Zaraz po tym jak promienie słońca wdarły sie do mojego pokoju, obudził mnie trzask drzwi . Niemal natychmiast poczułam ja materac obok sie ugina a nastepnie zostaje przygnieciona.
-Kazuo złaź jesli ci życie miłe! - wykrzyknełam natychmiast po tym jak otworzyłam oczy i zobaczyłam osmio letniego chłopca o czarnych włosach z czerwonymi końcówkami i radosnymi złotawymi oczami.
- Rena! Ciocia zrobiła tosty na śniadanie!- powiedział mój młodszy brat Kazuo zeskakujac ze mnie i wybiegając z pokoju.
-Cały on...- szepnełam sama do siebie po czym podnioslam sie do siadu i przeciagłam. Pomieszczenie nie należało do najwiekrzych lecz mi wystarczało. Ściany wymalowane na kolor czarny z zielonymi pionowymi pasami idealnie trafiały w mój gust. Drzwi z jasnego drewna prowadziły na korytarz z którego można było dostać się do mojej twierdzy. Na przeciwko drzwi znajdowało sie duże okno ktore nie raz służyło jako wyjście awaryjne prosto na drzewo. Po lewej stronie pokoju znajdowało się duże co najmniej dwu osobowe łóżko które dzieliłam z moimi wspaniałymi pluszakami i podusiami, na przeciwko łóżka znajdowała się meblościanka zakrywająca całą ściane. Jakaś szafka na podreszne przedmioty, biurko, tablica korkowa z kilkoma zdjęciami mojej rodziny, lampka na biurku, duża przesuwana szafa i drzwi do łazienki. Tak ,mam własną łazienkę której użyczam tylko w nagłych wypadkach.
Przeskoczyłam moich towarzyzy snu i powolnym krokiem dotarłam do łazienki. Gdy wchodziłam do środka znowu uderzyłam się o futryne, znowu....a myślałam że ten siniak na ramieniu wreszcie zejdzie. Trzymajac sie za ramie podeszłam do umywalki, i podniosłam wzrok na lustro. W nim ujrzałam odbicie nastolatki o tuzinie piegów i jeszcze zaspanych niebieskich oczach. Na głowie znajdowal sie kołtun z kruczo czarnych włosów o odblaskowo zielonych końcówkach i kilku spinek ktorych pochodzenia nie można określić.
(Oto wygląd bochaterki.
Ps. Fragment tego co jest na rece to bandarz)Nie wiem jakim cudem w ogulę znalazłam sie w łóżku po wczorajszym treningu z chłopakami i chyba pozostanie to tajmnicą. Ale co się dziwić w końcu będziemy grać mecz towarzyski przed finałami.
Chwyciłam za szczotkę do włosów, gumke i kilka innych przedmiotów do ogarniecia swojego wygladu. Jestem na tyle wielofunkcyjna że zdąrzyłam umyć zęby, uczesać się i przebrać w niecałe pieć minut. Kiedy tylko wyszłam z łazienki chwyciłam za torbę i czarna bluze z kapturem którą zarzuciłam na błękitną podkoszulkę. Wybiegłam na korytaż trzaskając drzwiami i skręciłam w lewo przeskakujac prawie połowe schodów. Błyskawicznie skręciłam w prawo pokonując salon i wpadajac jak burza do kuchni chwyciłam za dwa tosty prosto z talerza.
- Rena, wspominałam już kiedyś byś tak nie biegała - odezwała sie kobieta o kasztanowych włosach.
-Wiem ciociu ale się śpiesze! -odpowiedziałam pochłaniajac trzeciego tosta przy okazji parząc sobie palce gdyż tost był jeszcze gorący.
- Tostowy potwór! Ciociu Rena to nowy gatunek ciasteczkowego potwora! - Wykrzykiwał mój brat machając energicznie rękami. Wiedziałam że te bajki zrobią mu wode z mózgu.
- Tak tak Kazu, a teraz ty zjedz swoje tosty zanim ten potworek zje i twoje- Ciocia odpowiedziała mojemu bratu podając mu jego porcje gdy ja juz pedziłam na korytarz by założyć moje ulubione czarne trampki.
Wychodzac rzuciłam tylko krótkie "Hej" i już pędziłam chodnikiem w stronę szkoły. Ubieranie białych rurek było głupim pomysłem zauważając że wczoraj padało i wciąż na ulicach zalegały kałuże które nie wiem jakim cudem, udawało mi się wymijać. Można powiedzieć że przebiegniecie około pół kilometra cały czas robiąc uniki przed kałużami jest świetną rozgrzewką przed meczem.
Spojrzałam na zegarek który poinformował mnie że zostało mi jakies 40 sekund na dobiegniecie do szkoły której dach juz zdąrzył wyłonić się zza budynków. Przyspieszyłam na tyle ile mogłam mijając ludzi dziwnie mi sie przyglądajacych. W końcu nie codzień widzi sie szesnastolatke pędząca ile sił w nogach w stronę szkoły.Na miejscu byłam punktualnie pomijajac fakt że prawie wpadłam w słup nie wyrabiając na zakręcie. Cała dróżyna już stała gotowa na mecz, więc i ja dołączyłam idealnie w momecie kiedy sprawdzana była obecność.
- O Rena, jednak zdążyłaś -odezwał się nasz kapitan Mark.
-Ta... przbiegniecie z mojego domu tutaj w kilka minut nie bylo dobrym pomysłem...-odpowiedziałam zdyszana.
- Ale za to masz rozgrzewke za sobą - na to odpowiedziałam strategowi tylko skinieniem głowy po czym wyruszylismy na boisko.
●●●●●●●
Staliśmy na murawie czekając na rozpoczęcie meczu z drużyną Okami. Każda z zawodniczek ~ bo była to całkowicie damska drużyna~ stała gotowa do gry.
Mecz rozgrywał się zadziwiająco szybko, w ciągu pierwszej połowy strzeliły nam jakieś sześć razy z czego tylko trzy zostały obronione przez Marka. Naszego honorowego strzelił Axel, lecz to nie zmieniło faktu że przegrywamy. Po pierwszej połowie byliśmy już nieźle zmęczeni a zwłaszcza Mark. Stałam oparta o niższego ode mnie o jakieś pięć centymetrów kapitana gdy nagle obok nas jak z pod ziemi pojawiła się dziewczyna mniej wiecej w naszym wieku.
Niskiego wzrostu, ciemna brunetka z włosami siegajacymi troche za szczekę. Nie wyróżniała by się zapewne gdyby nie czarna bandana z białymi nieokreślonymi wzorami okrywajaca oczy i laska w lewej ręce wygladająca jak ta dla niewidomych.
-Wątpie że poradzicie sobie w tym meczu- odparła z nutką kpiny w głosie dziewczyna.
-Nie osądzaj nas , przed ostatnim gwizdkiem wszystko jest możliwe- odezwał sie Jude w czasie gdy Kevina wrecz zwijało by tej brunetce coś zrobić ale Axel z Markiem przytrzymali go. Nie wiem jak im się to udało pomijając fakt że między Markiem a Kevinem jest co najmniej pół głowy różnicy. Co prawda Axelowi nie wiele brakuje do wzrostu różowo włosego lecz to on nadal jest niższy.
-W ich obronie jest luka przy zawodniczce z numerem 8, ma spuźnioną reakcje na podcięcia. Z kolei w pomocy zawodniczka z piatką ma luke na środku gdzie możecie odebrać piłkę - odpowiedziała szybko dziewczyna przeczesując wolną dłonią rozwiane kosmyki włosów - jeśli wykonacie krzyżowe ustawienie macie co najmniej podwojone szanse.
Chyba każdy chciał zapytać o coś ową dziewczynę lecz czas przerwy się zakończył i rozpoczynaliśmy drugą połowe. Postanowiliśmy prubnie zastosować sie do wskazań dziewczyny i o dziwo.... zadziałało. W moment Axel i Kevin mieli możliwość do oddania strzału co było celne. Gol który wyrównał wyniki należal do mnie i była to Iluzja koszmaru. Wzbijajac sie na niezbyt dużą wysokość kopnełam trzy razy piłę a ta przybrała kolor czarny, wokół przedmiotu unosiła sie ciemna mgła z której wylatywały cienie o nieokreślonym krztałcie opatulając piłke która poszybowała w strone bramki. Technika ukazywała broniącemu jego najwiekrzy strach ktory doprowadzał do chwilowego paraliżu , pozostawiajac cienie przed broniacym piłka miała wolną drogę do bramki.
Mecz zakończył sie remisem 3 : 3 całą drużyną schodzilismy do szatni w wiadomym celu. Stawiając pierwszy krok na schodach spostrzegłam tę samą dziewczyne która nam pomogła, tyle że teraz w spokoju siedziała na ławce rezerwowych drużyny Okami przez co prawie zaliczyłam spotkanie trzeciego stopnia z schodami poniżej. Jednak od tego jakrze przykrego losu uratował mnie mocny uścisk na lewym nadgarstku. Gdy stanełam już w bezpiecznej pozycji , spojrzałam w ciemne oczy mojego przyjaciela.
-Dzięki, gdyby nie ty zaliczyłabym niemiłe spotkanie z schodami- zwrociłam sie tymi słowami podzięki do Axela który w odpowiedzi tylko skinął głową.
Pamietam jak na poczatku naszej znajomości relacja dziwnie się prezentowała. Ciocia nie raz zwracała mi uwage że wyglądamy jak dobrzy przyjaciele choć w rzeczywistosci konkurowalismy ze sobą w piłkę, czyli sparingi jeden na jeden bądź cięte riposty. Jednak po jakimś czasie jednak znaleźlismy wspólny język choć to nie znaczy że już ze soba nie rywalizujemy...
CZYTASZ
○ Eclipse ○ Inazuma Eleven
FanfictionZAWIESZONE Chyba każdy słyszał o gimnazjum Raimona i ich osiągnięciach sportowych takich jak pokonanie Akademi Królewskiej. Nie długo po tym zwyciestwie pojawia się dziewczyna, z początku menadżerka lecz później okazała się świetnym graczem. Razem d...