XXXVIII.

468 35 33
                                    

Kiedy kolejny dzień nie widziała Steve'a, utwierdziła sama siebie w przekonaniu, że Steve uważa ich wspólne chwilę za pomyłkę. Kiedy w drodze do domu przechodziła obok kawiarni, przez szyby zobaczyła siedzących Steve'a i Sharon. Steve milczał i patrzył na nią, a Sharon radośnie mu coś opowiadała. Tworzyli piękną parę, pomyślała. Na samą myśl o tym zrobiło jej się niedobrze. Po raz kolejny dała się wykorzystać, miała nadzieję, że z nim będzie inaczej. Jednak znowu źle oceniła sytuację. Poczuła się zażenowania, nie wiedziała, jak spojrzy mu w oczy. Pepper miała rację, kiedy ja ostrzegała przed Stevem. Jednak przez chwilę Natasha uwierzyła w swoją wyjątkowość, uwierzyła, że Steve widzi ją inaczej, że widzi ją taką jaka jest naprawdę i akceptuje to. Jednak to nie była prawda, Steve w chwili samotności zbliżył się do niej, jednak, kiedy jego dziewczyna wróciła, zapomniał o tym co ich łączyło. Odwróciła się na pięcie i poszła w swoją stronę.

Steve nie wiedział, jak ma zabrać się za zaproszenie Nat na kolację, wiedział, kiedy chce to zrobić, jak najszybciej, ale nie wiedział, czy ma powiedzieć, że to randka, czy pozostawić to w sferze domysłu. To było chyba oczywiste, ale nie robił tego od lat. Znaczy zapraszał dziewczyny na kolację, jednak jego celem było nieuwodzenie kobiety, a jedynie jej uwiedzenie i zaciągnięcie pod koniec wieczoru do łóżka. Dziś jednak było inaczej opracował cały plan randki najpierw kolacja w jednej z romantycznych restauracji z widokiem na całe miasto. Później spacer i może kawa, na koniec odprowadzi ją do pokoju, pocałuje na dobranoc, ale nie zrobi dziś nic więcej. Musi uważać na słowa, nie chce zepsuć nastroju zadając pytanie, które zdenerwuje Nat.

Czekał na nią pod salą wykładową, wiedział o której kończy zajęcia, kupił jej ulubioną kawę, usiadł na ławce i wpatrywał się w drzwi prowadzące na aulę. Czuł, jak pocą mu się dłonie, jak nerwowo macha nogą, ale był pewien, że chce to zrobić.

Natasha wyszła z wykładu koło południa, nie mogła się skupić, w jej notatkach nie pojawiło się nic nowego poza kilkoma kwiatkami i kółkami na marginesach. Musiała pozbyć się Steve'a ze swojej głowy, odkąd zobaczyła go z Sharon nie mogła się uspokoić. Nie pamięta, kiedy ostatnio była zazdrosna o faceta, nie mogła sobie nawet przypomnieć czy kiedyś zdarzyło się to wcześniej. Nie skupiając się na otoczeniu wyszła z Sali, kiedy usłyszała, że ktoś ją woła.

-Nat, poczekaj! - Steve, nie spodziewała się go tutaj, nie była jeszcze gotowa na tą rozmowę, ale jak mu teraz uciec...

- Steve! Cześć, przepraszam, ale śpieszę się na próbę- próbowała go wyminąć, jednak złapał ją za łokieć, podał kawę i uśmiechał się do niej tak, że miękły jej kolana.

- Wiem, ale sprawdziłem twój plan i wiem, że dziś wieczorem masz pierwszy wolny wieczór od tygodnia, dlatego pomyślałem sobie, że może wybralibyśmy się na kolację?

- Nie musisz tego robić- widziała jego zaskoczoną minę- możemy to zrobić teraz i tu. - otrząsnął się po chwili

- Wiem, ale zaplanowałem cały wieczór, chce, żeby było miło- próbował dalej.

- Nie musisz mi tego osładzać Steve, jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie z odrzuceniem- powiedziała stanowczo, na co Steve jeszcze bardziej zmarszczył brwi.

- Nat, poczekaj, bo chyba nie rozumiem...

- Co tu rozumieć Steve, widziałam was wczoraj, nie musisz mi nic tłumaczyć, rozumiem...

- Wydaje mi się, że jednak muszę- powiedział tak spokojnie, że mimowolnie po raz pierwszy spojrzała mu w oczy, uśmiechnął się do niej i sama nie wiedziała jakim cudem, ale dała mu się posadzić na jednej z ławek i mimowolnie czekała na jego wyjaśnienia.

- Posłuchaj- zaczął- podejrzewam, że mówisz o tym, że widziałaś mnie wczoraj z Sharon. Masz rację widzieliśmy się, ale tylko dlatego, że musiałem jej powiedzieć, że nie możemy się dalej spotykać. – Natasha była zaskoczona, nawet nie przeszło jej przez myśl, że taki mógł być cel jego spotkania- Wiem, że ostatnio nie mieliśmy dla siebie czasu, ale zrozumiesz to za jakiś czas, spędziłem prawie cały tydzień w pracowni, jak chcesz możesz zapytać Bucka albo Sama. Nie chciałem zaczynać naszej relacji z myślą, że nie zakończyłem tego co łączyło mnie z Sharon. Chce w to wejść na sto procent Nat, nie chce, żebyś myślała, że nie jestem wobec Ciebie szczery.

- Nie wiem co powiedzieć- zaczęła zszokowana- nie sądziłam...

- Wiem, że trudno Ci zaufać, wiem, że potrzebujesz czasu, ale spokojnie dojdziemy do momentu, w którym mi zaufasz, jestem całkiem cierpliwy, jak mi na czymś zależy- uśmiechał się do niej dalej, nie wiedziała, kiedy zrobiła się taka słaba, jednak od świąt czuła się w jego towarzystwie, jak głupiutka nastolatka.

- Przepraszam- wyszeptała- nie powinnam w Ciebie wątpić.

- Nie przejmuj się tym, wszystko przyjdzie z czasem. A teraz wrócę do początkowego tematu rozmowy, a więc tak jak mówiłem, masz dziś wolny wieczór, pozwolisz zatem zaprosić się na kolację, obiecuje, że zachowam się jak dżentelmen- puścił do niej oko i uśmiechnął się

- Zawsze się tak zachowujesz...

- No nie zawsze, ale obiecuje, że zrobię wszystko, abyś czuła się w moim towarzystwie swobodnie. A więc jak brzmi odpowiedź, pozwolisz się zabrać na randkę?

Po raz pierwszy od dawna nie musiała się zastanawiać nad odpowiedzią, nie czuła się rozdarta pomiędzy tym co chce, a tym co powinna- Tak, bardzo chętnie się z tobą wybiorę- powiedziała z nieśmiałym uśmiechem.

-To cudownie, odbiorę cię o 18, pasuje?

- Tak, świetnie, a dokąd idziemy?

- Nie no, przecież ci nie powiem i nie zniszczę całej niespodzianki.

- Ale jak bez tego mam wiedzieć w co się ubrać? - nie mogła uwierzyć, że zadała te pytanie, ile ona miała lat, nie była to jej pierwsza randka.

- Powiedzmy, że sukienka nie zaszkodzi, ale moim zdaniem we wszystkim będziesz wyglądać pięknie- powiedział i złożył na jej policzku pocałunek, tak delikatny, a zarazem czuły, że nie mogła opanować rumieńców na twarzy- Do zobaczenia o 18! - zawołał odchodząc.

Jeszcze przez chwilę stała bez ruchu i patrzyła, jak odchodzi, czuła motylki w brzuchu i dziwne podniecenie. Jeszcze dwadzieścia minut temu gotowa była skreślić Steve'a ze swojego życia, a teraz w głowie miała tylko pytania w co się ubrać na swoją pierwszą prawdziwą randkę ze Stevem Rogersem. Jak to się wszystko stało?

P.S. Wracam po dość długiej przerwie, mam nadzieję, że jeszcze ktoś to przeczyta i jeżeli mu się spodoba pozostawi po sobie ślad.

XO. XO

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 27, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I don't Need Anyone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz