Minęły trzy dni, od przyjazdu czarownic na ziemie Alf. Na stołówce, panuje gwar rozmów, smiechów i radości. Tylko Naket, Any, Set, Romer, Nathaniel i Noemi nie pałają optymizmem.
Any
" Myślę że już czas, by wyruszyć Naket".Naket popatrzał na swoją ukochaną, bo po raz pierwszy od dawna, odezwała się w jego umyśle. Popatrzał tylko na nią i porozumiewawczo kiwnął głową. W między czasie, dał znak oczami iż muszą powiadomić swoje Bety i reszte wtajemniczonych.
Any
- Mamo, Anabell,Romer, Set, Nathanieli i ty Noemi...po posiłku, spotykamy się w moim gabinecie.Wymienione osoby, kiwnęły w potwierdzeniu głową. Zaś przywódczyni wstała, zabrawszy swój talerz na okienko, by po chwili znaleść się u siebie w gabinecie przy telefonie. Po za minutach wszyscy zainteresowani, ci bliscy jak i Alfy innych stad oraz Bety, wstawili się w gabinecie Alfy " Mglistych kłów".
Any
- Wiecie wszyscy doskonale, dlaczego się tutaj zebraliśmy. Nie możemy, dalej wzlekać i czekać na " ICH" atak.Nathaniel
- Masz rację Alfo, jestem za...tylko musimy obmyślić plan.Camelia
- Ale wiecie już, chociaż kto to?Naket popatrzał na swoja mate, chciał otwierać już usta, gdy Any wyprzedziła swojego przeznaczonego w odpowiedzi.
Any
- Sama dowiecie się, kim oni są...jak nie bedą stawiać oporu, to pojmiemy ich żywcem. Staną przed obiczem " Sądy Pieciu". Nie będziemy wymierzać sami sprawiedliwości. Mimo iż mogę to zrobić, bo takie mam prawo.Każdy popatrzał po sobie, we wzdziwieniu bo nie przepuszcczali iż Alfa Any, będzie ich chciała złapać, na żywca.
NA TERYTORIUM WROGA
Niebo posrebrzały gwiazdy i ksieżyc, w powietrzu dało sie wyczuć zapach strachu, śmierci oraz czegoś jeszcze.
Naket
- Nie spytałem nawet, skąd wiesz gdzie dokładnie są?Any
-Jak jechałam do Eloizy, i zaparkowałam przed jej domem, stał samochód. A że miałam, złe przeczucia to, podłożyłam pluskwe. I się nie myliłam...sprawdzałam codziennie, czy zmienili położenie, ale nie ruszali się z miejsca. Bynajmniej , ten jeden samochód. Tak w 100%, nie mam pewności...że ONI tu są, ale mam nadzieję.Set
-Wszyscy są, na swoich miejscach. Po prawej stronie posiadłości panuje ruch. Myślę byśmy zaatakowali, od tyłu i z lewej strony.Any
-A ja myślę, byśmy zaatakowali wszyscy jednocześnie. Będą zdezorjentowani, nie obronią każdej strony. Szczególnie że ich jest mniej niż nas. Po za tym, ONI jeśli dobrze przypuszczam są tchurzami, i będą chcieli uciec.Naket
-Więc zostaniemy na czatach. Ty Any, ja , Nathaniel, Sam.Any
- Dokładnie. Tyle że Romer i Set zostanął z nami. Znam Nata i wiem, iż wojownik nie usiedzi na miejscu spokojnie.Nathaniej
-Dokładnie, tak.Naket
-Więc...ruszamy.Ze wszystkich stron, zaatakowały...dwie watahy, dwa stada które twożyły jedność. Krok w krok, jak dwie identyczne krople wody, jak perfekcyjnie skopiowany schemat. W jednym rytmie, jak koła zembate, jak jeden mechanizm...jak brat z bratem. Walczyli za siebie na wzajem, za stado, rodzine i pokój. Obnosili rany, nie któży lekkie inni poważne, ale nikt nie poddawał się od tak sobie. Zmęczeni, spoceni pot spływał po tych ludzkich, jak i wilczych czołach. Krew i urazy widać było po obydwu stronach. W jednych i drugich polegli nie liczni. A gdzieś w tym tłumie, było dwóch prowodyrów tej chryji. Skrywali się w ciemnym kącue, zmierzali na tyły, by czmychnąć w ciemny las. Już, wyszli na zewnątrz, już cieszyli iż im się udało. Lecz gdy tylko odwrócili swe głowy, zamarli bez ruchu. Na ich drodze stało, czworo wilków młodych.
Any
- A, Panowie! To niby do kąd? W za światy uciekacie.Naket
-Kochanie, wytłumacz mi...jak można wrócic zza grobu? Bo wiesz, gdyby coś się stało...chciałbym wiedzieć...jak wrócić do ciebie, do Swej Mate i UKOCHANEJ.Wilczyca z miłością popatrzała na swego partnera, lecz po chwili odwróciła się z ogniem w oczach. Patrząc na dwóch uciekinierów, na dwóch mężczyzn. Któży mieli być martwi. Odpowiedziała.
Any
-Nie wiem kochany...może po prostu, zapytajmy o to,...NASZYCH OJCÓW.Koniec.
I tak oto, kończy się Historia taka...ale czy na pewno to koniec. Czy będzie kontynuacja?
Na chwilę obecną, nie wiem. Ale...Dziękuję wam serdecznie, iż wytrwaliście do tej chwili. Dziękuje wam za wasze głosy i komentarze. Dziekuję że od tak wpadliście i postanowiliście wytrwać do końca.
Zapraszam serdecznie na inne moje bazgroły.. Możliwe iż One również przypadną do waszych gustów. A na razie, to czas pokaże do zobaczenia. Trzymajcie się ciepło, moi kochani. A dla tych co piszą, NIECH WENA BĘDZIE Z WAMI. POWODZENIA.
CZYTASZ
WILCZYCA w Płomieniach
LobisomemChętni to zapraszam. Nie zmuszam, nie nalegam. Przypadnie komuś do gustu- to super. Okładka do poprawy.