Obudziłam się, kiedy ktoś brał mnie na ręce. Otworzyłam oczy i przekonałam się, że to Nathan.
- O, obudziłaś się. - powiedział.
- Tak, jak widać. Jesteśmy na miejscu? - rozejrzałam się wokół.
- Tak, ale nie zupełnie.
- Jak to?
- Jesteśmy bardzo blisko, ale samochód się popsuł i chciałem zabrać cię do domu. To tylko kilka minut stąd.
- Och, okej. Możemy iść.
-Nie będzie ci zimno?- spojrzał na mnie z troską Lubię, gdy to robi, wtedy czuję się potrzebna, kochana.
- Nie, przecież jest ciepło. A poza tym będziesz obok mnie.
- Okej, więc chodźmy. - wskazał kierunek.
- Dobrze. - odpowiedziałam, i tak wyruszyliśmy w drogę do apartamentu. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. On w garniturze, a ja w długiej, czarnej, wieczorowej sukni. Ale trudno. Przeżyję.
Widziałam także, że kilku facetów się na mnie gapi. Miałam to gdzieś, bo szłam z Nathanem i to on był dla mnie najważniejszy. Niespodziewanie zostałam objęta w pasie ramieniem mojego „narzeczonego". Zrobiłam podobnie i swoją rękę położyłam na jego plecach. Nathan natomiast pocałował mnie w czoło. Och, czy ktoś tutaj nie jest zazdrosny o to, że mężczyźni się na mnie patrzą? Nie to niemożliwe, między nami jest tylko ten pieprzony układ, aha no i jeszcze... seks. Nic poza tym. Całą drogę szliśmy tak objęci. Nathan nie kłamał. Droga zajęła nam kilka minut i niebawem byliśmy już w domu. To tak dziwnie brzmi, jak mówię w domu. Szliśmy po chodniku prowadzącym do wejścia, kiedy źle nastąpiłam nogą i pewnie leżałabym tam plackiem, gdyby Nathan w odpowiednim momencie mnie nie złapał.
- Oj ty łamago...- zaśmiał się. Nie mogłam się powstrzymać i razem z Nathanem wybuchnęliśmy śmiechem. - Chodźmy do domu. Bo robi się chłodno, a ty masz tylko sukienkę. - Postawił mnie na ziemi i już miałam zrobić krok, kiedy poczułam przeszywający ból w kostce. O mało się nie przewróciłam, ale na szczęście facet był obok mnie i mogłam się na nim wesprzeć.
- Co jest? Boli ci?- pokiwałam tylko głową na tak.- Chodź. Pomogę ci. - Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i szedł w kierunku drzwi wejściowych. Gdy tylko dozorca nas zauważył, pędem podbiegł do drzwi i otworzył je, przepuszczając nas.
Wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro i poszliśmy do apartamentu. To znaczy, Nathan poszedł, go ja cały czas znajdowałam się na jego rękach. Mówiłam mu, że już wszystko jest okej i że może mnie puścić, ale nie dał się przekonać.
Zaniósł mnie od razu do sypialni i posadził na łóżku. Chciałam wstać, żeby wziąć ubrania, wykąpać się i przebrać, ale uniemożliwił mi to pewien uparciuch.
- Hej, przepuść mnie, chce się wykąpać. - powiedziałam.
- To nie jest dobry pomysł. Chodź, pomogę ci.
- Umiem się przebrać i wykąpać. - polemizowałam z nim.
- Wiem, ale myślę, że kostka może cię nadal boleć i nie dasz rady.
- Mam dwie nogi, jakbyś nie zauważył, a nie jedną.
- Tak, wiem i obie są ci potrzebne do chodzenia. A nie jedna. - nadal się ze mną spierał.
Wstałam i robiąc krok do przodu, poczułam ból, jednak nie skrzywiłam się, żeby nie myślał sobie, że jestem nieudolna. Kuśtykając, powędrowałam do garderoby. Kompletnie zapomniałam, że założyłam mój nowy komplet bielizny. Postanowiłam, że wprowadzę w życie mój nowy plan.
- Nathan, mógłbyś na chwilkę przyjść? - zapytałam słodko.
- Coś, się stało? Boli cię? - powiedział, pojawiając się w pomieszczeniu.
- Co? Nie, po prostu nie mogę poradzić sobie z zamkiem od sukienki, pomógłbyś? - wskazałam na zapięcie.
- Tak, nie ma sprawy. A w ogóle to może masz ochotę na gorącą czekoladę?- mówił, odpinając mi sukienkę. Chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, co mam pod nią.
- Tak jasne, poproszę. - powiedziałam, uśmiechając się.
Nathan odpiął mi sukienkę, więc odwróciłam się do niego. On chciał już wychodzić, jednak puściłam moją kreację, która opadła na ziemie, a wzrok Nathana spoczął na moim ciele. Widziałam, że mi się przygląda i lustruje całe moje ciało, jednak ja nie miałam zamiaru zwracać na niego uwagi. Robiłam więc swoje. Podniosłam sukienkę, obracając się do niego i wypinając w jego stronę swój tyłek. Następnie wzięłam wieszak i powiesiłam sukienkę, żeby się nie pogniotła. Skierowałam się do łazienki, przy czym mijając Nathana, dotknęłam jego klatki piersiowej i pociągnęłam go za krawat. Chyba podziałało to na niego jak płachta na byka. Widziałam kątem oka, jak obrócił się w moją stronę i zaczął iść za mną.
Weszłam do łazienki, ale nie zamknęłam za sobą drzwi. Nathan stanął w progu i bacznie przyglądał się moim czynnościom. Najpierw zmyłam dokładnie makijaż, potem wzięłam się za rozpuszczenie moich włosów. Kiedy już to skończyłam, podeszłam do prysznica i włączyłam wodę. Chciałam, aby była bardzo ciepła, wręcz gorąca jak atmosfera między nami. Uszykowałam sobie ręcznik i położyłam go na szafce.
Następnie chciałam rozpiąć stanik, ale poczułam, jak Nathan łapie mnie za ręce i przytula się do mnie.
- Więc tak to chcesz rozegrać? - szepnął tuż przy moim uchu, a po moim ciele przeszły ciarki.
- Co rozegrać, idę się po prostu kąpać. To chyba normalne. - udawałam obojętną.
- Mhm, czyli zupełnie przypadkowo założyłaś nowo kupioną bieliznę, w dodatku czerwoną. - zauważył, pomyślałam.
- To co, nie mogę sobie już nawet bielizny kupić? - spojrzałam na niego.
- Nie o to mi chodzi.
- A o co?
- Już ty dobrze wiesz, o co kotku.- szepnął mi do ucha.- Kusisz skarbie. A najgorsze jest to, że bardzo mnie to podnieca i mam na ciebie chęć.
- To na co czekasz? Ktoś, coś cię powstrzymuje? Bo nie wydaje mi się. - W lustrze zauważyłam błysk w jego oczach. Momentalnie poczułam, jak łapie za zapięcie od stanika i prawie je rozrywa, żeby tylko go zdjąć. Nie chcąc stać przed nim naga, odwróciłam się do niego, żeby nie pozostać mu dłużną i z zaskoczeniem zobaczyłam, że pozbył się już krawatu i ma rozpiętą koszulę. Ach, więc to tak na ciebie działam skarbie... ciekawe, nawet bardzo.
Zdjęłam mu marynarkę wraz z koszulą i zabrałam się za rozpinanie jego spodni najpierw pasek, potem zamek i Nathan stanął przede mną w samych bokserkach.
- Nadal kusisz skarbie.
- Może taki mam zamiar.
Przejechałam palcem po jego dolnej wardze, ten natomiast momentalnie wpił się w moje usta i zachłannie mnie całował. Postanowiłam nie czekać już więcej i zdjęłam z niego bokserki. On chyba też uważał, że koniec już gry wstępnej i pozbył się moich majtek. Złapał mnie za uda i podniósł tak, że musiałam opleść go nogami w pasie. Od razu poczułam na swoim udzie jego erekcję. Wszedł pod prysznic, a ja poczułam ciepło wody, które miało rozluźnić moje ciało. Tak się jednak nie stało. Nathan ponownie wpił się w moje usta i teraz toczyliśmy walkę o zwycięstwo w tym pocałunku. Z żalem muszę przyznać, że zostałam pokonana. Nadal się całując, poczułam, że przyjaciel mojego narzeczona wsuwa się we mnie. Pisnęłam cicho, bo nie spodziewałam się tego, jednak już po chwili przerodziło się to w jęki rozkoszy. Nathan przyspieszał, a ja jęczałam coraz głośniej. Nie mogłam się powstrzymać.
- Nathan, ja zaraz...- jęknęłam głośno po raz kolejny.
- Dojdź dla mnie dziewczynko.- pocałował mnie, a ja w tym momencie nie wytrzymałam i osiągnęłam swój szczyt.
Opadłam na niego, ale on nie przestawał na mnie napierać. Po chwili poczułam ciepłą ciecz w środku. To było zajebiste uczucie. Nathan wyłączył wodę i wyszedł spod prysznica. Wytarł nas obojga i zaniósł mnie do łóżka. Nie zamierzał mnie ubierać, a ja nie zamierzałam pozwolić mu na to. Położył mnie na łóżku i zaraz się do mnie przytulił. Wtuliłam się w jego rozgrzane ciało i momentalnie zasnęłam. Usłyszałam tylko, jak mówi:
- Jesteś dla mnie ważna. Miłych snów kochanie...
I pogrążyłam się w śnie, po raz kolejny przytulona do tego niesamowitego faceta.-------------------
I jak podoba wam się nowy rozdział, w nowym roku? Mam nadzieję, że tak!
Słuchajcie mamy już 1,5 K wyświetleń! To super uczucie, dzięki któremu wiem, że chcecie, żebym pisała kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że następny już niedługo!
A jak u was? Pierwsze 3 dni w nowym roku w szkole? Dobrze, czy źle? Mam nadzieję, że nie jest tragicznie!
POZDRAWIAM!!!!
CZYTASZ
Narzeczona na chwilę
RomanceKiedy sprzątając gabinet prezesa firmy nie spodziewałam się, że zaprezentuje mi taką ofertę. Jednak patrząc na moją aktualną sytuację finansową, nie miałam wielu powodów, aby się nie zgodzić. Bo niby czemu miałabym coś przeciwko takiemu łatwemu zaro...