Po wizycie, szybko wsiadłam do samochodu i pojechałam w stronę firmy Nathana. Nie mogłam już czekać, musiałam mu o wszystkim powiedzieć. Jechałam chyba z prędkością światła, ale gdy zobaczyłam 150 kilometrów na godzinę, zwolniłam. Przecież nikt nie chce, żeby mi i mojej fasolce coś się stało. Jestem bardzo ciekawa, jak zareaguje Nathan, oby tylko na mnie nie nakrzyczał. Nie, nie mógłby. Przecież mnie kocha. Na pewno będzie się cieszył razem ze mną. Moje myśli zaprzątało wszystko, co związane z relacją Nathana na wieść o ciąży. Jednak coś nie dawało mi spokoju, jakieś dziwne i złe przeczucie. Ale co takiego może się stać? Nie, to na pewno nic takiego, moje złudne myślenie kiedyś popsuje mi jakieś plany. Miałam tak bardzo często, przez co zdarzało mi się rezygnować z jakichś rzeczy przez strach, po prostu.
Byłam już niedaleko. Widziałam w oddali wielki budynek, gdzie mieściła się firma mojego narzeczonego. Uśmiechnęłam się, ciesząc, że powiem mu wszystko, a on będzie mógł cieszyć się razem ze mną. Wjechałam na parking i zaparkowałam auto na pierwszym lepszym miejscu. Szybko wyjęłam z teczki zdjęcie USG i z impetem wyszłam z samochodu. Zablokowałam jego drzwi i ruszyłam do środka. Weszłam do windy, przycisnęłam odpowiedni guzik i już jechałam na 26 piętro, na którym znajdowało się biuro Nathana.
Dobrze pamiętam, jak to wszystko się zaczęło, jak tutaj pracowałam. Pamiętam, że zostałam poproszona o posprzątanie biura szefa, bo jedna z moich „koleżanek" nie mogła tego zrobić. To właśnie wtedy poznałam Nathana, szefa firmy BlackIndustries. Zaimponował mi, nie powiem, ale potem zaproponował mi ten szalony pomysł z udawaniem jego narzeczonej. Kto by pomyślał, że się zgodzę albo że coś do niego poczuję. No i proszę, jadę teraz do jego biura jako jego narzeczona i przyszła matka jego dziecka. To taka ekscytująca chwila.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk i drzwi windy się otworzyły. Weszłam do pomieszczenia i skierowałam się prosto do gabinetu mojego faceta. Po drodze zatrzymała mnie jego asystentka.
- Dzień dobry, pani. Jak się domyślam, przyszła pani do pana Blacka. Niestety pani narzeczony jest teraz zajęty, prosił, żeby mu nie przeszkadzać. - powiedziała, wskazując miejsce, abym zaczekała. - Powiadomię go i zobaczę co da się zrobić.
- Spokojnie, mnie na pewno przyjmie.
- Ja bym na pani miejscu poczekała... - spojrzałam na nią dziwnie, ale nie chciałam jej słuchać, więc nie zatrzymałam się, tylko poszłam prosto do gabinetu Nathana. To, co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Nathan siedział na krześle przy biurku, a jakaś blondyna ściągała przed nim swoją koszulę. Momentalnie moje oczy zrobiły szklane. Nie mogłam uwierzyć, że facet, którego kochałam, który mnie kochał mógł zrobić coś takiego. Nawet nie zauważył, że ktoś wszedł. Ostatkiem sił i łamiącym się głosem powiedziałam:
- Nathan... - powiedziałam łamiącym się głosem. On z przerażeniem na mnie spojrzał a kobieta odwróciła głowę, to była jego asystentka...
- Przepraszam, ale jesteśmy nieco zajęci, jeśli nie widzisz słońce.- powiedziała zuchwała blondynka.
- To moja narzeczona. A teraz wynoś się, bo chyba mówiłem ci, że nic z tego nie będzie a ty tylko wykorzystałaś moment mojej nieuwagi.- bronił się Nathan. Jak dla mnie bezskutecznie. Miałam dosyć słuchania tego i przebywania tutaj. Zaczęłam wycofywać się do winy, chciałam to zrobić niezauważenie, ale oczywiście nie poszło to po mojej myśli.
- Dokąd idziesz skarbie? - wstał od biurka i minął kobietę, która była niezadowolona z mojej obecności.
- Jak najdalej od ciebie.- powiedziałam wściekła. Spojrzał na mnie zszokowany, ale ja nie chciałam już tam stać. Pobiegłam szybko do windy i nacisnęłam przycisk przywołujący ją. Chciałam się jak najszybciej stąd wydostać, żeby Nathan nie mógł mnie dogonić. Niecierpliwie czekałam na windę, kiedy zobaczyłam Nathana idącego w moją stronę.
- Lena poczekaj, proszę cię porozmawiajmy. - nalegał, jednak ani śmiałam go słuchać. Na pewno nie po tym, co widziałam przed chwilą w jego gabinecie.
- Nie mamy o czym. - warknęłam w jego stronę.
- Przecież wiesz, że nie mógłbym ci tego zrobić. Proszę pojedźmy do domu. Tam pogadamy na spokojnie. - dalej zmierzał w moim kierunku.
- Nie, stój.- jednak on mnie nie posłuchał i dalej szedł w moją stronę. - Nathan, stój!- krzyknęłam a kilka osób spojrzało się na mnie. Nathan zatrzymał się kilka kroków ode mnie, a wtedy winda się otworzyła. Weszłam do środka. -Nie zbliżaj się do mnie ani do mojej rodziny. Przyślę kogoś po moje rzeczy, to on odda ci klucz. Żegnaj. - Nacisnęłam przycisk i drzwi zaczęły się zamykać.
- Lena...- powiedział z desperacją w głosie Nathan.
- Żegnaj, Nathan. - powiedziałam, kręcąc głową z niedowierzaniem.
Nie sądziłam, że nasza historia tak się zakończy. Byłam taka głupia! A myślałam, że on mnie naprawdę kochał. No tak, na co mogłam liczyć, potrzebował tylko dupy do ruchania, bo na co innego mogłam się nadawać. Zjechałam windą na parter, wsiadłam w samochód i szybko pojechałam do apartamentu Nathana, aby się spakować. Zadzwoniłam do Alice, czy mogłaby mi pomóc i po krótce wyjaśniłam całą sytuację. Kobieta po kilkunastu minutach była na miejscu.
- Matko! Lena! Wszystko w porządku? - powiedziała od progu.
- A wygląda, jakby było? - zakpiłam. - Potrzebuję wziąć najważniejsze rzeczy, nie mam zamiaru tu wracać, czy mogłabyś później odebrać resztę?
- Jasne, że tak słońce. Masz wszystko? - zapytała, a ja pokiwałam głową. - Więc chodźmy. - wzięła ode mnie torbę i skierowała się do wyjścia.
- Alice. Jestem w ciąży. - powiedziałam smutno.
- A więc to potwierdzone... Poradzisz sobie. Masz mnie. Masz swoją mamę. - uśmiechnęła się. - Chodź, nie mamy czasu do stracenia. Nie możesz się z nim zobaczyć. - powiedziała stanowczo, a ja przyznałam mu rację.
- Idź już, muszę zostawić rzeczy, które do niego należą. - skłamałam. Alice pokiwała głową i wyszła z dwiema ogromnymi walizkami.
Ja natomiast znalazłam kartkę i długopis, i postanowiłam zostawić Nathanowi wiadomość.
Przykro mi, że mnie tak potraktowałeś, ale czego mogłam się spodziewać. Bogaci mężczyźni nie zakochują się w biednych kobietach. Nie kontaktuj się ze mną, nie szukaj mnie. Nie jestem w stanie spojrzeć w oczy ani tobie, ani sobie. Mam nadzieję, że ułożysz sobie życie z tą kobietą i przynajmniej jej nie będziesz okłamywać. Kochałam cię, naprawdę cię kochałam. Czemu mi to zrobiłeś? Wiem, że już na zawsze będzie nas coś łączyć, bo pewnych rzeczy nie da się udawać. Ale to nie to samo, co prawdziwa miłość.
Powodzenia w życiu.
Lena.
Zostawiłam kartkę na blacie i uśmiechając się smutno, po raz ostatni spojrzałam na wnętrze, które stawało się moim domem, a potem opuściłam je i zjechałam windą na parter, gdzie zostawiłam klucze do mieszkania w recepcji, prosząc, aby przekazano go Nathanowi. Wyszłam z budynku, zmierzając do auta Alice, a potem ostatni raz patrząc na piękną okolicę Barcelony.
Kiedy myślisz, że to już koniec to tak jest. Ale koniec oznacza początek czegoś nowego.-----------------
Koniec. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali. Może to nie happy end, ale po prostu tak najwyraźniej miało się stać.
Na pocieszenie mam dla was wiadomość, że już za tydzień nowy rozdział, nowej książki.
Pozdrawiam!
Sky
P.S.
12k wyświetleń, jesteście boscy!!!!
CZYTASZ
Narzeczona na chwilę
RomanceKiedy sprzątając gabinet prezesa firmy nie spodziewałam się, że zaprezentuje mi taką ofertę. Jednak patrząc na moją aktualną sytuację finansową, nie miałam wielu powodów, aby się nie zgodzić. Bo niby czemu miałabym coś przeciwko takiemu łatwemu zaro...