24-Potem będzie niewyżyty.

21.9K 550 26
                                    

Trochę posprzątałam apartament i zaraz potem poszłam wziąć krótki, ale zimny prysznic. Na pewno pomoże mi to się rozbudzić. Weszłam pod zimny strumień wody i wzdrygnęłam się lekko, ale to pobudziło mnie do życia.

Zaraz po prysznicu wybrałam ubrania i poszłam zrobić delikatny makijaż. Nie robiłam niczego nadzwyczajnego, podkład, korektor, puder, tusz do rzęs i jakaś ochronna pomadka. Zdecydowałam, że pojadę samochodem, bo stąd do naszej ulubionej kawiarni. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że nie wiedziałam, gdzie są kluczyki. Postanowiłam zadzwonić do Nathana:

- Halo? Skarbie coś się stało? - powiedział zatroskany.

-Hej kochanie. Nie nic szczególnego tylko chciałam się spytać, gdzie są kluczyki do auta, bo ta kawiarnia jest trochę daleko i chciałam pojechać samochodem. - uśmiechnęłam się do słuchawki.

- Och, okej. Kluczyki do wszystkich aut są w pierwszej szufladzie komody w naszej sypialni. Wybierz, które będziesz chciała. Tylko proszę bądź ostrożna. - chyba nie chciał, żebym zniszczyła jego drogie auto.

- Jak zawsze. Miłego dnia skarbie. Będę na ciebie czekała.- rzuciłam zalotnie.

- Dobrze, postaram się być jak najszybciej. Bawcie się dobrze.

- Dzięki. Powiedziałabym, żebyś ty też, ale... no jesteś w pracy i tego nie powiem. Pa kochanie.

- Cześć skarbie. - mruknął do telefonu i się rozłączył.

Po tej rozmowie poszłam do sypialni i kiedy zobaczyłam aż 5 kluczyków do aut, nie wiedziałam, które wybrać. Postawiłam jednak na sportowe Audi A7. Poszłam do garażu i od razu wsiadłam do wybranego auta. Wyjechałam na drogę i trochę pozwoliłam sobie pofolgować. Po 15 minutach była na miejscu. Już przez szybę widziałam Alice, ale był z nią także Matt. Trochę byłam niezadowolona, bo nie wiem, czy w takim razie mogę opowiedzieć jej o układzie, skoro on tu jest. Weszłam do środka i od razu podeszłam do stolika, gdzie siedzieli moi znajomi. Oczywiście, kiedy podeszłam do nich, nie zauważyli mnie, bo wręcz pożerali swoje języki.

- Hej.- postanowiłam w końcu się odezwać.

- O cześć Lena. My... - powiedziała moja przyjaciółka, lekko zażenowana.

- Nie tłumaczcie się. - machnęłam ręką. - To wasza sprawa. Nic mi do tego.

- O czym chciałaś porozmawiać.

- Teraz, gdy on tutaj jest- wskazałam na Matta- to nie wiem, czy mogę ci coś powiedzieć. - wyjaśniłam.

- Jeśli chodzi o układ, to wiem, więc mów śmiało- mrugnął do mnie, a mnie zatkało.

- Powiedział ci? A mi zabronił mówić nawet Alice. Ale kutas! - powiedziałam z niedowierzaniem.

- Lena! Od kiedy ty tak mówisz? - zaśmiała się Alice. - I o co chodzi z układem?

- Och, nieważne. A jeśli chodzi o układ, to na początku nie byliśmy zwykłą parą. Chodziło o układ. Miałam przez pół roku udawać narzeczoną Nathana, żeby ten mógł dostać udziały swojego ojce w firmie. Ja za to miałam dostać 60 tysięcy za moją „pracę". Jednak potem coś się zmieniło. Przespaliśmy się, potem jeszcze kilka razy.

- Co? Czy twoja mama wie?!

- Nie nikt nie wiedział oprócz naszej dwójki... no trójki, czwórki.

- I co teraz?

- I wczoraj po imprezie siedzieliśmy w basenie, szczegółów wolę ci nie zdradzać, ale Nathan powiedział, żebym dała mu pierścionek ten „zaręczynowy". Byłam zdezorientowana, ale dałam mu go, a ten kompletnie nagi, uklęknął przede mną i wyznał mi miłość.

- Co?! Poprosił cię o rękę tan na serio?!- zdziwił się Matt.

- No tak byłam kompletnie zdezorientowana, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nathan zaproponował mi, że da mi czas na zastanowienie. I dlatego chciałam się spotkać. Chciałam, żebyś doradziła mi, co zrobić. - Zakończyłam swój monolog i spojrzałam na Alice. Ta jednak nie mówiła nic. Patrzyła się na mnie. Ja chciałam, żeby coś powiedziała. Chciałam, żeby mi doradziła. - Alice? Pomożesz mi?

- Matko boska, Lena! I ty się jeszcze zastanawiasz... Czemu zawsze musisz mieć wątpliwości! - kobieta wściekła się. Zawsze musiałam wszystko przeanalizować na chłodno.

- Dobrze, czyli wiesz, co powinnaś zrobić, a czy zrobisz, to zobaczymy. - odezwał się Matt. - Jednak my też mamy do ciebie sprawę. Bo niedługo Nathan ma urodziny.

- Co?! I mi o nich nie powiedział?!

- Dobra, mniejsza. Chcemy coś zorganizować. Może jakaś mała impreza w waszym apartamencie, tylko musisz go jakoś wyciągnąć z domu dobrze?

- Okej, możemy współpracować. Czyli ja go gdzieś wyciągam. Będę trochę nieznośna, potem wracamy do domu i bum! Niespodzianka! Impreza i wszystko jest okej! Dobra, ale kiedy są te jego urodziny?

- Już w sobotę.

- Co teraz?!

- Tak. Dokładnie w tę sobotę Nathan skończy 28 lat.

- O, mój boże. I co ja mam mu kupić na prezent?

- Może najlepiej daj mu odpowiedź, na to najważniejsze pytanie...

- Serio, tak myślisz? Kurde chyba mam pomysł. Ale prezent dostanie trochę wcześniej. Tylko muszę jeszcze komuś o tym powiedzieć.

- Dobrze. Musimy już iść. Podwieźć cię? - powiedziała Alice.

- Nie dzięki, mam samochód.

- Co jak? - widziałam szok na jej twarzy.

- No tak. Chodź, zobaczysz. Przepraszam- powiedziałam do kelnerki- mogłaby café late na wynos?

- Oczywiście. Karmelową czy zwykłą?

- Karmelową proszę. Zaraz wracam.

Wyszliśmy na zewnątrz. Podeszliśmy do mojego audi.

- No to gdzie ten twój samochód. - rozejrzała się po parkingu.

- Stoisz obok niego idiotko.

- Co? To audi, no chyba nie.- Chwilę potem wyjęłam kluczyki i nacisnęłam przycisk tak, że auto się odblokowało.

- Ja pierdole! Nie wierzę, to twoje auto!

- Nie do końca moje.

- Dobra, dobra. Alice jedziemy. Mamy coś do załatwienia.

- Pa!

Zablokowałam ponownie samochód i poszłam odebrać moje late. Było pyszne... karmelowe, więc słodkie jak diabli. Jeśli nie dostanę od niego cukrzycy, to będę zdziwiona. Następnie skierowałam się w stronę galerii. Postanowiłam zrobić małe zakupy. Poszłam do sklepu z bielizną i wybrałam idealny komplet na urodziny Nathana. Na pewno będzie zadowolony. Potem skierowałam się do innych sklepów. Na końcu weszłam do jakiegoś sklepu spożywczego. Tam niestety spotkałam jedną z kolejnych pustych lasek z mojej klasy.

- Lena? Co ty tu robisz? Kiedy my się ostatnio widziałyśmy... Chyba na zakończeniu roku w trzeciej klasie.- o nieeee Victoria.

- Victoria? Co ty tu robisz? Masz rację, to był chyba nasz ostatni raz.

- Nie sądziłam, że cię tutaj spotkam. Możesz sobie pozwolić na takie zakupy? Och przepraszam, to mój chłopak Thomas.

- Hej, Lena. - mężczyzna podał mi rękę.

- Witaj, Thomas.

- Co tu robisz? Masz pieniądze na zakupy tu, czy tylko przyszłaś popatrzeć?

- Nie, przyszłam zrobić zakupy. Robię dzisiaj obiad.

- Swojej mamie? Nadal z nią mieszkasz?

- Moja mama jest aktualnie w Anglii i nie nie mieszkam z nią.

- Och, serio? Myślałam, że do końca życia będziesz z nią mieszkała, plus będzie miały pięć kotów. Tak się przynajmniej zapowiadało. - łatwo było wychwycić drwinę w jej głosie.

- No cóż. Trochę się u mnie pozmieniało.

- U mnie nie. Nadal jestem piękna i mam cudownego faceta.

- Tak, widzę. - prychnęłam.

Nagle zadzwonił mój telefon. Nathan.

- Przepraszam na chwilę. Powinnam odebrać.

- Tak jasne poczekam.

Odeszłam dwa kroki i odebrałam.

- Halo?

- Cześć skarbie, gdzie jesteś, miałaś na mnie czekać.

- O cześć kochanie.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę Victorii, której zrzedła mina- Wiem, że miałam na ciebie czekać, ale postanowiłam zrobić ci dzisiaj obiad. Wiesz, nie możemy wieczni wykorzystywać twojej gosposi, albo chodzić do restauracji. Niedługo powinnam być w domu.

- Okej, mam nadzieję, że ugotujesz mi coś dobrego. Ja jadę w takim razie na siłownie, mam nadzieję, że się nie gniewasz.

-Tak, spokojnie. Nie spalę niczego jak ty. - zaśmiałam się. - I nie ma sprawy, jedź na siłownię. Tylko nie bądź tam za długo i tak nie jest ci to potrzebne.

- Dobrze, wrócę jak najszybciej. Pa, kocham cię.

- Dobrze, do zobaczenia. Ja też cię kocham.- rozłączyłam się i podeszłam do Vicki i jej faceta.

- Przepraszam, muszę już iść. Chyba mam wszystko, czego potrzebuję.

- Tak, my też już idziemy. - Ustawiliśmy się przy kasie. Najpierw ja, potem Vicki.

- Poproszę pięćdziesiąt trzy euro.

- Mogłabym kartą?

- Naturalnie.- włożyłam złotą kartę do czytnika i wpisałam PIN, myślałam, że Vicki oczy wyskoczą ze zdziwienia. Chyba pomyślała, że okradłam bank, ale skoro widziała, że stać mnie na zakupy i to jeszcze kartą, to pewnie spróbuje się ze mną zaprzyjaźnić.

- Dziękuję bardzo.

-Lena, poczekasz, pójdziemy razem co ty na to?

-Okej. - Chłopak Vicki zapłacił za ich zakupy i poszliśmy do samochodów. Akurat stanęli obok mojego audi.

- Jezu, Thomas kup mi takie audi. Pewnie jego właściciel musi być mega bogaty i przystojny...- rozmarzyła się dziewczyna.

- Skąd wiesz, że nie właścicielka?- powiedziałam, szukając kluczyków w torebce.

- No nie wiem, ale myślę, że to jednak facet.

- Oj chyba się mylisz moja droga. Mam!- krzyknęłam triumfalnie, wyciągając kluczyki.

- A gdzie jest twoje auto? Czym jeździsz? Jakimś starym rupieciem?

Nie odpowiedziałam jej, tylko zaczęłam kierować się do audi.

- Ten z tyłu jest twój. No nawet niezły, ale nasz jest lepszy. - powiedziała, widząc Volvo. Jednak kiedy podeszłam do audi i odblokowałam auto, jej mina była bezcenna. Włożyłam zakupy na siedzenie pasażera. Obok położyłam torebkę.

- T...to twoje auto?

- Tak. Chłopak, właściwie narzeczony mi je podarował. - okłamałam ją. Nie zależało mi, żeby znała prawdę, ale postanowiłam, że chcę, żeby poczuła się zazdrosna.

- Narzeczony? A gdzie masz pierścionek?

- Brałam rano prysznic i musiał zostać w łazience. Spieszyłam się. Ach ta moja nieuwaga... - zaśmiałam się.

- Och, my chyba będziemy już lecieć. Pa. - powiedziała, kończąc rozmowę.

- Pa, nie mogę kazać czekać mojemu skarbowi. Potem będzie niewyżyty. Na razie.

Wsiadłam do audi i przejechałam im przed maską. Potem z piskiem opon odjechałam. Kiedy dotarłam do domu, zaczęłam przygotowywać posiłek. Postawiłam rybę i jakąś prostą sałatkę.

---------------------------------

Hahaha! Kolejny rozdział bez jednoznacznej odpowiedzi! Wiem, że będziecie chcieli mnie zabić, ale lubię budować napięcie. Wybaczcie mi... 

Dziękuję po raz kolejny za wyświetlenia i komentarze! 

Nie mogę uwierzyć, jak bardzo przeżywacie te wszystkie sytuacje razem z bohaterami książki. To jest piękne. 

Do zobaczenia w kolejnym.

Sky. 

P.S. 

Ostatnio wpadłam na pomysł, że mogę pomagać wam z robieniem okładek do waszych książek. Wszystko jest do dogadania. Piszcie do mnie. Na pewno razem coś zdziałamy!

Narzeczona na chwilęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz