Film był fajny, chociaż może nie jakiś nadzwyczajny. Cóż... ciężko było mi się skupić. Dłoń Nathana wodziła po moim kolanie przez cały seans. Myślałam, że dostanę szału! Na szczęście wyszliśmy już z kina, a chłopacy przygotowali kolejną niespodziankę. Zabrali nas do restauracji.
Jestem zła na Nathana. Kazał mi się wygodnie ubrać, a oni zabrali nas do jakiejś restauracji. No nie wierzę. Wszystkie panie w jakiś super drogich sukniach a ja z Alice w jeansach i koszulkach. No chyba ich zamordujemy. Czuję się nie na miejscu. Mam wrażenie, że każdy się gapi i dopowiada sobie historie o nas.
- Nathan - szepnęłam do niego - ty chyba sobie żartujesz. Patrz, jak ja wyglądam. Nie pasuję tutaj. Proszę cię, wróćmy do domu i coś zamówmy. Na pewno będę się czuła tutaj swobodniej i lepiej po prostu. - próbowałam go przekonać.
- Kochanie. Nie przejmuj się. Miej gdzieś to czy ktoś się na ciebie patrzy i pamiętaj, że to ja wybrałem ci dzisiaj ubrania. - uśmiechnął się do mnie.
-Tak wiem. - odpowiedziałam tylko i rzuciłam spojrzenie Alice. Miałam wrażenie, że czuła się tak samo, jak ja.
Podeszliśmy do stolika wskazanego przez szefa sali. Dostaliśmy kartę dań i teraz najtrudniejszy wybór. Co zamówić? Nadal stanowi dla mnie problem to, że Nathan zabiera nas do drogich restauracji. Naprawdę czuję się skrępowana, bo w moim życiu nie było miejsca na luksusy. Nagle usłyszałam głos Nathana:
- Drogie panie. Mam pomysł, może dzisiaj pozwolicie nam zamówić coś dla was. -Spojrzałyśmy na siebie z Alice dziwnie, zobaczyłam tylko jej skinienie głową.
- Okej, niech będzie. - odezwałam się, zamykając kartę dań.
-Dobrze, w takim razie... kelner! - Nathan zawołał mężczyznę około trzydziestki, który od razu pojawił się obok niego.
- Słucham państwa.
- Proszę się tutaj schylić.- powiedział Nathan i zaczął coś mężczyźnie pokazywać. Chwilę później kelner odszedł od stołu, a my zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Nagle do naszych uszu dobiegł przeraźliwy pisk.
- Nathan! Nie wierzę. - podeszła do nas napchana lala, bo inaczej nazwać jej nie mogłam. Chyba cała była zrobiona. Miała mini, tlenione blond włosy i różowe usta. Oczywiście napchane.
- Van? Co ty tu robisz? - Nathan podniósł się i przywitał z kobietą, a ja się zdziwiłam. Nigdy nie sprawiał wrażenia faceta, który gustuje w takich... lalach.
- Jem, chyba tak jak ty. - zaśmiała się niby słodko. Siedziałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Jednak kiedy dziewczyna zaczęła wypinać swoje wielkie sylikonowe cycki w stronę Nathana, nie wytrzymałam.
- Kochanie, kto to jest? - powiedziałam słodko. Nathan chciał coś powiedzieć, ale przerwała mu ta suka.
- Nie wtrącaj się, jak rozmawiamy.- tego było za wiele. Niby i nie jestem kimś ważnym, ale nie pozwolę się obrażać i mówić do mnie w ten sposób.
- Co? Mam się nie wtrącać? - zakpiłam. -Niby jak, skoro wypychasz swoje wielkie sylikonowe cycki w stronę mojego narzeczonego! - warknęłam, a do kobiety chyba dotarło, co powiedziałam. - Co? Miałabyś chociaż trochę szacunku do siebie. Zachowujesz się jak dziwka.
-Jak śmiesz...- wycedziła przez zęby i mogłabym przysiąc, że widziałam, jak para uchodzi jej z uszu.
- Ja? Jak ty śmiesz.- wytknęłam jej- Albo zaraz stąd odejdziesz, albo gorzko tego pożałujesz i nie będę już taka milutka.
- Hahaha, nawet nie wiesz, jak się ubrać do takiej restauracji, więc wybacz, ale nie.
- Serio? Tak się składa, że te ubrania wybierał mi mój kochany facet, więc wypowiadając przed chwilą swoje słowa, stwierdziłaś, że nie ma gustu. Jednak ja na prawdę go kocham i nie lecę na jego kasę tak jak ty. - powiedziałam, łapiąc Nathana za dłoń. Widziałam, jak ją zatkało. A ja nie mogłam już czekać, przez to, co się ostatnio dzieje z kobietami krążącymi wokół Nathana. - Co? Zatkało cię? Nie wiesz co powiedzieć? To ja powiem coś jeszcze. - uśmiechnęłam się chytrze i wstałam, łapiąc Nathana za dłonie. - Nathan wiem, że kazałam ci długo czekać na moją odpowiedź, ale dużo wydarzeń z ostatniego czasu złożyło się na to, że chcę ci powiedzieć o tym wcześniej. Miałam to zrobić w sobotę, ale nie wytrzymam już dłużej. Tak Nathan. Zgadzam się.
- Na co? Czy ty chcesz powiedzieć, że... - widziałam, jak jego oczy szeroko się otwierają.
- Tak Nathan. Zgadzam się. Zgadzam się zostać twoją żoną. - Nathan od razu wziął mnie w swoje objęcia. Potem popatrzył na mnie i bez ostrzeżenia wbił się w moje usta. Nie czekałam długo i odwzajemniłam pocałunek. Usłyszałam migawkę aparatu, więc byłam pewna, że Alice zrobiła nam zdjęcie. Kątem oka zauważyłam też kipiącą ze złości Vanessę. Oderwałam się od Nathana.
- Coś jeszcze chcesz, czy to już wszystko?- powiedziałam prowokująco.
- Nie, to wszystko. Pa Natuś.- Natuś? Ona sobie żartuje? Nie jest małym chłopcem. Już miała odchodzić, ale zatrzymałam ją.-Aha jeszcze jedno.-odwróciła się w moją stronę- Nie licz, że zostaniesz zaproszona na ślub. - Ona tylko prychnęła i poszła w swoją stronę. Usłyszałam cichy śmiech Nathana i naszych przyjaciół. Patrzyłam, jak ta wywłoka idzie do wyjścia i poczułam na biodrach ręce mojego narzeczonego. Już oficjalnie.
- Wow, nie wiedziałem, że jesteś o mnie aż taka zazdrosna. Ale podoba mi się to. - szepnął mi do ucha.
- Po prostu mnie wkurzyła. Trochę przegięła, nie sądzisz. - zapytałam, wracając na swoje miejsce.
- Tak, możliwe, ale nie myśl już o tym. Musimy dokończyć jedzenie.
Po skończonej kolacji rozeszliśmy się w swoje strony. Ja z Nathanem poszłam jeszcze na krótki spacer. Bardzo mi to pomogło. Rześki wiatr odprężył mnie, ale powiem szczerze, że zrobiło się zimno. Nathan chyba to zauważył, bo momentalnie poczułam na sobie jego kurtkę.
- Nie, weź, będzie ci zimno. - powiedziałam, chcąc zdjąć kurtkę, ale mi nie pozwolił.
- A tobie niby nie jest, nie? Nie możesz się rozchorować. - odpowiedział i pocałował mnie w głowę.
- Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz.- powiedziałam i wtuliłam się w bok mojego faceta.
- To mój obowiązek księżniczko. Chodź, wracajmy już. Zmarzniesz i na prawdę się rozchorujesz. No chodź. - Nathan chwycił mnie za rękę i zaprowadził do samochodu, który pojechaliśmy do naszego domu.
Kiedy byliśmy już na miejscu, dostałam polecenie pójścia do salonu. Miałam usiąść na kanapie, włączyć telewizor i przykryć się kocem. Natomiast mój kochany narzeczony, jak ja się cieszę, że już oficjalnie mogę tak na niego mówić, poszedł zrobić mi herbatki. Siedziałam tak i oglądałam jakiś film, kiedy Nathan postawił przede mną kubek gorącej herbaty. Zaraz potem znalazł się obok mnie i objął swoim ramieniem. Nigdy nie marzyłam o takim życiu, o takich wydarzeniach, o takim facecie. A tu proszę. Mam wszystko, co jest mi potrzebne. Praktycznie pełną rodzinę, bliskie osoby, po prostu ludzi, których kocham. Jestem szczęśliwa, chyba nic mi do pełnego szczęścia nie brakuje, no może jest jedna rzecz, ale nie chcę naciskać na Nathana, tak krótko się znamy... kiedyś na pewno to marzenie się spełni, ale raczej nie teraz.
- O czym myślisz skarbie?- wyrwał mnie z zamyślenia Nathan.
- Co? O niczym, po prostu dużo się wydarzyło. - powiedziałam, upijając łyk.
- Wiem, ale cieszę się, że jesteś tutaj ze mną moja narzeczono.
- Boże, ale to dziwnie brzmi. - zaśmiałam się.
- Zgadzam się, jednak jest takie fajne, że mogę do ciebie powiedzieć, nie kochanie, nie skarbie, tylko moja narzeczona. Wiem, że wszystko dzieje się szybko, ale chyba oboje wiemy, że jesteśmy na to gotowi.
- Tak, dokładnie. Jesteśmy na to gotowi. - powiedziałam cicho, opierając głowę o jego ramię.
- Dobrze, herbata nie zając nie ucieknie, ale ja chciałbym sprawdzić, jak smakujesz jako moja narzeczona nie udawana, nie moja dziewczyna, ale moja prawdziwa kochana narzeczona.
Tej nocy kochaliśmy się w salonie. Było magicznie i inaczej niż te wszystkie nasze inne razy. Było lepiej. Nie wiem czemu, ale tak było. Potem ze zmęczenia pogrążyliśmy się we śnie na kanapie. Nawet nie wiem, kiedy to się stało, bo dzień wymęczył mnie porządnie, zresztą nie tylko dzień. Nathan też.----------------------
No kochani, w końcu macie to czego chcieliście. Początkowo w ogóle był na to inny plan, ale jak to ze mną bywa wyszło inaczej. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Mamy szczęśliwą parę, ale czy coś, ktoś może ją zakłócić? Zobaczymy.Sky.
CZYTASZ
Narzeczona na chwilę
RomanceKiedy sprzątając gabinet prezesa firmy nie spodziewałam się, że zaprezentuje mi taką ofertę. Jednak patrząc na moją aktualną sytuację finansową, nie miałam wielu powodów, aby się nie zgodzić. Bo niby czemu miałabym coś przeciwko takiemu łatwemu zaro...