- Synku, jesteście w domu?
- Kurwa.- tylko tyle zdążył powiedzieć Nathan.
Chwilę później do pomieszczenia weszli rodzice Nathana. Byli zaskoczeni naszym widokiem. Może myśleli, że nikogo nie ma.
- Och, jesteście? Myśleliśmy, że gdzieś wyszliście. Nikt nam nie odpowiadał. -Kurde. Teraz nie będę mogła jechać do mamy, bo zaczną coś podejrzewać. Zresztą, może uda mi się wywinąć, że byłyśmy umówione.
- Wychodzicie gdzieś?- zapytał tata Nathana.
- Co? Nie czemu?-Jezu, głąbie. Mam na sobie płaszcz jakbyś nie zauważył. Postanowiłam przejąć pałeczkę i kontynuować za niego.
- Nie, właściwie. Przed chwilką wróciliśmy z krótkiego spaceru. - wyjaśniłam.
- Naprawdę? Nathan niechętnie chodzi na spacery. - spojrzeli na nas z ciekawością.
- Och, tak. Wyprosiłam go o to. Obejrzeliśmy film, a ja stwierdziłam, że może byśmy się przeszli. Tak na spokojnie. Bez zabiegania, bez pośpiechu. - uśmiechnęłam się najmilej, jak umiałam.
-Tak, masz rację kochana. Dobrze robisz, że wyciągasz mojego syna na spacery. - uśmiechnęła się serdecznie.
- Przepraszam, pójdę zdjąć płaszcz i zadzwonię do swojej mamy.
- Tak, jasne skarbie. Widzisz Nathan, niektóre dzieci robią takie rzeczy swoim rodzicom i chociaż dzwonią.- nie chciałam dolewać oliwy do ognia, więc nie wspomniałam, że moja mama mieszka w tym mieście i często, nawet bardzo, ją odwiedzam. Chyba była zawiedziona, że jej syn, tak rzadko się z nią kontaktował. Jednak mina Nathan było bezcenna.
Poszłam do pokoju, zdjęłam płaszcz i powiesiłam go na fotelu. Następnie odblokowałam telefon i zadzwoniłam do mamy.
- Cześć córciu! - usłyszałam już po chwili jej głos.
- Hej, mamo. Wiesz, ja wrócę chyba jutro. Przyjechali rodzice Nathana i nie chcę...
- Jasne, rozumiem kotku. Baw się dobrze. Ja idę oglądać serial. - przerwała mi wpół zdania.
- Dzięki, mam nadzieję, że bierzesz wszystkie leki odpowiednio. - dodałam, chcąc się upewnić, że wszystko okej.
- Tak, tak mamusiu. Wszystko jest, jak należy. - zaśmiałam się na określenie, jakim mnie nazwała.
- Kocham cię. Przyjadę jutro. - uśmiechnęłam się i wiedziałam, że ona też się uśmiecha.
- Ja ciebie też! Pa! - powiedziała, a następnie się rozłączyła.
Nie powiem, to było dziwne. Miałam wrażenie, jakby mama chciała się mnie pozbyć. No, ale cóż chyba cieszy się, że „sobie kogoś znalazłam i jestem szczęśliwa". Mam nadzieję, że nie przywiąże się do Nathana za bardzo - Tak, mamo dla twojej wiadomości robię to dla ciebie. Chwilę później wyszłam z sypialni i udałam się do salonu. Nie chciałam dać na siebie długo czekać.
- O! Dobrze, że jesteś. Chciałam wam z ojcem powiedzieć, że w poniedziałek organizujemy bankiet i mamy nadzieję, że się na nim pojawicie. - powiedziała mama Nathana, gdy tylko mnie zobaczyła. Widziałam minę Nathana, który pewnie chce się jakoś wymigać od udziału w bankiecie, więc wzięłam sprawy w swoje ręce.
- Mamo...- zaczął Nathan, lecz ja postanowiłam z niego skończyć.
- ...z chęcią się pojawimy, proszę pani. - uśmiechnęłam się i zostałam wyściskana przez kobietę.
- Co?! - mężczyzna nie krył zdziwienia.
- To świetnie słońce. Mam nadzieję, że to nie będzie problem. I proszę, powiedz mojemu synowi, że ma ubrać smoking. Ja nie mam do tego cierpliwości. - zaśmiałam się na jej słowa.
- Zrobię wszystko, co się tylko da, aby go do tego przekonać. - zapewniłam ją.
- Dziękuję kochanie.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę, a właściwie to z 2 godzinki, po czym rodzice Nathana udali się do gościnnego, a my zostaliśmy jeszcze w salonie, popijając wino.
- Czemu się zgodziłaś?- zapytał nagle Nathan.
- Co? Na co?- nie wiedziałam, o co mu chodzi.
- No, czemu zgodziłaś się na ten cholerny bankiet. - powiedział wściekle.
- Żeby zrobić przyjemność twoim rodzicom. Nie sądzisz, że wymykanie się od takich uroczystości prowadzi donikąd? - powiedziałam, patrząc prosto w jego oczy. Nie chciałam dać za wygraną.
- Myślałem, że nie chcesz się za mną pokazywać. Wiem, że masz udawać moją narzeczoną i w ogóle, ale sądziłem, że będzie cię to krępowało. - wyjaśnił.
- Nathan, nawet jeśli tak będzie, to muszę się do tego przyzwyczaić. Nie sądzisz? W końcu będę twoją narzeczoną przez kolejne pół roku i jestem pewna, że bankiet twojej mamy to nie będzie jedyna taka impreza w naszym związku. - nadal utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy.
- No w sumie tak. Haha- zaczął się śmiać, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi i jedyne co mogłam zrobić to posłać mu pytające spojrzenie.
- Powiedziałaś „w naszym związku", zabrzmiało to trochę tak, jakbyśmy serio byli parą.
- Trzeba przyzwyczajać się do nowej roli. Prawda? A tak poza tym to muszę kupić sukienkę na ten bankiet. Pomożesz mi? Kompletnie nie wiem, jak mam się ubrać, żeby było odpowiednio. Nie znam się na takich sprawach. - westchnęłam.
- Okej, nie ma sprawy. Tylko, czy zdajesz sobie sprawę, że bankiet jest jutro?
- Co? Jak to? Jutro jest poniedziałek?! I jak ja załatwię fryzjera, kosmetyczkę... Boże, w co ja nas wpakowałam. - wpadłam w lekką panikę.
- Spokojnie. Obudzę cię rano, zjemy śniadanie, pojedziemy na zakupy. A ja załatwię ci wszystko, czego będziesz potrzebowała. Okej? - próbował mnie uspokoić.
- Dobrze, ale teraz ja mam ci coś do powiedzenia. Zakładam, że nie masz smokingu w swojej szafie?- pokręcił tylko przecząco głową i nie wiedział, o co mi chodzi — Tak więc jutro oprócz poszukiwać mojej sukienki znajdziemy ci smoking!
- Co?! Nie, nie mogę założyć zwykłego garnituru? - chciał się jakoś wymigać.
- Nie i koniec. Zróbmy tak, wybierzesz, w co ja mam się ubrać, a ja wybiorę to, co ty masz założyć.
- Ugh, niech ci będzie. Może być ciekawie, ale teraz powinniśmy chyba iść spać, bo inaczej jutro nie wstaniemy.
- Tak, masz rację, chodź- nie wiem, czemu, ale złapałam go za rękę i pociągnęłam go do sypialni, to pewnie przez to wino.
Przez chwilę poczułam się jak nastolatka, która wraca w nocy z imprezy i przyprowadza chłopaka. Chcą dostać się do jej pokoju, ale tak, żeby jej rodzice tego nie zauważyli, więc po cichu się skradają.
Miałam wrażenie, że ja z Nathanem teraz tak wyglądaliśmy. Kiedy weszliśmy do sypialni, nie chciało nam się kąpać, więc postanowiliśmy od razu iść spać. Nathan poszedł do garderoby, żeby coś z niej wziąć, a ja wy tym czasie zaczęłam się rozbierać. Kiedy byłam już mojej czarnej koronkowej bieliźnie, odwróciłam się, aby pójść po moją piżamę, jednak zatrzymałam się, gdy zobaczyłam Nathana stojącego w progu garderoby. Uśmiechał się tym swoim seksownym uśmieszkiem. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Miałam na sobie tylko bieliznę z koronki. Wydawało mi się, że Nathan widzi za dużo. Jednak, gdy spostrzegłam, że sam jest tylko w bokserkach, przestałam się tym przejmować. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć i przy nim zmienić bieliznę. Odwróciłam się do niego tyłem i na jego oczach zaczęłam odpinać mój stanik. Kiedy całkowicie się go pozbyłam, założyłam inny kremowy. Miałam już powoli zmienić dolną część mojej „garderoby", kiedy poczułam owijające się wokół mnie ręce. Wiedziałam, do kogo one należą, jednak nie spodziewałam się, że to, co zrobię, poskutkuje właśnie takimi wydarzeniami.
- Nie ładnie tak prowokować kochanie.- szepnął mi do ucha, a po plecach przeszedł mnie dreszcz.
- Tak? Nie wiedziałam. - postanowiłam zagrać w tę grę.
- Chyba należy ci się jakaś kara, nie sądzisz?
- Nie, proszę. Tylko nie kara.- chciałam się z nim podroczyć, jednak zostałam gwałtownie obrócona tak, że miałam go teraz przed sobą.
- Mhm, a mi się wydaje, że zasłużyłaś. I mam już pewien pomysł, co możesz zrobić, żeby odkupić swoje winy skarbie. - przejechał językiem po dolnej wardze.
- Tak, co takiego mogę zrobić?- chciałam go troszkę sprowokować, więc owinęłam swoje ręce wokół jego karku, w wyniku czego byłam jeszcze bliżej niego. Stykaliśmy się ciałami, a ja czułam wybrzuszenie w jego bokserkach.
- Um... zrobisz to, co przed chwilą, tylko tym razem przodem do mnie.- powiedział pewnym siebie głosem. - Chyba że nie chcesz, to mogę wymyślić coś innego na przykład...
Nie pozwoliłam mu dokończyć, ponieważ odlepiłam się od niego i cofnęłam. Nadal miałam w planie go sprowokować, więc zaczęłam od zdjęcia ramiączek. Kiedy, na mnie spojrzał, był zaskoczony, że podjęłam jego wyzwanie. Patrzył na mnie wygłodniałym wzrokiem, jakby za chwilę miał się na mnie rzucić. Ja patrzyłam mu prosto w oczy i kontynuowałam swoją czynność. Kiedy opuściłam już oba ramiączka, przerzuciłam włosy na jedną stronę, a moje ręce powędrowały do zapięcia stanika. On nadal nie odrywał ode mnie wzroku. Ja odpięłam stanik, jedną ręką zakryłam swoje piersi. Drugą natomiast zdjęłam stanik i uniosłam do góry, po czym go puściłam. Kiedy opadł na ziemię, ja odsłoniłam swoje piersi. I tak oto stałam pół naga przed moim szefem Nathanem, który patrzył na mnie tak wygłodniałym wzrokiem, że myślałam, że się na mnie rzuci.
I nie pomyliłam się. Chwilę później leżałam na łóżku przygnieciona przez niego. On natomiast zachłannie mnie całował, a ja starałam się wszystko oddawać. Drgnęłam, kiedy poczułam jego przyjaciela na moim udzie. Nie byłam pewna, czy tego chce, ale w sumie czy zaszkodzi mi nie spróbować? Nathan zaczął zjeżdżać na moją szyję, a ja wygięłam się w łuk, bo byłam cholernie napalona...
CZYTASZ
Narzeczona na chwilę
RomanceKiedy sprzątając gabinet prezesa firmy nie spodziewałam się, że zaprezentuje mi taką ofertę. Jednak patrząc na moją aktualną sytuację finansową, nie miałam wielu powodów, aby się nie zgodzić. Bo niby czemu miałabym coś przeciwko takiemu łatwemu zaro...