Rozdział 8

214 7 0
                                    

Następnego dnia nie chciałam jeść z nimi śniadania... Dlatego też bardzo szybko zeszłam do Wielkiej Sali aby nie spotkać moich znajomych.

-Kogo ja widzę...

Usłyszałam ten znienawidzony głos koło ucha przez co podskoczyłam na miejscu przerażona jego bliskością.

-Malfoy...

Warknęłam gdyż kiedy wchodziłam do pomieszczenia było puste więc chłopak musiał wejść dopiero po moim przybyciu.

-To ja.

Powiedział i usiadł na przeciw mnie tak, że mogłam mu się dokładniej przyjrzeć. Jak zwykle przystojny arystkoraka o okropnym charakterze...

-Wydaje mi się, że stół Slytherinu jest gdzie indziej ale jeśli zgubiłeś drogę mogę łaskawie narysować ci mapę.

Nie wiem skąd we mnie taka odwaga... Nigdy taka do niego nie byłam i na ogół kiedy na siebie trafiliśmy uciekałam jak najdalej od niego.

-Uuuu Granger wyostrzył się języczek.

Spojrzałam na niego zimno i nagle jakbym dostała olśnienia... 

-A ty Malfoy co tak wcześnie tu robisz? Uczniowie dopiero za około pół godziny zaczną się zbierać...

-Nie mogłem spać... Ale Granger gdzie twoja świta się podziała? Myślałem, że nie ruszasz się bez niej.

Czy nawet jesli chcę być dla niego miła to on musi dać taki komentarz? I weź tu człowieku bądź sympatyczny dla wrogów...

-Co tu robisz Malfoy? Nie wydaje mi się aby sprawiała ci przyjemność rozmowa ze mną.

Powiedziałam mając już dość jego towarzystwa na dzisiaj... Jego osoba mnie irytowała.

-Nudziło mi się...

-I postanowiłeś sobie do niej podejść fretko?!

Nawet nie zauważyłam, że Wielka Sala powoli zaczyna się zapełniać... W tym podeszli do nas Harry, Ron i Ginny. Nie rozumiałam po co zaczynają awanturę skoro blondyn ze mną rozmawiał, a nie z nimi.

-Przestańcie...

Próbowałam jakoś ich powstrzymać od następnej bójki... Dlaczego ciągle się bili? To już drugi raz i drugi raz nie daje rady na nich wpłynąć aby tak się nie zachowywali.

-Macie natychmiast przestać! Harry! Ron! Malfoy!

Słyszałam krzyki Ginny, która także próbowała ich powstrzymać ale kiedy usłyszałyśmy huk rozbijanego kubka chyba uznała, że i tak nie uda jej się ich powstrzymać.

-Draco nie warto...

Usłyszałam tym razem Blaise'a, który siłą próbował odsunąć blondyna od Gryfonów.

-Co tu się dzieje na dziób Hipogryfa?!

Oczywiście musieliśmy trafić na nową nauczycielkę...

-Szlaban! Cała szóstka.

-Szóstka?

Jak to szóstka? Nie rozumiałam dlaczego mi i Ginny także dała szlaban... Przecież my tylko ich powstrzymywałyśmy i nawet nie biłyśmy...

-Wszyscy macie szlaban!

Tym krzykiem spowodowała, że połowa Wielkiej Sali patrzyła na nas zaciekawiona cała tą sytuacją. Coś czułam, że jej nie polubie... Robiła niepotrzebnie zamieszanie na pół szkoły, a przecież każdy wiedział jak wygląda sytuacja między Malfoy'em, a Potter'em.

-Dobrze.

Chciałam ją swoim spokojem jakoś uspokoić.

-Dzisiaj u mnie o dwudziestej. Cała szóstka.

-Oczywiście pani profesor...

A więc czeka mnie szlaban z tymi wszystkimi pajacami bo nie wydaje mi się aby dała nam odzielne zadania... Bo pewnie jak wszyscy będzie próbowała pogodzić skłócone domy... Każdy nauczyciel tego próbował i jeszcze żaden nie osiągnął owego celu... To dlaczego jej ma się to udać? Nie była chyba jakaś wyjątkowa chociaż kto wie co jej przyjdzie do głowy...

-Dostaliśmy szlaban...

Mruknął Zabini jakby dalej nie mógł uwierzyć w to co usłyszał...

-To wasza wina!

Warknął czarnoskóry Ślizgon patrząc z mordem w oczach to na Malfoy'a, a to na Rona... Całe szczęście Wielka Sala była pełna ludzi bo nie wiem czy by nie doszło do następnej awantury...

                ~~~~~~~~~

Czy Blaise się obrazi na Draco? Co będzie szlabanem i jak on się uda? Macie jakieś pomysły? Dawajcie gwiazdki 🌟 Piszcie komentarze! Nawet nie wiecie jaka to motywacja ❤

Ps: Zapraszam także na inne moje opowiadania!

Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz