-Magnus.. Magnus.. - dziewczyna delikatnie szturchnęła czarownika.
-Dajjj mi ssspaaććć
- Ale Magnus my już zamykamy.
Czarownik otworzył oczy. Nadal był w barze, a jego koszmar sie nie skończył. Mężczyzna wstał, lecz po chwili zachwiał sie.
- Widze, że ktoś tu przesadził.
- Zammknij szie..
Magnus zrobił kolejny chwiejny krok. Stwierdził, że w tym stanie nie otworzy portalu i poprostu zamówił taksówkę. Lecz zamiast udać sie do domu pojechał do Luke'a.
-Proszeee tu poszekać - wybełkotał.
Wysiadł z auta i chwiejnym krokiem doszedł do hangaru. Zaczął walić w drzwi.
- Kochaniee.. Otwórz - powiedział błagalnym głosem.
- Odejdź stąd - odezwał sie ktoś z tyłu.
Magnus odwrócił się. Za nim stała wkurzona dziewczyna.
- Izzy... Czo ty tu robiszz? - spytał.
- JA?! Co ja tu robie? Co ty tu robisz?! I to w takim stanie? Idź do domu Mags - odpowiedziała.
- Ja go kocham - powiedzial poważnie czarownik.
- Daj mu pomyśleć - stwierdziła zniesmaczona - Straszniee śmierdzisz...
Izzy wzięła Magnusa pod ramię i zaprowadził do taksówki. Mężczyza z trudem wsiadł i odjechał. W drodze przypominał sobie fragmenty życia z jego chłopakiem. Byłym chłopakiem. Ich wspólne poranki, gotowanie, pocałunki i wszystko. Wspomnienia zaczęły w niego uderzać. Pierwsza łza spłynęła po jegi policzku. Jak bardzo on go kochał. Gdyby nie Camille bylby nadal szczęśliwy. Miałby swoje szczęście przy sobie.
-Czy ta głupia wampirzyca zawsze musiała się wtrącać? - pomyślał - Przecież z nią to już dawno zakończone.
- Ey ty, już jesteśmy - powiedział kierowca - Należy sie 120 dolarów.
Magnus zapłacił i udał sie do mieszkania. Wchodząc potknął się o pudełka po chińszczyźnie.
-To był długi i okropny dzień - powiedział rzucając się na łóżko. Po chwili zasnął. Alexander zaś w tym samym czasie zastanawiał się nad sensem wszystkiego. Jego siostra stwierdziła, że nie poznaje swojego brata. Wydawał się bezradny. Przez kilka godzin siedział wpatrując się w ścianę.
-Alec- zaczęła podchodząc do chłopaka- martwie się..
Młody Lightwood nie odpowiedział.
-Braciszku.. - Izzy dotchnęła ramienia chłopaka. Alec drgnął:
- Przepraszam, zamyśliłem się.
Chłopak schował twarz w dłoniach. Zaczął cicho łkać.
- Izzy? Co ja powinieniem teraz zrobić? - spytał podnosząc wzrok. Jego oczy były czerwone od łez. Nie miały także swojego oceanicznego blasku. Wyglądał jakby nie spał przez kilka nocy.
- Wybacz mu. On naprawdę na to zasługuje. Był tu dzisiaj, ale ledwo trzymał się na nogach.
- Nie wiem czy moge mu zaufać.
Izzy przytuliła brata:
- Wierze, że podejmiesz dobrą decyzję. Pamiętaj, że mimo wszystkiego bardzo cię kocham.
Alec wtulił sie w koszulkę siostry. Łzy spływające mu po policzkach wsiąkały się w błyszczący materiał. Nagle Izzy zauważyła talerze pełne jedzenia stojące pod wschodnią ścianą hangaru.
-Ale musisz coś jeść! - zarządziła.
Młody Lightwood nie odpowiedział jej. Nadal łkał w mokrą już bluzkę dziewczyny. Nagle telefon Izzy zawibrował. Orzymała ona SMS'a od matki z prośbą przybycia do Instytutu w celu jakiegoś ważnego spotkania. Izzy nie umiała odmówić rodzicelce więc "odkleiła" Aleca od siebie.
- Wrócę, albo przyśle Jace'a. Kocham Cię - rzekła i wyszła.
Alexander został sam z mętlikiem w głowie. Po krótkich przemyśleniach stwierdził, że pójdzie do byłego chłopaka i sprawdzi jak on się czuje. Droga do mieszkania Magnusa nie była długa. Dzieliło go bowiem tylko 3 przecznice. Chłopak przeszedł ją w 15 minut. Stanął przed apartamentowcem. Nie był zbyt pewny tego czy napewno chce spotkać Magnusa.
-Raz sie żyje - pomyślał i wszedł do budynku.
Miał do pokonania bardzo dużo schodów. Lecz wchodząc po dwa schodki w swoim tempie chłopak po chwili już pukał do mieszkania. Drzwi były otwarte. Rolety zasłonięte przez co w apartamencie panował półmrok. Na podłodze leżały pudełka po chińszczyźnie. W salonie były porozrzucane meble i szkło na podłodze. Alexander skierował sie do sypialni. Na podłodze leżały porozrzucane ubrania. Nic nie stało na swoim miejscu. Magnus siedzial na podłodze w szlafroku z butelką jakiegoś drogiego alkoholu w ręce. Wyglądał okropnie. Jego włosy były w całkowitym nieładzie. Pod oczami miał wory, a tęczówki straciły swój blask. Oczy były czerwone od łez. Miał kilkudniowy zarost.
-Alexandrze... Co tu robisz? -spytał wstając.
-Przyszedłem, przyszedłem... Bo za tobą tęsknie - powiedział.
- Bożee... Kochanie, ja też tęskniłem. Usiądź, wszystko ci wyjaśnienie -powiedział podchodząc. Zrobił także gest ręką. Ubrania trafiły do garderoby, a rolety uniosły się.
- Nie ma czego wyjaśniać -powiedział Alec całując Magnusa.
-Kocham Cię - powiedział czarownik.
-Ja Ciebie też. Nigdy już tego nie rób -odrzekł Alec patrząc jak oczy jego chłopaka rozbłyskują nowym blaskiem.

CZYTASZ
Malec Story [Zawieszone]
Fanfiction100 % Malec. Czytasz na własne ryzyko. Czym jest Malec? To jeden z najlepszych związków dwóch chłopaków, anielskiego i zarazem uroczego Alexandra Lightwooda i szalonego Magnusa Bane'a. Bohaterowie żyją w Nowym Jorku, tylko to nie jest taki świat ja...