↬ 30 ↫ Why do you ask, Jungkook?

2.6K 252 87
                                    

.

.

.

↬ Jungkook ↫

- Taehyung...projektantem.

- Tak - rumieniec palił moje policzki.

Kobieta uśmiechała się sama do siebie, wpatrując się w kubek od kawy.

Nie spodziewałem się, że zaprosi mnie tutaj od razu po tym, jak się jej przedstawiłem. Sądziłem, że będzie zimna i wredna, ale na szczęście tak nie było. Wzięła mnie na ciepłą herbatę i długo rozmawialiśmy o wszystkim, co się działo.

- W sumie od małego lubił modę.

- To ja go trochę do tego namówiłem. Był uparty.

- Jak żył?

- Szczerze nie wiem. Jimin, jego przyjaciel powiedział, że zmienił się, kiedy mnie spotkał.

- Pamiętam Jimina. Pamiętam, że jak zawsze się uśmiechał, nie widziałam jego oczu.

- Nadal tak ma. W każdym razie potem zarabiał na blogu. Promował różne rzeczy i dostawał pieniądze. 

- Blog? Ma bloga?

- Na nim się poznaliśmy.

- Blog...wiem, że córka pana Jeonów miała bloga.

Cholera, zapomniałem o tym! Przecież Tae umawiał się z Rose po to, żeby zbliżyć się do rodziców.

- Rose - wykrztusiłem.

- Roselie.

- Tak. Jego dziewczyna - powiedziałem szybko.- Była dziewczyna.

- Straszna tragedia ją dopadła. Biedactwo.

No biedna kurwa się puszczała, płaczcie nad bidulką.

- Tak - czułem jak krtań mnie piecze, kiedy wypowiadałem te słowa.- Bardzo straszne...jest pani blisko z Jeonami?

- Przyjaźnię się z matką Rose - odpowiedziała.- Jest rozwiedziona ze swoim mężem.

- A gdzie jest jej mąż? Mieszka w Korei, czy gdzieś indziej?

- Dlaczego pytasz, Jungkook?- zmarszczyła brwi.

Chcę wiedzieć, czy jestem bezpieczny.

- Ciekawość.

- Z tego co wiem to znalazł inną kobietę. Miał syna, ale podobno miał wypadek i zmarł. Pan Jeon musi mieć potwornego pecha w życiu.

Powiedział, że nie żyję.

Naprawdę dał mi spokój?

Muszę uważać, ale mam nadzieję, że znajdzie sobie innego spadkobiercę.

- Mieszka w Japonii.

Japonia to Tartar.

- Co pani chce jeszcze wiedzieć?- uśmiechnąłem się.

- Kiedy ci się oświadczył?

- Niedawno. Jesteśmy razem prawie od roku.

- I już zaręczyny?- zaśmiała się nieco niezręcznie.

- Raczej sądziłem, że będzie pani miała problem z tym, że w ogóle się z nim związałem - podrapałem się po czubku głowy.

- Jungkook, nie moja sprawa z kim jest mój syn .- powiedziała zamyślona.- Ja chcę po prostu...żeby był szczęśliwy.

Smutek w oczach tej kobiety całkowicie mnie dobił. Identyczny widziałem, kiedy spoglądałem rano w oczy Kima. Żył w świadomości, że rodzice go nie kochają i nie potrzebują, ale ja miałem nadzieję, że chociaż matczyna miłość przetrwa.

Taehyung dalej upierał się, że nie potrzebuje rodziców, ale widziałem, że go to boli. Nawet wtedy, kiedy mówił, że jest okej, to i tak wiedziałem, że nie mówi prawdy. Nie miałem pojęcia, czy boli go to, że został przez nich porzucony, czy to, że będzie musiał żyć dalej bez nich.

- Tae cały czas na państwa czeka - powiedziałem.

- W tym problem - mruknęła, odsuwając wreszcie kawę od siebie.

- W czym?

- Państwa - podkreśliła moje słowa.- Mój mąż nie chce go widzieć. Nie z drugim mężczyzną.

Jezu, co oni mają do homoseksualistów.

Przenosimy jakieś śmiertelne choroby, czy co?

- Ale pani chce go odzyskać, prawda?

- Inaczej nie byłabym tu - jej ręce drżały.

- Tae niedługo ma urodziny - odparłem.- Wyprawiamy mu je miesiąc później. Będzie miał też normalne w grudniu, ale chcemy mu zrobić niespodziankę. Sam mówił, że w styczniu na początku będzie miał zamieszanie, więc nic nie wyprawi.

- Kiedy dokładnie to będzie?- zapytała, wyciągając telefon, żeby zapisać datę.

- Dwudziesty siódmy styczeń.





Vaekook | Taekook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz