2

271 17 1
                                    

Patrzyłem na wiadomość wyświetlającą się na ekranie mojego smartfona jak zahipnotyzowany. Moja twarz nie ukazywała w tym momencie żadnych emocji, za to w mojej w głowie starałem się starannie przeanalizować jej treść. Nasuwały mi się dziesiątki pytań, na które niestety nie miałem jak uzyskać odpowiedzi.

Co było powodem wypadku?

Dlaczego moja rodzina?

W jakim stanie jest Junki?

Czy z tego wyjdzie?

Dlaczego muszę być teraz w tej cholernej Malcie?

Dlaczego jak zapomniałem o problemach to pojawia się kolejny?

To była tylko niewielka część tych nieszczęsnych pytań kłębiących się w moim umyśle. Wiedziałem na pewno jedno, muszę wracać do Seulu i to jak najszybciej. Przez moje rozmyślania nie zauważyłem nawet, że Hoseok od kilku minut wypytuje się mnie o mój stan.

- Yoongi hyung, czy wszystko w porządku? Wyglądasz na strasznie przybitego... - Na jego twarzy malowało się zmartwienie, ale także troska. Od momentu kiedy chłopaki dowiedzieli się o moich problemach z przeszłości, Hoseok opiekuje się mną, abym tylko nie powracał myślami do tamtych przykrych oraz okropnych czasów. Był takim promyczkiem w moim życiu. Rozśmieszał mnie kiedy na mojej twarzy gościł smutek oraz przytulał i szeptał uspokajające, a także pokrzepiające słówka, kiedy w oczach pojawiały się łzy; czasami smutku, jescze częściej bezradności, a nawet i łzy szczęścia. Jednakże, najważniejsze było to, że po prostu był; zawsze kiedy go potrzebowałem. Lubiłem kiedy nazywał mnie swoim 'kotkiem'. Twierdził, że mam piękne kocie oczy, stąd to może dla niektórych dziwne przezwisko, które ja tak bardzo kochałem. Hoseokie był iskierką w moim zimnym i szarym serduszku, które na jego widok na nowo przybierało kolorów tęczy oraz szeroko się uśmiechało, a ja w tych momentach miałem ochotę głośno wykrzyczeć jak bardzo go kocham, ale za każdym razemn się w ostatniej chwili powstrzymywałem. Tak, podoba mi się Hoseok, lecz nie mogę mu tego powiedzieć. Nie mogę po pewnym incydencie z Jiminem, o którym nie potrafię zapomnieć. Około roku temu pajałem wielkim uczuciem do Parka, więc postanowiłem mu się z tego zwierzyć. Na prawdę się wtedy postarałem. Zaprosiłem go do mojego studia, by następnie zagrać na pianinie specjalnie napisaną dla niego piosenkę tylko po to, żeby dowiedzieć się, że nie pociągają go mężczyźni. Najgorsze w tym wszystkim było to, że dwa dni później przez przypadek zobaczyłem jak obciskuje się z Jungkookiem. Złamało mi to serce. Od tego czasu obiecałem sobie, że już nigdy nie zwierzę się nikomu z moich uczuć miłosnych. Nie chcę zostać kolejny raz zraniony. Zawsze jestem szczery w stosunku do Hoseoka, ale niestety w tej kewsti nie mogę.

- Halo, hyung! Słyszysz mnie?

- Chyba muszę wrócić do Seulu. Dostałem właśnie wiadomość, że pilnie mnie tam potrzebują. - Odpowiedzaiłem smutno po pewnej chwili, w której uświadomiłęm sobie, że znowu odpłynąłem, tylko że tym razem powodem tego był chłopak siedzący przede mną. Nie mogłem nikomu powiedziec o prawdziwej przyczynie mojego powrotu. Ufałem chłopakom, ale czułem, że jest to zbyt poważne, a ja nie chciałem niszczyć im pobytu w tym cudownym miejscu z powodu moich prywatnych problemów. Musiałem jeszcze powiadomić wytwórnię o moim wyjeździe, ale na szczęście nie było z tym wielkich problemów, a Pan Bang okazał się bardzo wyrozumiały, a nawet pozwolił mi wracać jeszcze tego samego dnia.

~ * ~

Podczas wspólnego obiadu dołączył do nas rozpromieniony Taehyung. Wszyscy byli szczęśliwi, gdyż nasz kosmita wreszcie mógł być razem z nami, ale niestety ja nie byłem w stanie postarać się chociaż o najdrobniejszy uśmiech. Byłem wielkim kłębkiem nerwów i marzyłem już tylko o tym, aby znaleźć się na pokładzie samolotu. Był to dla mnie posiłek pożagnalny, więc nie obyło się bez słów życzących mi miłej drogi oraz smutku na twarzach chłopaków. Miałem żal do siebie, że przeze mnie nie będziemy mogli spędzić tego wyjazdu całą grupą, ale w sercu czułem, że jest to odpowiednia decyzja. Mimo, że nie mam najlepszych kontaktów z moim bratem, to jest on moją rodziną, więc nie mogłem go tak po prostu zostawić. Szczerze to mi go brakowało, tymbardziej, że przez ciągły natłok obowiązków, mam dla rodziny bardzo niewiele czasu. Na koniec jeszcze wszystkim życzyłem wspaniałego wypoczynku oraz dobrej zabawy, a następnie wstałem od stołu zmierzając ku zamówionej dla mnie taksówki, która miała zawieźć mnie na lotnisko.

The last resort / m.yg & j.hsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz