Rozdział 11 cz.1

278 6 2
                                    

~Ginny~

-No to ty Harry weź się za tamten stół. Ja wezmę się za stół po lewej, a Zabini ogarnie ten z największą ilością książek.

-Ja nie wiem czemu Filch zamknął tą bibliotekę na klucz...

-Och przymknij się Zabini...

Jak on mnie wnerwiał... Czy nie mógł pracować w ciszy? Podeszłam do swojego stolika i zgarnęłam pierwsze pięć książek w swoje ramiona. Całe szczęście te wyżej do których bym nie sięgała już wcześniej jakieś osoby ze szlabanem powkładały, więc nam zostały te z niższych pułek.

-Miłej pracy, Gin.

Jeszcze usłyszałam za sobą głos Harrego. Zagłębiłam się w korytarz stworzony z książek nie odpowiadając mu.
     Nie wiem co się ze mną ostatnio działo... Niby dalej lubiłam Harrego... Ale to już chyba nie było to samo co wcześniej... Dlaczego? Może dlatego, że nigdy mnie mie zauważał... A kiedy coś zaczął czuć, ja już nie czułam tego co dawniej... Tak mi było szkoda tych zmarnowanych lat...

-O tutaj...

Mruczałam pod nosem, kiedy nagle usłyszałam jakiś huk w dalszej części biblioteki. Coś sie tam stało?

   -Co wy tu robicie?!

Wydarłam się na nich patrząc na pobojowisko jakie zrobili.

-Bo on...

Ale nie dane było dokończyć Harry'emu gdyż właśnie dostał książką w czoło, a kiedy ta spadła na ziemię spowodowała, że przekrzywiły mu się okulary na nosie. Nie mogłam sie pochamować... Zaczęłam cicho chichotać patrząc na nic nie rozumiejącego Harrego.

-Ginny!

Oburzony Harry spojrzał na mnie, kiedy dostał następnym dziełem w brzuch.

-Zabini!

Spojrzeliśmy na ciemnoskórego, który śmiał się na całą bibliotekę.

-Ty...

Zaczął Harry warcząc pod nosem i cisnął w Ślizgona książką, którą trzymał w rękach.

-Przestańcie.

Powiedziałam i kucnełam aby położyć trzymane przeze mnie książki na ziemię, gdybym musiała siłą ich powstrzymać. Patrzyłam na to co oni robią, a moje oczy coraz bardziej się powiększały z powodu niedowierzania. Książki latały w każdą stronę... A ja nic nie mogłam zrobić.

-Stop! Przestańcie! Dlaczego się tak zachowujecie?!

Myślałam, że mi nie odpowiedzą, ale jednak się myliłam.

-Bo on nazwał cię wiewiórą.

-Zawsze mnie tak nazywają. Nie wiem o co ta awantura... Przecież to tylko kolor włosów.

-Nie ma prawa tak cię nazywać!

-To nie ty decydujesz Potter!

-Ani ty Zabini!

Wkurzyłam się. Dlaczego Harry ingerował we wszystko, nawet tam gdzie nie był potrzebny?

-Co tu sie dzieje?!

O nie... Tylko brakowało tu jeszcze Filcha.

-Nic...

-Nie twój interes charłaku!

-Głupi dzieciak! Kiedyś to były czasy! Byś odrazu się zamknął!

-Możemy już skończyć szlaban?

Wypalił Harry, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.

-Tu jest gorzej niż przed waszym szlabenem!

Wydarł się woźny.

-Odkrycie roku Filch!

-Harry... Przestań.

Nie rozumiałam dlaczego tak się zachowuje...

-Potter... Ty... Ty idioto!

-Jak ty się Filch do mnie zwracasz! Jestem uczniem, a ty tu sprzątasz.

-Harry nie przeginaj...

-Szlaban panie Potter.

-Nie może pan...

-Mogę wszystko! A teraz ja znowu wychodzę, a wy macie zrobić to co mieliście wcześniej ale woleliście obrzucać się książkami.

-Ale to zajmie całą noc...

-No to ciesz się Zabini, że jutro macie sobotę.

-Matoł...

-Wypraszam sobie Ślizgonie.

-Tym razem to nie o tobie Potter...

              ~~~~~~~~~

Wyszło mi dłużej niż myślałam... Ale to nie problem... Dawajcie gwiazdki 🌟 Piszcie komentarze! Nawet nie wiecie jaka to motywacja ❤

Ps: Zapraszam także na inne moje opowiadania!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 11, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz