper. Reszta paczki była dla niej bardzo miła, ciepło ją przyjęła, jednak Natasza nie mogła wyjść z przekonania, że do nich nie pasuje, wszyscy wyglądali jak z magazynu, albo z serialu dla nastolatków, świetnie ubrani, piękni, beztrosko bawiący się we własnym towarzystwie. Natasza nie mówiła wiele przez większość wieczoru, uprzejmie odpowiadała na pytania jakie jej zadawali, ale nie wychodziła z inicjatywą, żeby ich poznać, w ciszy obserwowała ich popijając drinka. Po jakimś czasie dołączył do nich Bucky, który przywitał ją ciepłym uśmiechem, był w towarzystwie wysokiego blondyna, jak wywnioskowała był Steve, Natasza kojarzyła go z zajęć jednak nigdy z nim nie rozmawiała. Steve uśmiechnął się do niej i grzecznie przedstawił podając dłoń.

- Steve Rogers

- Natasza Romanov- odparła patrząc na niego, nie było to do niej podobne zawsze uciekała wzrokiem, jednak jego oczy ją przyciągały, nigdy wcześniej nie widziała chyba tak głębokiego odcienia błękitu.

- Miło w końcu zobaczyć twoją twarz- powiedział z lekkim uśmiechem, na co Natasza zrobiła zaskoczoną minę- wpadliśmy na siebie wczoraj w korytarzu, przy wejściu do budynku.

- Aaa, tak przepraszam raz jeszcze nie patrzyłam jak idę...

- Nie martw się tym- powiedział uśmiechnął się i odszedł przywitać się z resztą znajomych.

Natasza jeszcze chwilę podążyła za nim wzrokiem, nie wiedziała co jest w nim takiego, że ja zainteresował, nic o nim nie wiedziała, po za tym że był przystojny, przyjaźnił się z Pepper i pozostałymi i studiował biznes. Jego nazwisko coś jej mówiło, ale nie wiedziała gdzie je już słyszała, z myśli wyrwał ją głos Marii

- Widzę, że naszego szkolnego amanta już poznałaś- uśmiechnęła się znacząco- uważaj na niego, mimo że jest to super facet, w relacjach damsko-męskich można go określić jedynie jako...- szukała właściwego słowa

- Świnię?..- dodała Pepper

-Tak, dlatego wierz nam gdy Ci mówimy najlepiej nie angażować się z nim w nic po za przyjaźnią.

- Spokojnie, nie mam w planach angażować się w nic z nim, ani z nikim innym jeżeli o to chodzi...-powiedziała stanowczo Natasza na co dziewczyny z niedowierzaniem popatrzyły na siebie.

Reszta wieczoru przebiegła spokojnie, Natasza musiała przyznać, że bawiła się całkiem nieźle, sama była tym faktem zaskoczona. Jednak około północy, gdy towarzystwo zaczęło się wyraźnie dobrze bawić, czym Natasza nie była zaskoczona widziała ile wypili, postanowiła pożegnać się i wrócić do pokoju. Wszyscy byli dla niej mili, jedynie bliźniaki Maximov bacznie ją obserwowały, Natasza poznała ich kilka lat temu, na jednej z gali, którą organizowali jej rodzice, biorąc pod uwagę że obie rodziny pochodziły z Rosji nie było trudno żeby doszło do spotkania między nimi. Europejczycy zawsze lubili trzymać się razem, jednak Natasza nie pamiętała zbyt wiele z tamtego okresu, przez większość czasu była otępiała przez leki psychotropowe, jakie przepisał jej ówczesny lekarz, to nie były jej najlepsze czasy, sama stanowczo wolała by o nich zapomnieć, jednak fakt jak Maximov na nią patrzyli, pozwolił jej myśleć, że nie będzie to takie proste. Miała jedynie nadzieje, że reszta jej nowych znajomych nie dowie się o tym, albo przynajmniej nie dowie się zbyt wile. 

I don't Need Anyone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz