1# Specjal

157 10 5
                                    

Pov Narrator

Ostatni dzień roku i noc gdzie na niebie rozbłyskały tysiące świateł. Gdzieś miedzy cieniami drzew przemykały dwie sylwetki kierując się w stronę wiekrzej polany z starym opuszczonym budynkiem.

-Daleko jeszcze? - spytała o pół głowy niższa dziewczyna gdy kilka kosmyków czarno zielonych włosów wysuneło się z niechujnego kucyka.

-Jeszcze około pięć minut drogi -odpowiedział chłopak. Jego niemal czarne oczy połyskiwały w nielicznych promieniach zachodzącego słońca ktore przedzierały się przez korony pozbawionych liści drzew.

-Ugh... idziemy tam już prawie pół godziny...zlituj się Axel... -dziewczyna odparła zrezygnowana.

-Tym razem mowię serio, jeszcze przez te krzaki i będziemy na miejscu-odparł chłopak odwracajac się od błekitno okiej. Przyśpieszył kroku by być już w miejscu docelowym czyli starej, opuszczonej fabryce. Dziewczyna nie chcac pozostawać w tyle podążyła za przyjacielem. To co mówił biało włosy okazało sie być prawdą. Nie wiele mineło gdy stali już przed całkiem nieźle trzymającym się budynkiem.

-Uprzedzajac twoje pytanie Rena... Tak, jesteśmy na miejscu- odpowiedział dziewczynie ktorą faktycznie miała zadać pytanie.

Zaraz za krzakami znajdował się kamienny mur majacy stanowić kiedyś pewnie role ogrodzenia lecz teraz była to tylko pozostałosc tej funkcji. Biało włosy prowadzacy tą "wycieczke" od razu pokonał pierwszą przeszkode przez dość duża dziure i podążył kawałek przez spory obszar otwartej przestrzeni do pierwszej z trzymajacych się ścian budynku.

-Co to jest? -spytała dziewczyna podążajaca krok w krok za chłopakiem rozgladając się po całym terenie. Gdyby była tu sama na pewno po pierwszych 10 minutach zgubiła by się w ogromie ruiny.

-Resztki starej fabryki -odparł bez głebszego namysłu chłopak podchodząc do wejścia - znalazłem to miejsce może... troche ponad rok temu? Jakoś tak - ciemno oki otworzył drzwi i razem z ciemno włosą wkroczył do budynku.

Sporo cegieł na podłodze i farba odpadajaca ze ścian nie zdziwiła żadnego z tej dwójki. Chłopak prowadził nadal wedrówkę przez pomieszczenia aż do ogromnej klatki schodowej. Dużo nie zajmuje dostanie im się po cześciowo połamanych schodach na najwyższe piętro.

-A gdzie my tak właściwie idziemy? -spytała po raz kolejny dziewczyna wciąż rozglądając się po cześciowo zrujnowanym pomieszczeniu.

-Na dach. Z tamtąd świetnie widać fajerwerki -odparł chłopak przeskakując wyrwe na około 3 schody. Dziewczynie poszło nieco gorzej ale na szczescie nie zaliczyla upadku który niemal na pewno zakończył by się na złamaniach. Znaleźli się na 3 piętrze gdzie kończyła sią klatka schodowa. Biało włosy szedłe teraz znacznie wolniej i ostrożniej co tłumaczyły pojawiające się czasami pękniecia w podłożu. Po kilku minutach błądzenia w ciszy przerywanej dzwiękami wiatru szalejacego miedzy pokojami dotarli do pomieszczenia ktorego dwie zewnetrzne ściany w zasadzie nie istniały, sufitu rownież brakowało.

-I co teraz? -spytała niebiesko oka nie mogąc odkryć jak dostaną sie na sam dach.

-Wspinamy się -odparł chłopak podchodząc do ściany przy ktorej zalegała dość spora sterta gruzu. Nim dziewczyna się zorietowała czarno oki już z pomocą wystających metalowych belek ze sciany znajdował się na płaskim dachu. -Na co czekasz? - spytał chłopak popędzając Rene.

Daishi ze znacznie wiekrzymi trudnościami niż chłopak dostala się na dach. Nic dziwnego skoro wykonywała taką wspinaczke pierwszy raz. Dach był całkowicie płaski nie licząc krawedzi ktora była może o 20 cm wyższa od reszty. Znajdował się tam kopiec z suchych liści okolicznych drzew i może kilka szklanych butelek których większa ilość znajdowała się na najniższym z pięter które mijali.

-I jesteśmy na miejscu - powiedział bardziej do siebie chłopak stając na krawędzi dachu zwróconej w strone miasta. Było już chwile po zachodzie słońca gdy na niebie rozbłysły kolory.

Emanowały niesamowitą paletą barw. Od krwistych czerwnieni przez błyskotliwe żułcie aż do przyjemnych odcieni zieleni. Fenomenalnego widowiska dopełniały jasne fiolety i ciemne granaty mieszające się ze srebrem i złotem. Nawet tak daleko od zabudowań słychać było wiwaty ludzi zachwyconych świetlnym pokazem.

-Wow -tylko tyle była w stanie na początku wydusić błekitno oka. W mieście nigdy nie była by w stanie zobaczyć wszystkich rozbłysków nawet z najwyższych budynków. Lecz tu, w głebi lasu gdzie korony drzew idealnie odslaniały widok na najwyższe budynki i niebo nad nimi, można było odkryć ogrom widowiska. -Ale i tak mogłeś powiedzieć gdzie mnie ciągniesz - zaśmiała się nieco dziewczyna gdy pierwsze wrażenie mineło.

-W tedy nie chciało by ci się tu przyjść -odprarł chłopak zgodnie z prawdą, usmiechajac sie pod nosem ze świadomości iz ma racje.

-Pff - dziewczyna złosliwie się usmiechneła i popchneła chłopaka.

Prosto w stronę tej góry liści gdzie niemal cały został nimi za kryty. Potem słychać było tylko ich śmiechy gdy biegali po dachu opsypując się liśćmi. Po północy wymienili ze sobą dwa zdania.

-Szcześliwego nowego roku...

-Szczęśliwego...

■■■■■■■■■■■■■■■■■

Życze wszystkim Szczsliwego nowego roku!

To taki drobny prezent ;)

○ Eclipse ○ Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz