76 dni bez Lis

11 3 0
                                    

01: 20

Chłopak właśnie wrócił do domu. Był bardzo słaby, w końcu prawie nic nie jadł. On się przecież nie głodził, po prostu nie miał apetytu, od ponad dwóch miesięcy.

Położył się w łóżku, przykrywając kocem po samą brodę. Pomimo, że noce były na prawdę ciepłe, jemu wciąż było zimno.

Sięgną dłonią do stolika obok łóżka, gdzie leżały słuchawki. Podpiął je do telefonu, po czym włączył najsmutniejszą piosenkę, jaką chyba znał.

Idiota, jeszcze bardziej chcę się zdołować?

Uniósł ręce nad głowę, patrząc na nie uważnie. Pomimo tego, że światło było zgaszone, uliczne latarnie oświetlały słabo jego pokój.

Obserwował każdy centymetr swoich rąk. Całe w bliznach, całe pocięte. Wychudzone. Wyglądał jak potwór? Skąd, po prostu był lekko zniszczony.

Ostatnio nawet mniej płakał, chyba jego oczy wyschły, nie miał czym płakać.

A Lis? Kim mogła być dziewczyna, której nikt, prócz blondyna nie znał?
Nikt, prócz Christiana nigdy nie widział. Nikt, prócz tego chłopaka nigdy o niej nie słyszał.

A Christian nigdy nikomu o niej nie wspomniał...

Christian: Dobranoc, Lisandro, kocham Cię :)

Kilka Miesięcy O Czymś// ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz